Global categories
Merveille Fundambu: Od dziecka czułem, że Pan Bóg dał mi talent
20-letni pomocnik swoją przygodę z piłką rozpoczynał w kongijskich klubach AS Elonga i FC MK Etancheite. W maju 2019 roku trafił do Polski, gdzie zasilił szeregi B-klasowego KTS Weszło Warszawa. Gra Kongijczyka wzbudziła zainteresowanie klubów z wyższych lig, co zaowocowało testami w Rakowie Częstochowa, a następnie półrocznym wypożyczeniem do Radomiaka Radom, w barwach którego Fundambu zanotował 10 spotkań, spędzając na murawie łącznie 302 minuty.
Po transferze do Widzewa, młody zawodnik zaimponował fanom wysokim poziomem wyszkolenia technicznego i dużą boiskową amibcją. Fundambu wystapił we wszystkich dotychczasowych spotkaniach czerwono-biało-czerwonych w Fortuna 1 Lidze, notując na boisku 280 minut. W meczu 4. kolejki przeciwko Stomilowi Olsztyn Merveille zdobył premierowego gola dla klubu z al. Piłsudskiego 138.
Widzew Łódź w minionych tygodniach zdecydował się przekazać do pierwszego klubu Kongijczyka zbędny, a będący cały czas w dobrym stanie sprzęt sportowy, który ułatwi miejscowym dzieciom i młodzieży treningi piłkarskie. Akcja została rozszerzona, a przed meczem z GKS-em 1962 Jastrzębie kibice będą mogli przekazywać na rzecz potrzebujących również ubrania i zabawki.
Widzew.com: Merveille, co czułeś po pierwszej bramce w barwach Widzewa?
Merveille Fundambu: To było coś niesamowitego. Chciałbym bardzo podziękować kibicom i wszystkim związanym z Widzewem za doping i wsparcie. Chcę grać dla nich i zdobywać kolejne bramki. Przede mną jednak dużo pracy, którą trzeba wykonać na treningach.
We wcześniejszych spotkaniach miałeś okazje, jednak zawsze brakowało "kropki nad i”.
- Rzeczywiście miałem kilka sytuacji, jednak nie było łatwo z nich coś strzelić. W końcu się udało i bardzo się z tego cieszę, jednak w kolejnych spotkaniach muszę grać bardziej zespołowo, mniej indywidualnie, egoistycznie.
Po golu podbiegłeś do trenera i go uściskałeś. Trener Dobi jest dla ciebie ważną postacią? Pomaga ci się zaaklimatyzować?
- Trener bardzo mi pomaga i wspiera w codziennej pracy i na boisku. Dużo doradza i koryguje moje ustawienie. Gdy zrobię błąd, zawsze podkreśla, by się nie przejmować i po prostu pracować, by w przyszłości go już nie powtórzyć.
Pomaga ci fakt, że trener porozumiewa się w języku francuskim?
- To pomaga, ale dużo rozumiem w języku polsku. To trudny język do mówienia i idzie mi to ciężko, ale gdy trener zwraca się do reszty zawodników po polsku, to też jestem w stanie zrozumieć o co mu chodzi.
Jak dogadujesz się z kolegami z szatni? Zostałeś dobrze przyjęty, bariera językowa nie jest problemem?
- Staram się rozmawiać z chłopakami, odpowiadać, bo komunikacja jest dla mnie bardzo ważna. Nie mówię jeszcze dobrze po polsku, ale z dnia na dzień powinno być coraz lepiej.
Planujesz uczyć się języka polskiego?
- Oczywiście, że tak. Cały czas się uczę, dużo słucham, by wychwytywać konkretne słowa i wykorzystać je w kolejnych rozmowach. Wokół siebie w szatni mam praktycznie tylko Polaków, dlatego staram się ich uważnie słuchać i wyłapywać ważne zwroty.
Jak mieszka ci się w Łodzi? Miałeś okazję obejrzeć miasto?
- Na razie nie miałem zbyt wiele czasu, by spacerować i zwiedzać, ale byłem kilka razy na zakupach i Łódź na pewno mi się podoba.
Życie w Polsce różni się od tego w Kongo, również w sferze kulinarnej. Długo zmieniałeś nawyki żywieniowe?
- To było dla mnie naprawdę trudne. Po przyjeździe do Polski nie wiedziałem co postawiono przede mną na stole i jadłem tylko bułki. Z czasem już się przyzwyczaiłem i smakują mi polskie dania. Lubię na przykład zupę pomidorową.
Jak oceniasz twoje pierwsze tygodnie w nowym klubie?
- Jestem bardzo wdzięczny za zaufanie, jakim mnie obdarzono w Widzewie. Wcześniej nie miałem takiego poczucia bezpieczeństwa. W poprzednim klubie nikt mnie nie odrzucał, jednak tego zaufania było mniej. Wiem, że nie jestem jeszcze zawodnikiem najwyższej klasy, ale chcę ciężko pracować, by osiągnąć sukces. Gram dla drużyny, kibiców, by Widzew awansował do ekstraklasy.
Doping w Afryce na pewno różni się od tego w Polsce. Fani Widzewa zrobili na tobie wrażenie?
- Kibice Widzewa zrobili na mnie bardzo duże wrażenie. W trakcie meczu z trybun płynie niesamowita energia, która niesie do gry, zachęca do kolejnych dryblingów. Gdy Widzew jest przy piłce, czuć rosnące napięcie wśród wszystkich fanów na stadionie.
