Global categories
Paweł Tomczyk: Wierzę w swoje umiejętności, chcę strzelić dużo bramek
widzew.com: Z jakimi oczekiwaniami i celami przychodzisz do Widzewa?
Paweł Tomczyk: 2020 rok, podobnie jak dla wszystkich, był dla mnie niezbyt wesoły. Przychodzę do Widzewa, by się odbudować, pokazać swoją wartość i oczywiście strzelić wiele bramek. Wierzę w swoje umiejętności i uważam, że moja decyzja o transferze do Widzewa była właściwym krokiem. Teraz wszystko zależy ode mnie i od tego, co pokażę na boisku trenerowi i kibicom.
Jak opisałbyś swoją piłkarską sylwetkę kibicowi, który nie widział cię jeszcze na murawie?
- Jestem dynamicznym zawodnikiem, lubię grać w polu karnym przeciwnika i uważam, że dobrze odnajduję się w sytuacjach podbramkowych. Liczę na to, że po moich uderzeniach piłka będzie często trafiać do bramki rywali. Nie chciałbym jednak dużo o sobie mówić i pozostawić ocenę trenerowi. Na pewno chcę dać klubowi i kibicom dużo radości.
Mówi się, że jesteś piłkarzem, który daje z siebie wszystko na boisku i jest bardzo zaangażowany, również kibicowsko.
- Bez względu na to, dla jakiego klubu gram, chcę dawać z siebie 100% i pokazywać pełny profesjonalizm. Zdaję sobie sprawę, że kibice Widzewa mogą być do mnie uprzedzeni. Jest to dla mnie zrozumiałe, bo sam jestem kibicem. Jestem jednak pewny, że jeśli będę grać najlepiej jak potrafię, to docenią moje zaangażowanie.
Lubisz gdy wokół klubu jest dużo pozytywnych emocji, zainteresowania i wrzawy na trybunach?
- Kocham atmosferę trybun. Presja mi nie przeszkadza i dobrze się czuję, gdy kibice prowadzą doping i reagują na wydarzenia na boisku. To mnie motywuje i nakręca do gry. To przyjemność grać dla takich kibiców, jak w Łodzi i w Poznaniu. Obie grupy należą do elity w kibicowskim środowisku i zapewniają świetną oprawę meczów.
Miałeś okazję zagrać już w Łodzi w meczu ligowym, wiosną w sezonie 2019/20. Jak wspominasz to spotkanie?
- Tak jak mówiłem wcześniej, atmosfera na stadionie Widzewa jest jedną z najlepszych w Polsce, co potwierdził tamten drugoligowy mecz. Fajnie się grało, udało mi się zdobyć dwie bramki. Myślę, że widowisko mogło podobać się kibicom, ale oczywiście szkoda, że przegraliśmy.
Niektórzy kibice Widzewa mieli ci za złe ekspresyjną radość po tamtych bramkach. Miała podłoże kibicowskie?
- Nigdy nie ukrywałem, że jestem kibicem Lecha, ale tamta radość nie miała na celu prowokowania fanów Widzewa. Zdobywając te gole przełamałem się po niemocy strzeleckiej. Dodatkowo, tak jak mówiłem wcześniej, doping i atmosfera na stadionie motywują mnie do lepszej gry i czasami ma to również odbicie w żywiołowym świętowaniu.
Wróćmy do początku twojej przygody z piłką. Jak wspominasz pobyt w Akademii Lecha Poznań? Co z niego wyniosłeś?
- Mam bardzo dużo dobrych wspomnień związanych z Akademią, kolegami i trenerami. Myślę, że sztab szkoleniowy pomógł ukształtować mnie jako człowieka i piłkarza. Jestem bardzo wdzięczny trenerom za to, że dzięki ich pracy mogę walczyć o swoje. Wielu piłkarzy z Lecha wyjeżdża w świat i mam nadzieję, że również będzie mi to dane, oczywiście po dobrym okresie gry dla Widzewa.
Jesteś młodym zawodnikiem, ale masz już duże doświadczenie jako piłkarz. Grałeś w ekstraklasie, zanotowałeś trzy wypożyczenia. Jakie doświadczenia zebrałeś grając dla swoich byłych klubów?
