Robotnicze 1910 - widzewskie piwo z czeskim rodowodem
Ładowanie...

Global categories

27 July 2018 15:07

Robotnicze 1910 - widzewskie piwo z czeskim rodowodem

- Najwięcej na Robotniczym 1910 zarabia klub. Koszty dystrybucji zmniejszyliśmy do minimum, marża jest bardzo niska. Procentowo z sugerowanej ceny najwięcej pieniędzy trafi więc do Widzewa - podkreśla Rafał Sławek, dystrybutor browaru Holba, producenta piwa Robotnicze 1910.

Andrzej Klemba: Jak powstaje Robotnicze 1910?

Rafał Sławek: Jest warzone w tradycyjny sposób, bo to produkt narodowy Czechów. Produkcja trwa około dwa miesiące. Część procesu odbywa się w otwartych kadziach. Robotnicze 1910 jest wzorowane na Holbie Premium. To piwo właśnie często się pojawiało jak wzór do naśladowania podczas badań rynku.

W sobotę wspominał pan, że piwo błyskawicznie znika z hurtowni i sklepów.

- To prawda. Dlatego w przyszłym tygodniu znów będzie rozlewane do butelek. Tym razem od razu przywieziemy ich około 200 tys., bo takie jest zapotrzebowanie. W poniedziałek przyjechał transport około 40 tys. butelek i już się rozszedł.

Czyli produkt dobrze się przyjął?

- Z informacji ze sklepów i hurtowni wynika, że klienci wracają po piwo. Nie jest tak, że wypili jedną butelkę i zaspokoili ciekawość, ale po nie wracają. Wydaje mi się, że ten trend się utrzyma. Oprócz magii Widzewa, wpływa na to też jakość piwa. Po niespełna tygodniu na rynku słyszymy przede wszystkim pochwały, jeśli chodzi o smak. Po pierwsze kibice kupują, bo wiedzą, że biorą udział w czymś fajnym związanym z klubem, a po drugie, bo im smakuje.

Możemy uchylić rąbka tajemnicy - kto najbardziej korzysta na sprzedaży?

- Najwięcej zarabia na tym klub. Browar uwarzył produkt wysokiej jakości w bardzo atrakcyjnej cenie w porównaniu z podobnym piwem Holba Premium. Koszty dystrybucji zmniejszyliśmy do minimum, co można potwierdzić w hurtowaniach. Marże zarówno hurtowników jaki i sklepów na Robotniczym 1910 są niższe, bo wydaje mi się, że dzięki sprzedaży dużych ilości, to im się zrekompensuje. Procentowo z sugerowanej ceny najwięcej pieniędzy trafi więc do Widzewa.

Jak wygląda dystrybucja?

- Każdego dnia zgłaszają się nowe sklepy. Na razie postanowiliśmy dać szanse małym podmiotom, nie wprowadzamy tego produktu do sieci handlowych, choć mamy kilka poważnych ofert. Chcemy w ten sposób podziękować tym sklepom, bo pomagały nam w badaniu rynku. Doceniamy to, że byli zaangażowani i żyli powstaniem tego produktu od samego początku. W drugiej kolejności będziemy myśleć o sieciach handlowych. Teraz jest kilka hurtowni, w których można się zaopatrywać jak Zofmar, która ma dość dużą sieć sklepów nie tylko w Łodzi, ale w promieniu 100 km od miasta. Są też firmy: z Łasku, która obsługuje zachodnią część województwa i z Piotrkowa, dostarczającą towary na południe regionu. Problem w tym, że oni czekają na większą dostawę, która będzie w przyszłym tygodniu. Na pewno potrzeba czasu, by dotrzeć do większej liczby miejscowości, bo tego nie da się zrobić w kilka dni. Staramy się z każdym dniem docierać do kolejnych miejsc. Sklepy, które od początku zamawiają Robotnicze 1910, nadal to robią i to wciąż w dużych ilościach, liczonych w paletach. W związku z tym, że popyt nas trochę zaskoczył, na razie nie możemy zbytnio rozszerzać dystrybucji. Ale to się wkrótce już zmieni.