Marek Hanousek: Lubię mieć piłkę przy nodze i kreować wydarzenia na boisku
Ładowanie...

Marek Hanousek

Wywiady i konferencje

Piłkarze

25 February 2021 00:02

Marek Hanousek: Lubię mieć piłkę przy nodze i kreować wydarzenia na boisku

29-letni czeski pomocnik Marek Hanousek związał się z Widzewem Łódź umową na półtora roku z opcją przedłużenia o kolejny rok. W wywiadzie dla widzew.com opowiedział o kulisach tego transferu i roli, jaką chciałby pełnić w zespole.

Widzew.com: Masz na koncie mistrzostwo Czech, grałeś w europejskich pucharach. Jak to się stało, że teraz dołączasz do Widzewa?

Marek Hanousek: - Już jakiś czas temu wiedziałem, że w zimowym okienku opuszczę Karvinę. Miałem propozycje z I ligi na Słowacji i w Czechach, jednak gdy przyszła do mnie informacja o zainteresowaniu ze strony Widzewa, zdecydowałem się podjąć ryzyko i tu przyjechać. Ryzyko polegało na tym, że w Czechach i na Słowacji okienko transferowe kończy się wcześniej i z tego powodu musiałem z góry odmówić klubom z tych krajów i postawić na Widzew. Od pierwszego momentu, kiedy tu przyjechałem czuję jednak, że to dobry ruch. Widzew to duży klub, z ogromną rzeszą fanów i to m.in. te czynniki spowodowały, że zdecydowałem się, by tu przyjechać.

Czy przed pojawieniem się oficjalnej oferty Widzewa wiedziałeś coś więcej o klubie?

- Ogólnie polska piłka jest ceniona w Czechach i na Słowacji. Macie dobre bazy treningowe, nowoczesne stadiony, na mecze przychodzi wielu kibiców. Już kilka lat temu byłem bliski przenosin do Polski, ale wtedy nie doszło to do skutku. Gdy pojawiła się oferta ze strony Widzewa, nie zastanawiałem się. Poszukałem w Internecie informacji o mieście, oglądałem zdjęcia i filmy ze stadionu i meczów Widzewa. Widziałem trybuny pełne kibiców, a dla nas zawodników to bardzo ważne. Po to gramy w piłkę nożną. W Czechach to się raczej nie zdarza. Z niecierpliwością czekam na powrót kibiców na trybuny, by tego doświadczyć.

Wiesz, że za tydzień gramy derby?

- Tak, wiem. Jestem z Pragi i tam też mamy wielkie derby, pomiędzy Slavią a Spartą. Potrafię więc sobie to wyobrazić. Choć żałuję, że derby Łodzi odbędą się bez kibiców, to i tak na pewno będzie czuć presję.

W ostatnich miesiącach w Karvinie grałeś niewiele. Czym było to spowodowane?

- To normalne w piłce, że gdy przychodzi nowy trener i ma nowe pomysły, to stawia też na nowych zawodników. Tak było w moim przypadku. Starałem się walczyć o swoją pozycję w zespole, jednak w końcu uznałem, że muszę coś zmienić.

Do Polski trafia wielu zawodników z Czech i różnie sobie tutaj radzą. Jak podchodzisz do rywalizacji, która cię tu czeka?

- