Ostatni taki mistrz
Ładowanie...

Global categories

16 October 2015 10:10

Ostatni taki mistrz

A gdyby mistrzem Polski zostawał ten, który w sezonie nie znajdzie ani jednego pogromcy? Od 19 lat tytuł pozostawałby na Widzewie…

W sezonie 1995/96 ekipa Franciszka Smudy dokonała rzeczy wręcz niewyobrażalnej dla dzisiejszych kibiców - zdobyła mistrzostwo Polski nie ponosząc porażki w żadnym z 34 ligowych spotkań. Ostatnio nasi mistrzowie zwykli przegrywać po kilka lub nawet więcej meczów w sezonie. Triumfator poprzednich rozgrywek, Lech Poznań, schodził pokonany z boiska aż ośmiokrotnie.

Bliska powtórzenia wyczynu Widzewa była krakowska Wisła w sezonie 2007/08. Podopieczni Macieja Skorży na 30 spotkań przegrali tylko raz - w 27. kolejce na Łazienkowskiej z Legią 1:2. Choć gdyby Paweł Brożek wykorzystał w tym meczu rzut karny, wiślacy mogli powtórzyć wyczyn widzewiaków sprzed 19 lat.

Przypomnijmy zatem, kto bronił barw niepokonanego mistrzowskiego Widzewa:

BRAMKARZE
Andrzej Woźniak (ur. 1965) - "Woźny" zanotował świetny sezon w łódzkim zespole, gdy po kapitalnym występie na Parc de Princes w sierpniu 1995 roku został mianowany "Księciem Paryża" i wywalczył sobie miejsce w reprezentacyjnej bramce. Po mistrzowskim sezonie odszedł do FC Porto, gdzie zastąpił słynnego Vitora Baię.
W mistrzowskim sezonie: 32 mecze, 0 goli

Tomasz Muchiński (ur. 1966) - był trochę jak Adaś Miauczyński w "Nic śmiesznego" - ciągle drugi. Zastępca Woźniaka, a potem Macieja Szczęsnego. Urodzony w Łodzi golkiper był dobrym duchem drużyny i ważnym zawodnikiem widzewskiego teamu.
W mistrzowskim sezonie: 2 mecze, 0 goli

Marcin Ludwikowski (ur. 1977) - młody, utalentowany, wchodził do zespołu. Nigdy jednak nie wywalczył miejsca w podstawowym składzie Widzewa - zawsze był ktoś inny o większym nazwisku i (chyba) umiejętnościach: Onyszko, Olszewski, Matuszek…
W mistrzowskim sezonie: 0 meczów, 0 goli

OBROŃCY
Daniel Bogusz (ur. 1974) - z widzewskiej defensywy to on najlepiej czuł się z powietrzu. Silny, nieustępliwy, stwarzał zagrożenie pod bramką przeciwnika. Ksywę "Niedźwiedź" zawdzięcza Andrzejowi Kretkowi, który na pierwszym treningu w Widzewie rzucił do wychowanka Jagiellonii: Te, młody. Podobno w Białymstoku to niedźwiedzie po ulicach chodzą…
W mistrzowskim sezonie: 30 meczów, 2 gole

Tomasz Łapiński (ur. 1969) - kolejny przedstawiciel Podlasia w Widzewie. W połowie lat 90-tych jeden z lepszych stoperów w Europie, jednak w kadrze wystawiany jako boczny, kryjący obrońca. Dopiero Janusz Wójcik dał mu szansę dyrygowania reprezentacyjną defensywą. Po jednej z egzotycznych wypraw z reprezentacją Polski, gdy samolot z piłkarzami na pokładzie wpadł w turbulencje, boi się latać, dlatego nie wyjechał na Zachód.
W mistrzowskim sezonie: 28 meczów, 2 gole

Marek Bajor (ur. 1970) - prawy obrońca, solidny do bólu. Można było na nim polegać jak na Zawiszy. Jeden z czterech wicemistrzów olimpijskich z Barcelony, który nie zagrał w pierwszej reprezentacji choćby minuty. A na występ z orzełkiem na piersi zasłużył jak mało kto, bo nigdy nie schodził poniżej przyzwoitego poziomu.
W mistrzowskim sezonie: 27 meczów, 0 goli

