Global categories
Presja zawsze jest i będzie - rozmowa z Danielem Mąką
Marcin Olczyk: Dawno tak dobrze nie wyglądaliście, jeśli chodzi o grę piłką i konstruowanie akcji. Niestety, bramka z końcówki psuje to całe wrażenie.
Dawid Mąka: To wrażenie, czyli jakie? Dobre, złe czy średnie? Z przebiegu meczu wydaje mi się, że dobrze graliśmy, mądrze operowaliśmy piłką. Niestety, powróciły gdzieś te demony ze sparingów, gdzie mimo dobrych akcji, nie mogliśmy wykorzystać stworzonych przez siebie sytuacji bramkowych. Tutaj też prowadziliśmy dwukrotnie, mieliśmy kolejne okazje, ale nie udało się wygrać. To zaciera gdzieś tę całą pracę, którą wykonaliśmy nie tylko dzisiaj, ale i przez całą rundę wiosenną.
Czy w sytuacji, gdy nie macie już szans awans, gra się wam inaczej? Czujecie, że nie ciąży na was już ta wielka presja? Jest łatwiej?
- Gramy w Widzewie i tutaj walczy się zawsze, bez względu na sytuację czy stawkę. Każdy z nas daje z siebie tyle, ile może w danym momencie. Czasem decyduje o tym forma dnia. Presja zawsze jest i będzie, ale faktycznie, takiego ciężaru gatunkowego, jaki towarzyszył nam do poprzedniego meczu, nie było. Głowy były odblokowane i swobodniej nam się poruszało na boisku.
Jest szansa, żeby wyciągnąć z tego jakieś wnioski na przyszłość?
- Zdecydowanie. Może to właśnie jest jakiś punkt zaczepienia w kontekście przygotowań do następnego sezonu? Musimy to wszystko dokładnie przeanalizować. Bardzo długo byliśmy w grze pod tytułem "awans". Szkoda, że to się skończyło, ale skończyło się na nasze, własne życzenie.
Fizycznie nie macie chyba żadnego problemu? Biegacie pełne dziewięćdziesiąt minut bez większych problemów. Nie czujecie ciężaru tego sezonu?
- Jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie i to widać na boisku. Mam nadzieję, że podobnie będzie w przyszłym sezonie, jeśli chodzi o tę kwestię. Wiadomo, że ten okres urlopowy i przygotowawczy będzie trochę krótszy niż zima, ale nasz doświadczony sztab szkoleniowy na pewno przygotuje równie dobrze cały cykl przygotowawczy, żeby jak najlepiej wejść w nowy sezon. Przede wszystkim kolejno kompletować punkty, bo to będzie najistotniejsze. Wyścig zaraz się zacznie.
Czy po takim meczu atmosfera w szatni zawrzała? Jest szansa, na jakąś dodatkową dawkę motywacji na ostatni mecz ligowy z Sokołem?
- W każdym meczu jest nerwowo. Mamy gorące głowy. Czasem niektóre sytuacje są inaczej postrzegane przez różnych zawodników. Nie jesteśmy osiemnastoma chłopcami, którzy siedzą w szatni i milczą, tylko głowy nam się gotują. Czasami pozytywnie, czasami negatywnie, ale to jest szatnia i tak musi w niej być.
To, co dzieje się w szatni ciąży wam na dłużej, czy, gdy ją opuszczacie, to atmosfera jest oczyszczona?
- To jest chwila moment. Każdy później na spokojnie przeanalizuje sobie to wszystko jeszcze raz. Obejrzy czasem powtórkę w telewizji czy internecie i na drugi dzień, jest już zupełnie inna, lepsza atmosfera. Szatnia jest po to, żeby oczyszczać klimat.