Global categories
Piszemy nowy rozdział - rozmowa z Michałem Czaplarskim
Łukasz Kolecki: Jak wykorzystałeś przerwę w treningach? Udało się gdzieś wyjechać, naładować akumulatory?
Michał Czaplarski: Jeżeli chodzi o moje wakacje w tym roku, to szału nie było. Natomiast udało mi się wyjechać z rodziną i przyjaciółmi nad morze do Karwi. Niestety wyjazd był krótki, bo tylko czterodniowy. Regeneracja była krótka, ale intensywna.
Przed rundą wiosenną mówiło się o twoim odejściu z klubu. Ostatecznie zostałeś i rozegrałeś najwięcej spotkań z wszystkich zawodników. To daje ci osobistą satysfakcję?
- Tak. Dostałem szansę, żeby przygotować się zimą z zespołem. Udało mi sie wywalczyć miejsce w pierwszym składzie, z czego byłem bardzo zadowolony. Dodatkowo, runda w moim wykonaniu, jak i w całego zespołu, była bardzo udana, co jest powodem dla nas wszystkich do satysfakcji.
Spodziewałeś się takich tłumów na fecie po awansie?
- Feta była niesamowita. Przeżycie, którego życzę każdemu. Tłumy kibiców, śpiewy, ogólna radość. Na pewno zapamiętam to do końca życia.
Jak ty, jako wychowanek Widzewa odbierałeś to, co działo się na ulicach Łodzi i na Placu Wolności?
- Ciężko opisać słowami, to jak wtedy się czułem. Pamiętam, jako dzieciak czy później, już jako młody zawodnik, tysiące kibiców na meczach ekstraklasy. Marzyłem wtedy, żeby doświadczyć czegoś podobnego. Na stare lata dostałem szansę zagrać dla Widzewa, co było zwieńczeniem mojej przygody z piłką. Mogłem na własnej skórze poczuć tę atmosferę z boiska, bo z trybun znałem ją doskonale. Doping, nawet w tej czwartej lidze i na obcym boisku - bo przecież gramy na SMS, był nieprawdopodobny. Na boisku czuć było wsparcie fanów cały czas, nawet w tych trudnych momentach. Właśnie za to chciałem bardzo podziękować wszystkim sympatykom, bo też dzięki nim ten pierwszy krok, czyli awans do III ligi stał sie faktem. Wracając do pytania, ja jako wychowanek tę fetę przeżywałem podwójnie. Nie będę ukrywał, że serce waliło mi niesamowicie, parę razy też łza w oku się zakręciła.
W tym momencie rywalizacja na środku obrony jest jeszcze większa. Walka o pierwszy skład zaczyna się od nowa?
- Oczywiście. Tamten sezon to historia, piszemy nowy rozdział. Nikt nie będzie grał za zasługi. Rywalizacja jest duża, ale to tylko z korzyścią dla zespołu. Walka o pierwszy skład zaczyna się od nowa, każdy ma równe szanse. Tylko ciężką pracą na treningach i dobrą dyspozycją w sparingach mogę przekonać trenera do mojej osoby.
W nowym sezonie do "wolnych" też będzie podchodził Michał Czaplarski?
- Mam taką nadzieję. W poprzednim sezonie starałem się robić to najlepiej, jak potrafiłem. Udało się coś strzelić, teraz też pracuję nad tym elementem.
Jest kilka nowych twarzy w zespole. Poza aspektami czysto piłkarskimi wiemy, jak ważna jest szatnia. Tu też masz swoją rolę do odegrania?
- To prawda, wielu nowych zawodników pojawiło się w zespole, jednak mogę zapewnić, że nie wpłynie to na atmosferę w drużynie. Jestem przekonany, że ta na pewno będzie dobra. Trener także przywiązuje ogromną wagę do tego aspektu. Chcę powiedzieć, że to, w jaki sposób dogadujemy się poza boiskiem, jest bardzo istotne. Osobiście cieszę się, że wygląda to tak, jak wygląda - że z radością przychodzimy na treningi.
W związku z reformą rozgrywek czekają was dłuższe wyjazdy. Miałeś okazję grać w podobnie skonstruowanej III lidze, jak wspominasz ten czas?
- W porównaniu do IV ligi, wyjazdy są zdecydowanie dłuższe. Niekiedy trzeba wyjechać dzień wcześniej. Oczywiście są plusy takiej sytuacji - możemy się lepiej poznać, budować dobrą atmosferę w drużynie. Na pewno jest to fajny czas, a szczególnie, kiedy wraca się po wygranym meczu. Zrobimy wszystko, by takich powrotów było jak najwięcej.