Waldemar Jaskulski (ur. 1967) - jedyne zimowe wzmocnienie Widzewa w mistrzowskim sezonie. Grał na lewej obronie, w razie potrzeby zastępował na środku Łapińskiego. Po zdobyciu trofeum bossowie łódzkiego klubu nie mieli środków, by wykupić obrońcę Pogoni i zasilił Standard Liege.
W mistrzowskim sezonie: 16 meczów, 0 goli

Marcin Boguś (ur. 1973) - widzewiak z krwi i kości, po przyjściu Jaskulskiego zabrakło dla niego miejsca w składzie, dlatego odszedł do Zagłębia Lubin.
W mistrzowskim sezonie: 12 meczów, 0 goli

POMOCNICY
Zbigniew Wyciszkiewicz (ur. 1969) - człowiek od czarnej roboty, na boisku tyrał jak wół. W mistrzowskim sezonie pokazał, że ma smykałkę do zdobywania goli, ale już wcześniej był uznawany za najrówniej grającego piłkarza Widzewa. Gdy zaczęły się boje o Ligę Mistrzów, Smuda uznał, że lepszym zawodnikiem jest Radosław Michalski i posadził "Wycisza" na ławce.
W mistrzowskim sezonie: 34 mecze, 10 goli

Rafał Siadaczka (ur. 1972) - w zamian za popularnego "Sonię" Smuda gotów był przed sezonem oddać pół królestwa. Skończyło się na przejściu do Petrochemii Płock aż trzech ofensywnych graczy: Bogdana Jóźwiaka, Radosława Kowalczyka i Wojciecha Małochy, a zimą Smuda dorzucił jeszcze Dariusza Podolskiego. Opłaciło się, bo oprócz zawodnika z ciągiem na bramkę i atomowym uderzeniem, "Franz" zyskał posłusznego piłkarza, z którego zrobił dobrego pomocnika i bardzo dobrego lewego obrońcę.
W mistrzowskim sezonie: 33 mecze, 9 goli

Andrzej Michalczuk (ur. 1967) - gracz od zadań specjalnych, gdy w drużynie występowała luka na każdej pozycji oprócz bramki, Smuda wrzucał tam Ukraińca. A ten wszędzie czuł się jak ryba w wodzie. Nic dziwnego, że ówczesny selekcjoner kadry Henryk Apostel zaczął przebąkiwać o naturalizowaniu uniwersalnego piłkarza. Do tego jednak nigdy nie doszło.
W mistrzowskim sezonie: 33 mecze, 6 goli

Paweł Miąszkiewicz (ur. 1971) - "Suseł", oprócz tego, że uwielbiał spać, lubił strzelić z dalszej odległości. "Kopyto" miał nie gorsze niż Siadaczka. Jeden z najlepiej wyszkolonych technicznie widzewiaków, środkowy pomocnik, który nie do końca wykorzystał swój potencjał.
W mistrzowskim sezonie: 33 mecze, 5 goli

Ryszard Czerwiec (ur. 1968) - dla urodzonego w Jaworznie piłkarza, Łódź stała się drugim domem. To tutaj wypłynął na szerokie ligowe wody, stając się reżyserem gry pełną gębą. Świetny przegląd pola, uderzenie z dystansu - to główne cechy "Szwagra".
W mistrzowskim sezonie: 31 meczów, 12 goli

Piotr Szarpak (ur. 1970) - pięć lat wcześniej ówczesny trener czerwono-biało-czerwonych Marek Woziński wyciągnął cherlawego pomocnika z ChKS Łódź. W Widzewie zmężniał, często wykorzystywał swój atut jakim była szybkość. Ze skutecznością było gorzej, ale jego zwycięskiej bramki z Warszawy, dającej mistrzowski tytuł, przy Piłsudskiego nikt mu nie zapomni… Największy dowcipniś w tamtej drużynie.
W mistrzowskim sezonie: 30 meczów, 2 gole

Dariusz Podolski (ur. 1966) - grający jako defensywny lub drugi środkowy pomocnik "Camel" w mistrzowskim sezonie został odsunięty na boczny tor. Nie pasował do koncepcji Smudy, więc zimą musiał odejść do Płocka.
W mistrzowskim sezonie: 14 meczów, 0 goli

