Global categories
Michał Miller: Ten remis odbieramy jako porażkę
Widzew Łódź zremisował w sobotę bezbramkowo z Lechią Tomaszów Mazowiecki. Sprawa zwycięstwa w rozgrywkach i awansu do II ligi rozstrzygnie się w ostatniej kolejce ligowej. - Uważam, że jesteśmy naprawdę mocnym zespołem i myślę, że nie powinniśmy mieć problemów z tym, żeby w sobotę odnieść zwycięstwo. Myślę, że jednak presja i ciężar tego meczu były odczuwalne. To na pewno odcisnęło piętno na naszej postawie. Wszyscy ten remis odbieramy jako porażkę. Nikt nie zakładał, że możemy tego awansu nie osiągnąć w meczu z Lechią. Trzeba zrobić wszystko, żeby do spotkania z Sokołem głowy były czyste - powiedział tuż po końcowym gwizdku Michał Miller.
Taktyka na mecz z Lechią nie różniła się od tych stosowanych w poprzednich spotkaniach. Niestety, goście okazali się zdecydowanie lepiej zorganizowani niż podczas meczu rundy jesiennej. - Zawsze trener powtarza, że gramy taką samą taktykę. Za każdym razem chcemy szybko rywala przycisnąć, grać piłką, szybko ją odzyskiwać po stracie. Lechia zagrała bardzo mądrze pod względem taktycznym. Była przygotowana na naszą grę. Możemy się tylko cieszyć z tego, że nie wykorzystała swoich sytuacji. Dzięki temu wszystko dalej zależy tylko od nas - wyjaśnił pomocnik Widzewa.
Sobotni mecz w "Sercu Łodzi" obserwowało ponad siedemnaście tysięcy kibiców Widzewa. Wszyscy liczyli na świętowanie tego dnia awansu do II ligi. Dlatego po meczu mieli oni powody do rozczarowania. - Kibice byli podzieleni. Część zareagowała ostro, część starała się nas wesprzeć. Też nie ma co się im dziwić. Oni mają swoje oczekiwania, a my musimy to na klatkę przyjmować i sobie z tym radzić - zapewnił Miller.
27-letni zawodnik nie zagra w ostatnim meczu sezonu z Sokołem Ostróda. W trakcie sobotniej rywalizacji z Lechią obejrzał żółtą kartkę, która zmusza go do pauzy w najbliższym spotkaniu. - Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie będę mógł chłopakom pomóc w Ostródzie. Pozostaje mi wspierać ich duchowo. Niestety, przydarzała się taka sytuacja w meczu, że musiałem ten faul złapać. W takich momentach nie myśli się o następnym występie, tylko o tym, co dzieje się w danym momencie - podsumował.