Global categories
Podjąłem słuszną decyzję - rozmowa z Maciejem Krakowiakiem
Dariusz Cieślak: Ciężko było podjąć decyzję o wyjeździe z kraju?
Maciej Krakowiak: Na pewno nie była to łatwa decyzja. Azja to wyjątkowo odległy kierunek, dlatego wymagało to dłuższej rozmowy z rodziną, przeanalizowania wszystkich za i przeciw. Zawsze chciałem spróbować swoich sił w rozgrywkach ligowych poza granicami kraju, ale przyznam szczerze, że nigdy nie przypuszczałem, że będzie to właśnie Japonia.
Jak ocenisz poziom piłkarskich rozgrywek w Japonii? Jakiekolwiek porównania z ligą polską wchodzą w grę?
- Trudno powiedzieć. To jednak inna kultura, również piłkarska. Z pewnością jest tutaj dużo mniej walki fizycznej, a dużo więcej szybkości i bardzo efektownej gry kombinacyjnej. Przynajmniej tak to wygląda z moich obserwacji, bo przecież sama gra bramkarska niewiele się różni. Cel jest jeden - puścić jak najmniej bramek.
Co było dla ciebie najtrudniejsze na początku twojej przygody z Krajem Kwitnącej Wiśni?
- Oczywiście na początek zawsze najtrudniejsza jest bariera językowa. Trudno tutaj doszukiwać się oryginalności w moim przypadku. Oczywiście nowa strefa czasowa i nowa kultura sprawiają, że potrzeba czasu na przetrawienie tego wszystkiego, ale jeśli chodzi o trudności - to przede wszystkim język.
Jesteś zadowolony ze swojej decyzji? Nie żałujesz wyjazdu?
- Uważam, że podjąłem słuszną decyzję. W Polsce moja kariera zmierzała w niezbyt dobrym kierunku. Na pewno nie tak, jak ją sobie wyobrażałem. Ten wyjazd dał mi drugie, piłkarskie życie. Trafiłem tu na naprawdę wyjątkowych ludzi, zarówno w klubie, jak i na boisku. Trener bramkarzy w naszym klubie, jako szkoleniowiec, już sześciokrotnie sięgał po mistrzostwo kraju, więc na swoim fachu zna się jak mało kto.
Czy w Japonii śledzisz poczynania łódzkiego Widzewa?
- Oczywiście, że tak. Mecz otwarcia nowego stadionu oglądałem w internecie mimo, że u nas była wtedy czwarta rano. Nie mogłem przepuścić tego wydarzenia. Staram się być na bieżąco z tym, co aktualnie dzieje się w klubie.
Jak oceniasz pierwsze lata odbudowy klubu?
- Myślę, że kierunek, w którym zmierza klub jest bardzo obiecujący. Mam nadzieję, że uda się już w tym roku awansować do wyższej ligi. Widzew Łódź musi krok po kroku wspinać się po drabinie, aż do samej ekstraklasy. Tam jest jego miejsce.
W czerwono-biało-czerwonych barwach spędziłeś z przerwami kilka dobrych lat. Które momenty wspominasz najmilej?
- Sporo jest tych momentów, ale zdecydowanie w czołówce jest chwila, w której zadebiutowałem w barwach Widzewa na boiskach ekstraklasy. To było dla mnie wyjątkowe przeżycie, które trudno opisać słowami. Miło wspominam również współpracę z trenerem Stawowym. Bardzo rozwinąłem się wtedy piłkarsko, sporo się nauczyłem.
Utrzymujesz kontakt z kolegami z Widzewa?
- Oczywiście, że tak! Utrzymuję kontakty z wieloma kolegami, których spotkałem w Widzewie. Często rozmawiamy, staramy się wzajemnie obserwować i śledzić nasze poczynania. To budujące.
Jak oceniasz szansę na odbudowę pozycji Widzewa piłkarskiej mapie Polski?
- Myślę, że kluczowy będzie ten sezon. Sytuacja nie należy do łatwych, ale do zakończenia sezonu zostało jeszcze sporo spotkań. Widzew jest w stanie wskoczyć na fotel lidera i wywalczyć awans do II ligi. Chłopaki już odrobili sporo punktów do bezpośrednich rywali, także wszystko jest na dobrej drodze. Ten klub to marka i jest tylko kwestią czasu, aż będziemy mogli regularnie podziwiać go w transmisjach telewizyjnych z boisk piłkarskiej ekstraklasy.
foto: Karol Grzegorek