Global categories
Ogawa będzie dużo lepszy? Trener Cecherz nie ma wątpliwości
W środę w Gutowie Małym Widzew pierwszy raz w tym roku kalendarzowym doznał porażki. Walczący o awans do II ligi zespół mierzył się jednak tego dnia w sparingu z drużyną z ekstraklasy białoruskiej, więc trudno przywiązywać większą wagę do samego wyniku końcowego tej potyczki (0:1). Zwłaszcza że zarówno w opinii obserwatorów, jak i trenera czerwono-biało-czerwonych, widzewiacy na tle wymagającego przeciwnika zaprezentowali się bardzo dobrze. Ale Przemysław Cecherz dostrzega oczywiście również istotne mankamenty w grze swoich podopiecznych.
- Jestem z tego sparingu bardzo zadowolony. Graliśmy z silnym rywalem i to było widać, ale już różnicy w poziomach gry nie. Uważam nawet, że jeśli była, to niewielka na naszą korzyść. To my stworzyliśmy 4-5 sytuacji, co najmniej trzy z nich powinny skończyć się bramką. Przeciwnik wykorzystał z kolei okazję po naszym pechowym błędzie, kiedy "Kamyk" się poślizgnął. Na tym etapie mogę jednak być zadowolony z postawy piłkarzy. Mimo że w nogach mają bardzo ciężkie treningi, te akcje zawiązywały się optymistycznie. Martwi tylko ta skuteczność, bo dwie sytuacje sam na sam trzeba wykorzystać. Należał nam się też, według mnie, rzut karny. Byłaby sytuacja na 1:1 i rozpoczęcie meczu od nowa. Tego bardzo mi szkoda - przyznał po meczu opiekun Widzewa.
Rywale do sparingu z łodzianami podeszli bardzo poważnie. Swojemu przeciwnikowi poprzeczkę postawili naprawdę wysoko, walcząc o każdą piłkę i nie cofając nogi. Drużyna z Al. Piłsudskiego 138 pokazała jednak, że o swoje walczyć umie i nie ustępowała piłkarzom z Białorusi pod żadnym względem. - Trzeba powiedzieć, że FK Horodziej to bardzo agresywny i silny zespół, grający faul. Uważam jednak, że my pod tym względem nie pękliśmy, a momentami byliśmy w tym aspekcie nawet lepsi. Bardzo się z tego cieszę - zaznaczył nasz rozmówca.
Środa okazała się dla polskiego klubu ważnym dniem nie tylko z uwagi na mecz z silnym przeciwnikiem. Tego dnia w Gutowie Małym członkowie zarządu Widzewa, Przemysław Klementowski i Remigiusz Brzeziński, parafowali umowy z trzema nowymi zawodnikami: Yudai Ogawą, Patrykiem Baranem i Adamem Radwańskim. Trener RTS o ich przyszłość był jednak od dawna spokojny. - Aż tak się nie denerwowałem, bo wiedziałem, że do dogrania są już tylko kwestie formalne, związane głównie z przepływem dokumentacji. Reszta była dogadana, więc traktowałem ich jako swoich zawodników - przyznał Cecherz, który dwóch z nich wystawił w pierwszym składzie w sparingu z FK Horodziej.
O ile potencjał Radwańskiego czy Barana szkoleniowiec Widzewa znał już wcześniej doskonale, o tyle zawodnika z Japonii pierwszy raz zobaczył dopiero w minioną sobotę. Występy w dwóch sparingach i dwa dni treningów wystarczyły jednak, by uzyskać pewność, że 20-letni piłkarz z dalekiej Azni będzie wzmocnieniem drużyny. - Na treningach Ogawa prezentuje się bardzo dobrze. Dwa sparingu w jego wykonaniu na pewno możemy zaliczyć na plus. To jest jednak chłopak, który słabo mówi po angielsku, więc ma problem ze zrozumieniem niektórych rzeczy, które tłumaczymy na odprawie. To trzeba wypracowywać, szczególnie w kontekście jego zachowań na boisku, bo on będzie stwarzał jeszcze więcej okazji - podkreślił trener.
- Jego obecne reakcje, przykładowo gdy jesteśmy w defensywie i odbieramy piłkę, wymagają zmian. Jeśli będzie ustawiał się inaczej, będzie sprawiał tego zagrożenia dużo więcej, bo to zawodnik, który potrafi wykorzystać sytuację jeden na jeden, znaleźć lukę. Przede wszystkim jednak kapitalnie szuka prostopadłych piłek otwierających drogę do bramki. W końcu dzisiaj dwie sytuacje to on zrobił. Potrzebujemy jednak troszeczkę czasu, że zrobić z niego klasowego dla nas piłkarza. Widzę jednak na treningach jak Yudai pracuje, więc jestem pewien, że dużo tego czasu nie potrzeba - wyjaśnił w rozmowie z widzew.com Przemysław Cecherz. - To jest zawodnik typowo grający z napastnikiem. Może być drugim snajperem, ewentualnie podwieszonym napastnikiem albo ofensywnym pomocnikiem - dodał.