Mateusz Borek: Energia stadionu wyzwoliła w zawodnikach Widzewa jakość
Ładowanie...

Global categories

31 October 2019 17:10

Mateusz Borek: Energia stadionu wyzwoliła w zawodnikach Widzewa jakość

Dziennikarz Polsatu Sport po zakończeniu meczu ocenił przebieg wydarzeń na boisku.

Mecz z Legią Warszawa budził ogromne emocje na trybunach, a pomimo niekorzystnego wyniku kibice mogli być dumni z postawy zawodników Widzewa. Obserwatorem piłkarskiego klasyka był Mateusz Borek, który razem z Arturem Wichniarkiem komentował środowe spotkanie. 

Widowisko było pełne zwrotów akcji, które mogły przypomnieć kibicom najlepsze spotkania obu zespołów, w czasach gdy wynik ich rywalizacji decydował o mistrzostwie Polski. - Ktoś u góry pisze taki scenariusz, że gdy grają te  drużyny, to niezależnie od tego czy są w czubie Ekstraklasy, czy dzieli je przepaść dwóch klas rozgrywkowych, to możemy być pewni emocji na boisku i na trybunach. Myślę, że ta publiczność, energia tego miejsca, wiara, ambicja, świadomość, że ludzie przyszli w ten zimny wieczór przeżyć coś spektakularnego, wyzwoliło w zawodnikach Widzewa jakość piłkarską, jeszcze więcej charakteru i jeszcze więcej determinacji. Wyobrażam sobie, że jeżeli widzewiacy będą z podobnym zaangażowaniem grać w II lidze, to ci kibice będą świętować za kilka miesięcy awans do I ligi - powiedział Borek kilka minut po ostatnim gwizdku. 

Mimo różnicy klas rozgrywkowych, łodzianie potrafili postawić się gościom i w pozornie beznadziejnej sytuacji doprowadzić do remisu. Ostatecznie jednak to goście awansowali do następnej rundy Totolotek Pucharu Polski. - Pierwsza połowa była zdecydowanie ze wskazaniem na Legię. Brakowało im puenty, finalizacji w swoich akcjach. Z tego co pamiętam, przed przerwą legioniści oddali trzy strzały celne na dziesięć w ogóle, a już w pierwszych 10 minutach drugiej połowy cztery razy strzelali w światło bramki. Widać, że trener Vuković poświęcił odprawę w przerwie na zwiększenie koncentracji zespołu, bo takie sytuacje trzeba wykorzystywać. Zrobiło się szybko 2:0 i Widzew nie miał nic do stracenia, mógł grać va banque i pójść do przodu. Kluczowy błąd popełnił tutaj Igor Lewczuk, który jest jedną z najjaśniejszych postaci Legii w tym sezonie. Źle się zachował, bo zamiast zahamować tę piłkę i wypychać Daniela Mąkę, faulował go. Sędzia podyktował rzut karny, padła bramka i mieliśmy tę przerwę spowodowaną dymem. Potem Widzew wszedł na właściwe tory, zdobył bramkę wyrównującą i różnie to mogło się skończyć, bo przecież Mąka miał doskonałą sytuację po dośrodkowaniu z prawej strony - mówił dziennikarz telewizji Polsat.

Mimo przegranej, kibice byli dumni z postawy drużyny, licząc jednocześnie, że wyrównana walka z wojskowymi doda im impulsu w dalszej kampanii o powrót do I ligi. - Ten klub to absolutnie magiczne miejsce w moim życiu. Jako młody chłopak pamiętam bramki Tłokińskiego i Wragi z Liverpoolem, emocjonowałem się rywalizacją z Juventusem, Manchesterami, wielkimi meczami Widzewa w europejskich pucharach, przygodą drużyny Franciszka Smudy. To jest historia polskiego futbolu. Wszystko zmierza tutaj w dobrą stronę jeśli chodzi o organizację, a to podstawa. Potrzeba trochę cierpliwości i ten projekt powoli będzie szedł do przodu. Nie mówię, ze od razu Widzew będzie grał w Lidze Mistrzów, ale naprawdę realne jest, by niedługo klub grał w Ekstraklasie, a potem można marzyć o rzeczach większych. Jest tu fajny stadion, wierni kibice, którzy zawsze tutaj byli, a piłkarze będą coraz lepsi. Optymizm jest, a reszta leży w nogach zawodników - podsumował Mateusz Borek.