I Drużyna
GÓRNIK - WIDZEW
Ekstraklasa
Plusy dodatnie i plusy ujemne
Wszystko jest jednak uzasadnione i poparte silnymi dowodami. Podopieczni Janusza Niedźwiedzia grają naprawdę dobrze, w zdecydowanej kontrze do drużyn z dolnej części zestawienia, i trudno dopatrywać się słabych punktów w ekipie z alei Piłsudskiego. Swoją drogą, zdecydowana kontra - jakby nie patrzeć sformułowanie kluczowe dla kilku udanych akcji ofensywnych zespołu z Łodzi. O bramce tercetu Ravas-Sánchez-Terpiłowski w meczu z Zagłębiem Lubin można pisać, ba nawet rozmyślać, godzinami. I wybicie spod własnej bramki idealne, i trzy główki hiszpańskiego napastnika doskonałe, i później podanie w tempo takie, że bardziej w tempo się nie da, no i jeszcze Terpiłowski wpadający w piłkę na pełnym gazie, stawiający kropkę nad już piątym i w tym zdaniu. Są tacy co powiedzą, że właśnie takie granie jest solą futbolu, ale jak już odpływać, to po całości - Widzewiacy są w tym sezonie jak herbertowska przyprawa, fundując kibicom istny odlot na trybunach, a ekspertom i obserwatorom dając doskonały pretekst do sprzeczki.
Bo tak, niezła forma beniaminków raczej nie jest wieczna. O tym mówią statystyki, o tym przekonują poprzednie sezony PKO BP Ekstraklasy, to po prostu tak działa. Celem Widzewa jest niezmiennie utrzymanie, a do tego jeszcze długa droga. Tak jak wcześniejszy akapit, dosłownie i w przenośni, wynosił nas daleko poza ziemską atmosferę, tak teraz pobawimy się w twarde stąpanie po ziemi. Za nami ledwie czternaście kolejek, przed Widzewiakami jeszcze dwadzieścia spotkań - nawet nie dotarliśmy do ligowego półmetka. To tak jakby kolarz wspinający się na jakieś Mont Ventoux gdzieś przed połową podjazdu uznał, że już na pewno będzie w czołówce i nic złego mu nie grozi. Bzdura, nie?
Dobrze, że atmosfera utrzymywana w drużynie przez sztab szkoleniowy jest niezmiennie bardzo zdrowa, a piłkarze świadomi swoich zalet i słabości, choć na pewno cieszą się niezmiernie z zajmowanego w tabeli miejsca, nie zwariowali w całym tym okołowidzewskim galimatiasie. Kontynuując kącik małego pesymisty, trzeba również przywołać kilka rund wiosennych z najnowszej historii klubu z alei Piłsu... albo nie, nie, lepiej już nie, na samą myśl jakoś tak kręci dziwnie w brzuchu i to raczej nie są motyle. Po prostu cieszmy się tym co mamy, ze świadomością skąd udało się wrocić, a na wielkie sukcesy w końcu znów przyjdzie czas.
Zanim to nastąpi, Widzewiacy muszą myśleć o małych kroczkach. Kolejny z nich do niedawna raczkujący beniaminek spróbuje postawić w Zabrzu. Mecz z Miedzią Legnica pokazał, że czerwono-biało-czerwoni umieją wywalczyć punkty z dobrze zmotywowanym rywalem i mimo średniej drugiej połowy. Znów pomogli defensorzy z Serafinem Szotą na czele. Odrzucony przez Kraków zawodnik, stał się kamieniem węgielnym linii obronnej i doskonale wykorzystał swoją szansę na zaistenienie w PKO BP Ekstraklasie. Swoje trzy grosze do trzech punktów w minionym tygodniu dorzucił znowu Henrich Ravas, ale w wypadku Słowaka nie mówimy już nawet o zaskoczeniu. Trudno w tym sezonie wskazać golkipera grającego lepiej na linii i mającego na swoim koncie tak dużo udanych interwencji.
Z przodu też wygląda to nie najgorzej. Strzelecką posuchę w doskonałym stylu zakończył Bartłomiej Pawłowski, a jego uderzenie na wagę zwycięstwa zostało nawet wybrane trafieniem kolejki. Śmiała decyzja o strzale szybko ustawiła mecz, studząc również zapędy aktywnych od pierwszogo gwizdka sędziego legniczan. Może się okazać, że w meczu z Górnikiem Pawłowski znów będzie królem polowania - szczerze powiedziawszy, nie mamy nic przeciwko.
Z kim więc mierzy się dziś Widzew? Zabrzanie nie są, oględnie mówiąc, rewelacją rozgrywek, a ostatnio najgłośniej o śląskiej ekipie było w momencie zwolnienia Jana Urbana. Pod wodzą Bartoscha Gaula najbliżsi rywale czerwono-biało-czerwonych grają dosyć przeciętnie utrzymując się dwa punkty nad strefą spadkową (choć warto zaznaczyć, że przed nimi jeszcze jedno zaległe spotkanie). Do meczu 15. kolejki trzeba podejść jednak wyjątkowo poważnie, bo na przeciw zawodników Widzewa staną Lukas Podolski, Blaž Vrhovec, Mateusz Cholewiak czy Szymon Włodarczyk.
Trzej pierwsi to już starzy wyjadacze, którzy razem mają już trochę ponad sto lat. O magii nazwiska Podolski przekonywać nie trzeba - wielokrotny reprezentant Niemiec od dawna zapowiadał, że to w Zabrzu chciałby zakończyć swoją przygodę z piłką i słowa zdaje się dotrzyma. W wielu drużynach PKO BP Ekstraklasy łatwo wskazać jedną, najjaśniejszą gwiazdę i podobnie jest z urodzonym w Gliwicach napastnikiem. Dalej, przeglądając listę trzydziestokilkulatków, Blaž Vrhovec zdaje się być jednym z ważniejszych punktów środka pola, choć dopiero co przyjechał do Polski ze słonecznego Cypru. Wyżej ustawiony zostanie Cholewiak, ale dla trenera Gaula może się okazać równie nieoceniony co pozostali wyjadacze. W tym wszystkim nieźle odnajduje się Szymon Włodarczyk. Urodzony w 2003 roku pilkarz cały czas próbuje na dobre przebić się do składu i stać się jednym z czołowych graczy Górnika - w tym sezonie dziewiętnastolatek chyba faktycznie jest na dobrej drodze, a na swoim koncie ma już cztery ekstraklasowe gole.
Górnik ma swoje atuty, ale ma też zaledwie trzy zwycięstwa na swoim koncie. Podobnie jak wszystkie drużyny PKO BP Ekstraklasy i tak jak Widzew, ma swoje mocne i słabe strony. Plusy dodatnie i ujemne. A w tej całej matematyce, chodzi tylko o to, by więcej atutów na boisku w Zabrzu miał Widzew. Da się zrobić, co nie?
Górnik Zabrze - Widzew Łódź / 28 października / piątek / 20:30 / transmisja radiowa i studio przedmeczowe: WidzewTV / transmisja telewizyjna: Canal+ Sport