Rafał Kubiak (ur. 1977) - wychowanek Widzewa, ambitny chłopak, który nie zrobił wielkiej kariery w ekstraklasie. Związany z klubami z regionu łódzkiego, ostatnio czarował kibiców zagraniami "na nos" w barwach Neru Poddębice.
W mistrzowskim sezonie: 12 meczów, 1 gol

Sławomir Gula (ur. 1972) - kolejny wychowanek naszego klubu, do którego powracał jak bumerang. Rzadko kiedy miał miejsce w podstawowym składzie, ale Widzew to jego środowisko naturalne.
W mistrzowskim sezonie: 10 meczów, 1 gol

Mirosław Szymkowiak (ur. 1976) - miał pecha, bo na początku mistrzowskiego sezonu zerwał więzadła w kolanie. Wydawało się, że "Szymek" zostanie odkryciem tamtych rozgrywek. Wówczas dynamiczny, boczny pomocnik musiał rok poczekać na swoją kolej.
W mistrzowskim sezonie: 5 meczów, 1 gol

Maciej Bielecki (ur. 1977) - przytrafił mu się piękny "incydent" w piłkarskiej przygodzie. Wszedł na 12 minut wygranego 7:1 meczu w Gdańsku z Lechią-Olimpią. Potem grał w niższych ligach w regionie łódzkim. Ale mistrzem Polski będzie do końca życia. I nie mówcie, że nie chcielibyście być na jego miejscu…
W mistrzowskim sezonie: 1 mecz, 0 goli

NAPASTNICY
Marek Koniarek (ur. 1962) - cóż to była za maszyna do zdobywania goli! Idol tysięcy kibiców Widzewa, legenda klubu, a przy okazji niesłychanie skromny człowiek. Nigdy wcześniej i nigdy później nie zdobył w sezonie tylu bramek. Trafiał do siatki w 18 meczach. Napastnik w starym stylu, z instynktem zabójcy, za czasów Smudy nieco ewoluował, ale 34-latka niewiele już można było nauczyć. Szkoda tylko, że z Widzewem rozstał się w dość mglistych okolicznościach kilka miesięcy po wywalczeniu tytułu. 29 bramek to czwarty w historii polskiej ekstraklasy wynik "wystrzelany" przez króla snajperów. Lepsi byli tylko przed wojną Henryk Reyman, Ernest Wilimowski i tuż po wojnie Józef Kohut.
W mistrzowskim sezonie: 34 mecze, 29 goli

Marek Citko (ur. 1974) - debiutował w meczu z Pogonią Szczecin i na „dzień dobry” zaliczył dwie asysty. "Wynalazek" Smudy, jak na polskie warunki znamienity technik, silny, krępy, dobrze trzymający się na nogach. W mistrzowskim sezonie był nieco w cieniu kolegów, jednak „Franz” nie wyobrażał sobie bez niego widzewskiej jedenastki. Jego talent eksplodował sezon później, szkoda, że na jedną rundę.
W mistrzowskim sezonie: 27 meczów, 5 goli

Bogdan Pikuta (ur. 1972) - w rozgrywkach poprzedzających mistrzostwo był jednym ze skuteczniejszych graczy Widzewa. Nie podjął jednak rywalizacji z Citką, Koniarkiem i Siadaczką, dlatego Smuda bez żalu oddał go zimą do GKS Katowice.
W mistrzowskim sezonie: 8 meczów, 0 goli

TRENER
Franciszek Smuda (ur. 1948) - wówczas człowiek mało znany, który dorobił się opinii solidnego trenera pracując ze Stalą Mielec. Dla Widzewa wymyślił go Andrzej Grajewski. Gdy pierwszy raz wszedł do budynków przy alei Piłsudskiego, pracownica klubu przywitała go słowami: "Dzień dobry, panie Andrzeju!", myśląc, że to Woźniak zgolił wąsy… Smuda w Widzewie zapracował sobie na szacunek i miano legendy klubu. Nikt potem nie śmiał go mylić z Woźniakiem. Jako pierwszy na szeroką skalę zaczął przeszczepiać na polski grunt zagęszczanie gry w środku pola (grę sześcioma pomocnikami), zawężanie, skracanie pola gry, pressing na połowie rywala. Jego widzewiaków charakteryzowała żelazna wręcz kondycja. Twierdzi, że do Widzewa może wrócić dziesięć razy. Na razie prowadził go czterokrotnie.

fot. www.widzewlodz.pl