Czasami przychodzą jednak takie momenty, kiedy kibice są rozczarowani i po prostu źli. Po przegranych pierwszych trzech meczach czułeś tę atmosferę?
- Zmienne nastawienie kibiców nie jest dla mnie czymś nietypowym. Podobnie było w Kongo, gdzie jednego dnia widzowie byli bardzo szczęśliwi po wygranej, a następnego dnia byli na nas wściekli, bo przegraliśmy. Ja muszę skupić się na swojej pracy i ciężko trenować. Potrzeba silnej głowy, by trochę odciąć się od tych złych emocji i starać się wygrać kolejne spotkanie.
Duży udział w twojej podróży do Europy mieli Dominik Ebebenge i Krzysztof Stanowski. Teraz musisz w jakiś sposób radzić sobie sam, wydorośleć. Czujesz związane z tym trudności?
- Mogę powiedzieć, że Dominik i Krzysztof są dla mnie jak rodzina. Gdy tylko mam jakiś problem, zawsze mogę do nich zadzwonić i poprosić o pomoc. Jednak już podczas pobytu w Radomiaku musiałem radzić sobie sam. Czułem się tam samotnie, ale muszę iść do przodu i się rozwijać. Do tego potrzeba samodzielności. Nie ma innej drogi.
Wspomniałeś o samotności. Czy rozłąka z rodziną z Kongo jest dla ciebie uciążliwa?
- Tak, czuję z tego powodu żal i bardzo tęsknie za rodziną. Ale jestem już dorosły i muszę myśleć o sobie. Bardzo się cieszę, że moja nieżyjąca już niestety mama mogła widzieć na własne oczy jak gram w piłkę.
Przejdźmy do okresu twoich początków gry w piłkę. Gdzie dorastałeś i uczyłeś się grać?
- Wiedziałem od dziecka, że Pan Bóg dał mi talent do futbolu, ale w Kongo było bardzo trudno, by trenować i po prostu żyć. Jako dziecko nie miałem butów piłkarskich i strojów, a samo uczestnictwo w treningach wiązało się z kosztownymi opłatami. Zdarzały się sytuacje, kiedy dostałem jakieś pieniądze od mamy na zakup telefonu. Wybierałem jednak najtańszy model, by całą pozostałą sumę przeznaczyć na treningi.
Kibice zdążyli poznać już próbkę twoich możliwości i mocne stronyna boisku. Nad jakimi elementami swojej gry chcesz pracować, co chcesz ulepszać?
- Zdaję sobie sprawę, że gram czasami zbyt egoistycznie. Muszę pracować nad tym, by podawać do kolegów, widzieć ich na boisku. Czasami ciężko odnaleźć mi się w obronie i toczyć walkę z rywalami. Muszę nad tym pracować, by stawać się lepszym i dawać więcej drużynie.
Polscy obrońcy często grają bardzo bezpośrednio, a w niższych ligach potrafią polować na nogi technicznych zawodników. Rywalizując z nimi nie obawiasz się fauli?
- Wiem już jak grać przeciwko polskim zawodnikom, którzy grają bardzo siłowo i często od razu starają się wykorzystać swoją przewagę fizyczną. Nauczyłem się odpowiednio zastawiać i nawiązywać z nimi walkę. Wydaje mi się, że było to widać w dotychczasowych meczach.
Czy masz jakieś piłkarskie marzenia lub kraj, w którym chciałbyś występować?
- Każdy piłkarz ma marzenia, również ja. Chciałbym kiedyś grać w czołowych klubach i najlepszych ligach Europy.
Opowiedz o akcji zbierania darów dla twoich rodaków w DR Kongo. Co należy przynosić na zbiórkę przed meczem z GKS-em Jastrzębie?
- Dzieci trenujące piłkę nożną w moim kraju nie mają żadnych strojów sportowych czy chociażby butów piłkarskich. Trenerzy na dany dzień wybierają kolor koszulek, w których zawodnicy mają pojawić się na zajęciach. Dziś czerwone, na następnym treningu niebieskie. Nie ma też za dużo piłek. Gdy któraś z nich się przebije, nie wyrzuca się jej, tylko stara się ją zszyć, by mogła służyć dalej. Oprócz sprzętu sportowego przyda się każda odzież, zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Chciałbym z tego miejsca bardzo podziękować władzom klubu, że zdecydowały się na taki gest i organizację zbiórki. To dodaje mi motywacji, by starać się jeszcze bardziej w trakcie meczów. Chcę po każdym meczu dziękować kibicom, którzy tak miło mnie przyjęli i klubowi, który chce pomóc moim rodakom.
Przed wami trudny sezon. Co chcesz osiągnąć z Widzewem w bieżących rozgrywkach?
- Jako drużyna chcemy wygrywać i dawać radość kibicom. Nie jest to łatwe, bo w zespole doszło do wielu zmian. Część zawodników po zeszłym sezonie odeszła, sprowadzeni zostali nowi piłkarze. Pojawił się również trener Dobi, który ma swoją wizję gry i chce wprowadzić nowe schematy, a na to potrzeba czasu.
***
Więcej na temat zbiórki darów i funduszy na pomoc mieszkańcom DR Kongo przeczytać można na widzew.com. Zbiórka rozpocznie się o godzinie 16:00 w piątek 25 września, w dniu meczu z GKS-em Jastrzębie, na specjalnym stanowisku przy oficjanym sklepie Widzewa (SPRAWDŹ, JAK POMÓC).