Global categories
Męczarnie w górach, potrójne płuca i transfer z samochodu
Podczas treningów będą pracowali m.in. nad motoryką, szybkością i taktyką. Gdy cofniemy się do przeszłości, to okazuje się, że zimowe przygotowania widzewiaków wyglądały nieco inaczej. - Przede wszystkim liga kończyła się wcześniej, bo przeważnie w pierwszej połowie listopada, a do rundy wiosennej startowaliśmy dopiero w marcu. I to w ekstraklasie - wspomina Daniel Bogusz, obrońca Widzewa z lat 90. ubiegłego wieku.
Bogusz był jednym z filarów drużyny, która w 1996 i 1997 roku zdobyła mistrzostwo Polski. Tych sukcesów nie byłoby, gdyby nie solidne zimowe przygotowania. - Jeszcze za czasów trenera Władysława Stachurskiego jeździliśmy na obozy do Wisły, gdzie bardzo dużo biegaliśmy po górach. Przyznam, że dla mnie to były męczarnie, bo nie lubiłem tych biegowych treningów z przewyższeniami - mówił były widzewiak.
Za czasów trenerów Władysława Stachurskiego i później Franciszka Smudy, zimowe przygotowania zawsze zaczynały się od udziału drużyny Widzewa w cyklu halowych turniejów w Niemczech. - Lubiłem grać w tych turniejach, bo wcześniej zaliczyłem grę w hali podczas występów w Jagiellonii. Wiadomo, że do tego typu gry trenerzy wystawiali przede wszystkim młodszych piłkarzy, ze względu na specyfikę meczów halowych i związane z tym obciążenia. Miałem wtedy 20 lat i byłem w grupie piłkarzy, która regularnie grała w niemieckich turniejach - opowiada Bogusz.
Gdy drużynę przejął trener Smuda, model zimowych przygotowań nie uległ wielkim zmianom. Drużyna nadal jeździła na zgrupowania w góry. Zmieniła się tylko lokalizacja obozów, bo popularny "Franz" zamiast Wisły wolał zabierać widzewiaków na obóz do ośrodka "Buk" w Rudach Raciborskich. - Oprócz długich, górskich wybiegań były też treningi na bieżni wokół boiska. Do dzisiaj pamiętam, że nikt nie chciał trafić do pary razem ze Zbyszkiem Wyciszkiewiczem, który miał chyba potrójne płuca. Nikt z drużyny nie mógł mu dorównać w tych biegowych treningach - wspomina nasz rozmówca.
Potem widzewiacy zaczęli zimą wyjeżdżać na zagraniczne zgrupowania. W 1998 roku byli w Hiszpanii, rok później w Anglii, gdzie zagrali m.in. z zespołem West Ham United (0:0), a 2000 roku na Cyprze. W 2002, już za czasów trenera Dariusza Wdowczyka, polecieli z kolei na obóz do Turcji, ale już bez Bogusza, który zniknął z drużyny po jednym z turniejów halowych w Niemczech, od których widzewiacy nadal zaczynali zimowe przygotowania. - Po prostu po jednym z turniejów wsiadłem do auta, ale nie pojechałem nim do Polski, tylko do Bielefeld, gdzie wysiadłem i podpisałem umowę z Arminią, w której barwach grałem do 2005 roku - opowiada Bogusz.
Jak widać, przygotowania widzewiaków do rundy wiosennej sprzed lat obfitowały w wiele ciekawych historii. Będziemy do nich wracać na łamach widzew.com jeszcze tej zimy.