Global categories
Przemysław Cecherz: Mecz był wyjątkowo trudny
Seria trzech ligowych zwycięstw Widzewa została w sobotę przerwana przez ekipę Ursusa Warszawa. Widzewiacy, mimo prowadzenia, nie utrzymali korzystnego wyniku i ostatecznie podzielili się punktami z rywalem. - Każda strata punktów Widzewa traktowana jest jako porażka i nie ulega to wątpliwości. Mecz był wyjątkowo trudny, Ursus schował się za podwójną gardą i grał praktycznie całą dziesiątką na swojej połowie. Ciężko było nam stworzyć klarowną sytuację, a wiadomo, że w takim meczu trzeba wykorzystać najmniejszy błąd przeciwnika. Brakło nam dziś jakości w polu karnym, pojedynków jeden na jeden i spokoju. Szkoda tego meczu, bo prowadziliśmy 1:0. Mogliśmy to wybronić, a straciliśmy gola samobójczego po stałym fragmencie gry. To trochę boli. Zespół to bardzo przeżywa - skomentował po meczu Przemysław Cecherz.
Do przerwy w Warszawie żadna z drużyn nie otworzyła wyniku meczu. Po przerwie szkoleniowiec Widzewa wprowadził na plac gry Piotra Okuniewicza, który po kilku minutach odpłacił się zdobytą bramką. - Wiedziałem, co się dzieje i dlatego wprowadziłem Piotra Okuniewicza, który szybko strzelił bramkę i potem postawiliśmy na dwóch napastników. Stworzyliśmy jeszcze dwie sytuacje, ale nie udało się ich wykorzystać - powiedział trener Widzewa.
Sobotni mecz był chyba największym sprawdzianem Patryka Wolańskiego po powrocie do klubu. Kapitan Widzewa udowodnił, że jest pewnym punktem drużyny i kilkukrotnie ratował swój zespół po kapitalnych interwencjach. - Jesteśmy zawsze narażeni na ryzyko, gdyż my będziemy zawsze atakować, a zespół przeciwny będzie się bronił i liczył na kontrataki, stałe fragmenty gry i uderzenia z daleka. Dziś Patryk Wolański wybronił dwie piłki wybite po stałym fragmencie gry. Chwała mu za to. My musieliśmy od początku konstruować sytuacje, a było to bardzo trudne. Postawiliśmy na akcje skrzydłami - parę ich było, szczególnie szkoda okazji Daniela Mąki przed przerwą - ocenił trener.
Wpadka łodzian to woda na młyn dla innych kandydatów do awansu. Trener czerwono-biało-czerwonych zachowuje jednak spokój i nie składa broni. - Wiadomo, że musimy zwracać uwagę na rywali do awansu, ale przed nami jeszcze wiele kolejek. Przeciwnicy zarówno nasi, jak i Drwęcy czy ŁKS-u, zawsze są nastawieni na grę z kontraataku, niektóre z nich mogą się udać i każdy może jeszcze stracić punkty. Niewiadomo, czy Drwęca (Finishparkiet ostatecznie wygrał z Huraganem Morąg 1:0 - przyp. red.) oraz ŁKS wygrają teraz swoje spotkania. Dodatkowo, ŁKS ma przed sobą trudne mecze na wyjeździe i jestem przekonany, że jeszcze wiele punktów zostanie straconych - zakończył.