Global categories
Mateusz Możdżeń: Wznieśliśmy się jako drużyna na wyższy poziom
Zawodnik, który przed trafieniem do Łodzi reprezentował między innymi Zagłębie Sosnowiec i Lecha Poznań, w rundzie jesiennej zagrał w 14 spotkaniach, notując łącznie 1113 minut, w trakcie których zdobył dwie bramki. Pomocnik solidnie przepracował z całym zespołem okres przygotowawczy, a teraz szykuje się do niedzielnego meczu z Olimpią Elbląg.
Widzew.com: Czujesz już emocje związane z powrotem na boisko?
Mateusz Możdżeń: Na razie jestem spokojny, a bardziej odczuwam znużenie długą przerwą w rozgrywkach. Choć jestem pewien, że dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy, to jednak ten czas oczekiwania jest trochę zbyt długi. Szczególnie, że do Widzewa trafiłem po 7. kolejce, więc grałem mniej niż reszta kolegów, a już w grudniu skończyła się runda. Głód piłki jest ogromny, a trzeba pamiętać, że przed nami tylko 14 kolejek, co też minie błyskawicznie. Oby tylko szczęśliwie dla nas, z przypieczętowanym jak najszybciej awansem do I ligi.
Po tak przepracowanym okresie przygotowawczym inny scenariusz nie wchodzi w grę?
- Wydaje mi się, że przygotowania były bardzo udane. Odbyliśmy dwa pożyteczne zgrupowania i zrealizowaliśmy zaplanowane przez sztab założenia. Wznieśliśmy się jako drużyna na wyższy poziom. Dla mnie cenna była każda chwila z zespołem, bo tak jak mówiłem wcześniej, do drużyny dołączyłem już w trakcie rozgrywek. Teraz mogłem się lepiej zintegrować z kolegami i stać się pełnoprawnym członkiem drużyny.
Czyli bez skrępowania rozstawiasz młodzież po kątach?
- Na początku najmłodszych kolegów czasem faktycznie trzeba upomnieć, bo zwłaszcza jak przychodzą z innego środowiska, muszą poznać panujące w szatni zwyczaje. Na pewno nas, starszych zawodników, różni od młodych podejście do pewnych tematów, ale to chyba kwestia innych czasów, w których dorastaliśmy. Na pewno każdy w zespole wie, jaki postawiono przed drużyną cel i pracuje na nasz wspólny sukces. Nikt się nie obija (śmiech).
Wspomniałeś, że czujecie się lepszą drużyną. Czy dużym ciosem dla zespołu były kontuzje Przemka Kity i Krystiana Nowaka?
- To był dla nas szok. Widziałem w piłce sporo, a jednak ciągle zdarzają się sytuacje, które potrafią zaskoczyć i przybić. Szczególnie, że chłopaki podnosili poziom rywalizacji i byli brani pod uwagę do gry w pierwszym składzie. Jesteśmy jednak świadomi tego, że musimy poradzić sobie bez Krystiana i Przemka, dać z siebie wszystko. W takim klubie jak Widzew presja jest zawsze, mówiłem o tym wielokrotnie. Odbiór trybun zależy od tego, jak będziemy prezentować się na boisku. Jeśli spiszemy się dobrze, kibice będą z nas zadowoleni. Jeśli zawiedziemy, spotka nas krytyka.
Po rozpoczęciu treningów w Widzewie wspominałeś, że zdecydowałeś się na ten klub ze względu na ciekawy projekt, jaki ci przedstawiono. Podkreślałeś, że nie chcesz ponownie bronić się przed spadkiem. Czujesz, że masz teraz przed sobą misję?
- To ciekawe, bo moja żona zawsze mi przypomina, że mam teraz misję do spełnienia. "Masz misję przed sobą", "Stoi przed tobą misja" - ciągle mi powtarza. Trochę tak jest, że przychodząc do Łodzi czuję wagę gry dla tego klubu i możliwość, oczywiście jeśli wywalczymy awans, zapisania się pozytywnie w historii Widzewa. Teraz mi się to podoba, bo mamy przed sobą 14 spotkań, a każde z nich jest małym zadaniem do wykonania, prowadzącym do finału w maju.
Przed wami trudne zadanie. Tylko sukces może sprawić, że historia o was nie zapomni.
- Każdy z nas chciałby żeby pamiętano go tu pozytywnie. Ta historia jest jednak dłuższa, bo podwaliny pod naszą walkę o awans tworzyli zawodnicy, którzy wywalczyli awans do III, a potem do II ligi. Teraz presja się nie zmniejszyła, bo gdy jest dobrze i wygrywamy wysoko, padają pytania czemu nie zwyciężyliśmy wyżej albo czemu straciliśmy bramkę. Daje się odczuć, że kibice mają wobec nas duże oczekiwania i chcą, byśmy dążyli do tego sukcesu. Naszym obowiązkiem jest te oczekiwania spełnić, a jeśli się uda to fani powinni być zadowoleni.
Wiosną pierwszym krokiem w drodze do waszego celu będzie mecz z Olimpią Elbląg. Jak wyglądają przygotowania do tego starcia?
- Mamy za sobą już odprawy podsumowujące naszą grę i schematy szlifowane zimą. Przed nami pozostała analiza przeciwników i trening na płycie stadionu. Jestem ciekawy, jak murawa przetrwała zimę, bo w Poznaniu w takich okolicznościach warunki do gry były bardzo złe. Tutaj wygląda na to, że wszystko powinno być w porządku. Co do przeciwników, to jesteśmy świadomi, że rywale będą się bronić, a my będziemy musieli się skupić na ataku pozycyjnym.
W obecnym sezonie ciężko o zespoły „środka tabeli”, bo różnice punktowe pomiędzy klubami walczącymi o awans oraz tymi drużynami, które chcą uniknąć spadku, są naprawdę niewielkie. Może dzięki temu mecze będą bardziej otwarte?
- Myślę, że to na pewno by nam pomogło, bo łatwiej gra się, gdy przeciwnik ryzykuje i decyduje się na wymianę ciosów. Większość spotkań gramy prowadząc atak pozycyjny i jeśli w takich meczach nie zdobywamy szybko bramki, to zaczynamy się męczyć. Wtedy też, gdy wymieniamy ciągle podania, pojawia się też niecierpliwość trybun. A my po prostu musimy starać się przełamać obronę przeciwnika, znaleźć na niego sposób. Jeśli rywal gra o stawkę, ma postawione cele przez zarząd, to jest to dla nas dodatkowy atut.