klub
Historia
Nokaut po przerwie
„By ambitny cel awansu stał się realny trzeba nie tylko zwyciężać na własnym boisku, ale również podczas wyjazdowych potyczek. (…) Trener Paweł Kowalski zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że czas najwyższy ruszyć do przodu. A do tego potrzebne są punkty i zwycięstwa” – tak pisano w „Dzienniku Łódzkim” 8 sierpnia 1990 roku, w dniu pierwszego w historii Widzewa meczu z Miedzią Legnica.
Ówczesna drużyna RTS-u była spadkowiczem z ekstraklasy, a sezon na jej zapleczu rozpoczęła niespodziewanie od dwóch remisów ze Stalą Rzeszów i Szombierkami Bytom. Paweł Kowalski miał wtedy do dyspozycji solidny zespół (na zdjęciu powyżej), w którym pozostała większość czołowych piłkarzy z poprzedniego sezonu w najwyższej lidze. Byli to m.in. Wiesław Cisek, Tomasz Łapiński, Mirosław Myśliński, Marek Podsiadło i Jacek Bayer.
Dlatego kibice Widzewa liczyli na to, że w Legnicy ich zespół wreszcie wygra i zacznie dominować w rozgrywkach II ligi. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna… Wprawdzie do przerwy czerwono-biało-czerwoni remisowali bezbramkowo z gospodarzami, ale po kolejnych 45 minutach i końcu spotkania Widzewiacy wracali do Łodzi z bagażem czterech bramek.
Zespół trenera Kowalskiego dał się zaskoczyć gospodarzom tuż po przerwie. Najpierw Artur Wójcik strzelił na 1:0 w 51. minucie, a już po kolejnych dwóch minutach było 2:0 dla Miedzi i po meczu. Widzew próbował strzelić kontaktowego gola, ale to miejscowi w 80. minucie podwyższyli na 3:0. Ostatecznie skończyło się porażką łodzian 1:4, a następnego dnia wspomniany „Dziennik Łódzki” zamieścił tylko krótki komentarz z tego spotkania zatytułowany wymownym „To niemożliwe…”
Oby teraz wreszcie możliwe okazało się zwycięstwo drużyny Widzewa Łódź na stadionie w Legnicy. Bo jak dotąd zespół RTS-u jeszcze nie wygrał z Miedzią na jej boisku.
Bilans meczów Widzew Łódź – Miedź Legnica:
I liga: 7 (1-4-2) 8-12*
Ogółem: 7 (1-4-2) 8-12