I Drużyna
WIDZEW - ŚLĄSK
Ekstraklasa
Niemoc przełamana w końcówce!
Łodzianie mecz ze Śląskiem zaczęli bez zmian w pierwszej jedenastce, w porównaniu ze wcześniejszym spotkaniem z Lechią w Gdańsku. Od pierwszej minuty zagrał między innymi kapitan zespołu, Patryk Stępiński, który w starciu z gdańszczanami opuścił boisko w przerwie z powodu urazu.
Spotkanie rozpoczęło się od groźnej akcji gości (2. minuta), która mogła zakończyć się bramką. John Yeboah wywalczył piłkę na boku boiska i dograł ją w pole karne, a tam minimalnie chybił Martin Konczkowski, uderzając z ostrego kąta wślizgiem.
Zaraz po tej akcji z kontrą wyszli łodzianie, ale podanie Juliusza Letniowskiego do Ernesta Terpiłowskiego było za mocne. W kolejnych minutach Widzewiacy próbowali napocząć defensywę wrocławian wrzutkami w pole karne, lecz Rafał Leszczyński dobrze interweniował przy dośrodkowaniach Mato Milosa.
W 10. minucie gospodarze wypracowali sobie dobrą okazję. Andrejs Ciganiks po akcji na lewym skrzydle podał do Marka Hanouska, który podciągnął kilkanaście metrów i oddał strzał na bramkę Śląska, ale golkiper WKS-u był na miejscu. Chwilę później Leszczyńskiego próbował zaskoczyć Letniowski, jednak i jego strzał nie trafił do bramki gości.
Aktywność gospodarzy powinna zakończyć się golem w 20. minucie. Ciganiks popisał się ładnym, prostopadłym podaniem do Jordiego Sancheza, ale ten przegrał pojedynek z Leszczyńskim, a dobitka Bartłomieja Pawłowskiego była niecelna.
Kolejne minuty nie przyniosły już tak konkretnych sytuacji pod bramkami obu drużyn. W tym czasie sędzia zaczął sięgać do kieszeni, a żółtka ujrzeli Letniowski z zespołu Widzewa i Diogo Verdasca oraz Daniel Leo Gretarsson z drużyny gości.
Impas w grze próbowali przerwać w 32. minucie wrocławianie, ale Henrich Ravas przytomnie uprzedził Erika Exposito przy wrzutce z lewej strony. Goście byli też aktywniejsi w końcówce pierwszej połowy. Najpierw Ravasa próbował zaskoczyć strzałem Bukowski. Za to w 45 minucie golkiper Widzewa popełnił błąd podając piłkę wprost do… Yeboaha. Ten oddał mierzony strzał do bramki łodzian, ale piłkę z linii wybił Serafin Szota. To mogło skończyć się golem do szatni dla Śląska.
Drugą część spotkania oba zespoły zaczęły bez zmian w składach. Bez zmian wyglądała też gra obu drużyn. Pierwszą groźniejszą okazję ponownie stworzyli goście, gdy w 54. minucie po zagraniu Exposito z lewej strony Yeboah znalazł się na dogodnej pozycji do strzału, ale został zablokowany przez jednego z Widzewiaków.
Cztery minuty później, czyli jeszcze przed upływem godziny gry, obaj trenerzy dokonali pierwszych zmian w swoich drużynach. Janusz Niedźwiedź w miejsce Letniowskiego posłał na boisko Dominika Kuna, a w ekipie gości za Caye Quintanę i Adriana Bukowskiego weszli Dennis Jastrzembski i Matias Nahuel.
Te kadrowe roszady niewiele zmieniły w grze obu drużyn. Kilka ofensywnych prób gospodarzy nie przyniosło żadnych efektów. Zarówno Ciganiks, jak i Jordi, nie wykorzystali podań od kolegów.
Trener Janusz Niedźwiedź próbował reagować kolejnymi zmianami. W 69. minucie na boisko weszli Paweł Zieliński i Normann Hansen, a grę zakończyli Ciganiks i Terpiłowski.
To jednak Śląsk w tym okresie miał więcej z gry, co potwierdziła indywidualna akcja Yeboaha, przerwana dopiero na linii pola karnego łodzian. W odpowiedzi po akcji gospodarzy do strzału w polu karnym gości złożył się Pawłowski, ale uderzył niecelnie obok słupka.
Ten sam piłkarz mógł zdobyć bramkę w 79. minucie, gdy sytuację strzelecką w gąszczu piłkarzy Śląska wypracował mu Marek Hanousek, ale czołowy snajper Widzewa przekombinował w tej akcji.
Na osiem minut przed końcem na boisku pojawił się też były piłkarz Widzewa, a obecnie zawodnik Śląska – Piotr Samiec-Talar.
W 84. minucie ponownie zrobiło się groźnie w polu karnym gości. Tym razem podawał Kun, a strzelał ponownie Pawłowski. Po ziemi, minimalnie przy słupku. Chwilę później na boisko wszedł Juljan Shehu, który zastąpił Milosa.
W końcówce spotkania, podobnie jak w pierwszej połowie, aktywniejsi w ofensywie zaczęli być goście. W krótkim czasie wywalczyli dwa rożne, z których drugi zakończył się groźnym strzałem głową w wykonaniu Victora Garcii.
Gdy wydawało się, że mecz zakończy się czwartym z rzędu remisem dla łodzian, ci przeprowadzili w doliczonym czasie akcje na wagę zwycięstwa i trzech punktów. Z boku boiska wysoką piłkę w pole karne gości posłał Mateusz Żyro, a tam skutecznie powalczył o nią Pawłowski. Jego zagranie trafiło do Normanna Hansena i Norweg mierzonym strzałem głową pokonał Leszczyńskiego!
A Widzew przełamał wiosenną niemoc i wreszcie zainkasował komplet punktów. Brawa dla drużyny za walkę do końca, a dla trenera Niedźwiedzia za dobre zmiany. Teraz czas na ligowy klasyk: mecz Legia Warszawa – Widzew Łódź, który odbędzie się w kolejny ligowy piątek, 24 lutego.
21. kolejka PKO BP Ekstraklasy
Widzew Łódź – Śląsk Wrocław 1:0 (0:0)
1:0 – Kristoffer Normann Hansen 90+3’
Widzew: Henrich Ravas - Patryk Stępiński, Serafin Szota, Mateusz Żyro - Mato Milos (Juljan Shehu 85’), Marek Hanousek, Juliusz Letniowski (Dominik Kun 58’), Andrejs Ciganiks (Paweł Zieliński 69’) - Ernest Terpiłowski (Kristoffer Normann Hansen 69’), Bartłomiej Pawłowski - Jordi Sanchez
Śląsk: Rafał Leszczyński - Diogo Verdasca, Konrad Poprawa, Daniel Leo Gretatsson - Martin Konczkowski, Adrian Bukowski (Matias Nahuel 58’), Patrick Olsen, Victor Garcia - John Yeboah (Piotr Samiec-Talar 82’), Caye Quintana (Denis Jastrzembski 58’) - Erik Exposito
Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom)
Żółte kartki: Juliusz Letniowski (Widzew), Diogo Verdasca, Daniel Leo Gretarsson (Śląsk)
Widzów: 17099