Global categories
Rafał Wolsztyński: Trzeba ciężko trenować i strzelać bramki
W sobotę do Łodzi przyjedzie Legionovia, czyli przedostatni zespół II ligi. Drużyna, która na swoim koncie zgromadziła dotąd 16 punktów, tracąc przy tym 44 gole. W Legionowie od niedawna jest jednak trener, który swoją charyzmą i pomysłem na poszczególnych zawodników może odmienić jej grę. Przy Al. Piłsudskiego czeka więc łodzian kolejny tylko w teorii łatwiejszy mecz, podobnie jak miało to wyglądać w przypadku spotkania ze Skrą Częstochowa. - Myślę, że w sobotę spodziewać możemy się podobnego meczu do tego ze Skrą. Mając w pamięci przebieg tamtego spotkania, musimy skupić się na zwycięstwie. Zależy nam na szybkim awansie do 1. ligi, a do tego potrzebne są punkty. Mamy zespół, który na papierze stawia nas zawsze w roli faworyta do wygrania każdego meczu. Musimy teraz udowodnić to na boisku - zaznaczył Rafał Wolsztyński w rozmowie z Marcinem Tarocińskim.
Były zawodnik Legionovii odniósł się również do krótkiego, ale niezwykle pozytywnego, wypożyczenia z Górnika Zabrze właśnie do ekipy z Legionowa. - Bardzo miło wspominam ten czas, w klubie pojawiła się grupa młodych piłkarzy, która chciała w Legionowie coś stworzyć. Jako młodzi piłkarze chcieliśmy pokazać się z jak najlepszej strony i zainteresować sobą topowe zespoły. Trener Wieczorek bardzo nam w tym pomagał i jest kilka osób, którym udało się znaleźć później na wyższym poziomie - wspomniał napastnik Widzewa.
Po dwóch pierwszym spotkaniach po wznowieniu II ligi trudno jest znaleźć optymistyczne nastawienie u kibiców Widzewa. Porażka w meczu u siebie z drużyną ze strefy spadkowej czy remis w Rzeszowie to dla widzewskiej społeczności wyniki poniżej oczekiwań. W każdym z tych meczów, po wejściu na boisko, Rafał Wolsztyński potrafił odnaleźć się w polu karnym przeciwnika. Zabrakło jedynie odpowiedniego wykończenia. - Kiedy zawodnik ma okazję na boisku i nie uda mu się jej wykorzystać, rozpamiętuje i analizuje ją po meczu. Nie miałem tam dużo miejsca, ale po przemyśleniu, strzeliłbym od razu, nie próbowałbym wejść głębiej w pole karne. Ale to minęło, teraz trzeba skupić się na strzelaniu bramek w kolejnym meczu. Jestem przekonany, że w sobotę trzy punkty zostaną w Łodzi. Cieszę się, że w krótkim czasie potrafię dojść do sytuacji strzeleckiej, ale muszę jeszcze dopracować wykończenie. Każdy kibic czeka na zwycięstwa, fani oczekują tego, bo mając taki zespół musimy dominować rywali - dodał snajper.
Przerwa znacząco wpłynęła na podopiecznych Marcina Kaczmarka, którzy teraz potrzebują czasu, aby wrócić na odpowiedni poziom sportowy i ponownie udowadniać swoją wyższość nad rywalami. - To nie ma znaczenia, każda drużyna miała tyle samo czasu na przygotowanie się i każdy powinien być na tym samym etapie. Przykładowo zawodnicy z Częstochowy nie mieli takich warunków jak my, a jednak potrafili grać jak równy z równym, momentami nawet lepiej. Nie możemy szukać wymówek, trzeba ciężko trenować i strzelać bramki, aby rozpocząć zwycięski marsz, który zagwarantuje nam awans do I ligi - podkreślił napastnik Widzewa.