- Z jednej strony cieszę się, że byłem już w kilku szatniach, ale z drugiej chciałbym zaznać trochę spokoju i mam nadzieję, że w Widzewie będę mógł zakotwiczyć na dłużej, bo wypożyczenie to zawsze rozwiązanie tymczasowe. Mimo to, zebrałem spore doświadczenie jak na mój młody wiek. Dużo widziałem i wydaje mi się, że trochę już też zdobyłem. Teraz chcę wrócić do ekstraklasy i pomóc Widzewowi wywalczyć awans.
Najmilej wspominasz pobyt w Piaście Gliwice? Zdobyłeś tam tytuł mistrza Polski i pracowałeś ze znanym w Łodzi trenerem Waldemarem Fornalikiem.
- Zgadza się. Byłem w Piaście tylko pół roku, jednak dołożyłem kilka cegiełek do zdobycia tytułu mistrzowskiego, czym nie każdy może się pochwalić. To dla mnie wspomnienie na całe życie i nikt mi tego nie odbierze. Trener Fornalik obserwował mnie od dłuższego czasu, ale stało się tak, że dołączyłem do Piasta na dwa dni przed startem ligi. Trener ma bardzo dobry warsztat i mogę wypowiadać się o nim tylko w superlatywach.
Masz również doświadczenie w młodzieżowych reprezentacjach Polski. Pracowałeś między innymi z trenerem Czesławem Michniewiczem. Gra w kadrze była dla ciebie impulsem do cięższej pracy?
- Przede wszystkim był to dla mnie zaszczyt, bo mogłem reprezentować Polskę na arenie międzynarodowej. Dla każdego zawodnika jest to ogromne wyróżnienie i spełnienie marzeń. Mimo że była to reprezentacja młodzieżowa, to czułem się bardzo wyróżniony z powodu tego, że mogłem zagrać z orzełkiem na piersi. Podczas występów w reprezentacji Polski miałem też okazję grać na stadionie Widzewa i zdobyć tu bramki, więc dobrze wspominam występy w Łodzi. Pobyt na zgrupowaniach jest specyficzną formą pracy, ponieważ zawodnicy zjeżdżają się na miejsce z różnych klubów, na krótki okres. Zawarłem tam wiele nowych znajomości, a praca z trenerem Michniewiczem była dla mnie cennym doświadczeniem.
Teraz jesteś już zawodnikiem Widzewa Łódź, a za tobą pierwsze spotkanie z kolegami z szatni. Jak przebiegło? Znałeś kogoś wcześniej?
- Przywitanie przebiegło bardzo pozytywnie. W przeszłości miałem przyjemność występować na boisku z Marcinem Robakiem i Miłoszem Mleczko, z którym znam się od momentu gry w juniorach młodszych Lecha. Wielokrotnie miałem okazję rywalizować z Danielem Tanżyną i kilkoma innymi chłopakami. Z pozostałymi na pewno się poznam w trakcie pracy przed startem ligi.
Ze wspomnianym Marcinem Robakiem miałeś okazję grać w Poznaniu. Teraz będziesz z nim rywalizował o miejsce w składzie.
- Pracowaliśmy razem przez około rok. To świetny napastnik, od którego można się dużo nauczyć. Mam nadzieję, że pomoże mi wkomponować się w zespół i że razem strzelimy wiele bramek.
Widzew jest na 13. miejscu w lidze, ale kibice oczekują walki o czołową szóstkę. Jak do tego podchodzisz?
- Lubię grać o coś. Walka o czołowe miejsca w lidze jest bodźcem do tego, by prezentować jeszcze lepiej i osiągnąć zakładane cele.
W przeszłości miałeś okazję pojawić się w Łodzi na turnieju. Mamy dla ciebie protokół z jednego ze spotkań w 2009 r. Sporo zawodników z tamtej drużyny gra dziś na wysokim poziomie.
- Wspominałem te zawody z kierownikiem Marcinem Pipczyńskim. Wygraliśmy go i był to mój pierwszy piłkarski kontakt z Łodzią. Z tej ekipy zaistniał Robert Gumny, Damian Sierant, Maciej Spychała i ja. Myślę, że to całkiem niezły wynik, jak na jeden rocznik.
A czemu tobie się udało wybić z tej drużyny?
- Pomógł mój charakter. Mimo wyboistej ścieżki, którą przeszedłem, dalej się rozwijałem. Słyszałem głosy, że nie zostanę piłkarzem, a dziś mam już na koncie pewne sukcesy. Nie chcę jednak spocząć na laurach, tylko ciężko pracować, by piąć się po kolejnych szczeblach kariery. Wierzę całym sobą, że mi się uda.