Global categories
Razem przywrócimy Widzew na jego miejsce - rozmowa z Mateuszem Wlazłowskim
Adrian Somorowski: Przede wszystkim witamy ponownie w Widzewie. Tęskniłeś?
Mateusz Wlazłowski: Oczywiście, że tak. Spędziłem w Widzewie wiele lat - dziwne gdybym nie tęsknił. W końcu jestem wychowankiem klubu.
Zdarzało ci się w tym sezonie bywać już na meczach Widzewa. Przyglądałeś się nowym kolegom?
- Na mecze chodziłem jako kibic, ponieważ nie wiedziałem jeszcze wtedy, że w przyszłym sezonie będę znów reprezentował Widzew.
Dawno pojawił się temat twojego powrotu do Widzewa? Latem klub również się z tobą kontaktował?
- Nic takiego nie miało wcześniej miejsca. W zasadzie opcja powrotu Widzewa wyklarowała się niedawno i w dość szybkim tempie doszliśmy do porozumienia.
Twoja rozłąka z Widzewem nie trwała zbyt długo. Uważasz, że te półtora roku w Sieradzu zrobiło z ciebie lepszego bramkarza?
- Oczywiście, że tak. W Warcie dostałem szanse grania, co pozwoliło zdobyć mi doświadczenie na boiskach III ligi. Mam nadzieję, że pomogę drużynie w nadchodzącym sezonie.
Można powiedzieć, że w pewnym stopniu poznałeś już realia trzeciej ligi. W nadchodzącym sezonie poziom dodatkowo wzrośnie. Jak oceniasz szanse Widzewa w tych rozgrywkach po reformie?
- Moim zdaniem Widzew ma bardzo duże szanse, żeby w nadchodzącym sezonie awansować do II ligi. Mamy silny zespół i jasno ukierunkowany cel.
Obecnie w Widzewie występuje wielu młodych zawodników. Czy z którymś z nich miałeś już okazję współpracować? Jeśli tak to, czy uważasz, że ułatwi to adaptację w drużynie, czy raczej wracasz bez stresu, jak do domu?
- Z niektórymi z tych piłkarzy miałem już okazję współpracować, ale od mojego odejścia w Widzewie wiele się zmieniło, co wiąże się na pewno z lekkim stresem.
Rywalizować o miejsce w składzie przyjdzie ci z bramkarzami, którzy raczej nie zawiedli w tym sezonie. Obawiasz się konkurencji?
- Rywalizacja w bramce jak i na każdej innej pozycji, jest bardzo ważna, ale mam nadzieję, że sobie poradzę. Gdybym bał się rywalizacji, to zapewne bym nie wracał.
Kiedy odchodziłeś z Widzewa, klub pożegnał się również ze starym stadionem. Niebawem przyjdzie ci grać na nowym. Serce bije mocniej?
- Oczywiście, zarówno zawodnicy, jak i kibice nie mogą się doczekać nowego stadionu. Będę szczęśliwy, jeśli będę mógł zapisać się w historii klubu grą na nowym obiekcie.
Przed Widzewem między innymi dwa pojedynki z lokalnym rywalem. Zespół ŁKS również chciał szybko powrócić do elity, a tymczasem trzeci sezon będzie rozgrywał na czwartym stopniu ligowym. Jakościowo przeskok z IV do III ligi jest tak wysoki czy uważasz, że zadecydowały o tym również inne czynniki?
- Uważam, że III liga jest dużo silniejsza niż IV, ale na temat ŁKS nie chcę się wypowiadać.
Powróćmy w takim razie do twojej przeszłości w Widzewie. Łatwej konkurencji w bramce nie miałeś. Uważasz jednak, że powinieneś swego czasu dostać szansę jak np. Patryk Wolański, czy to jeszcze nie był ten czas?
- Wtedy było jeszcze zdecydowanie za wcześnie na debiut w Ekstraklasie.
Podczas swojej wieloletniej przygody z klubem z kim najlepiej ci się współpracowało?
- Myślę, że nikogo nie zdziwię, jeśli powiem, że z trenerem Andrzejem Woźniakiem, był to najlepszy trener z którym dotychczas pracowałem.
Stary Widzew rozpadł się z wiadomych przyczyn. Czy według ciebie pozwoli to powrócić na szczyt klubowi silniejszemu, czy może warto było ciągnąć dalej wózek?
- Moim zdaniem ruchy, które zostały wykonane, były jak najbardziej właściwe. Mam nadzieję, że razem przywrócimy Widzew tam, gdzie jego miejsce.
Masz dopiero 19 lat, a za sobą już trochę spotkań w seniorach. Jak wyobrażasz sobie swoją przyszłość w Widzewie?
- Mam nadzieję, że moja przygoda z Widzewem będzie trwała, aż powróci on do ekstraklasy. czyli na jedyne właściwe dla tego klubu miejsce.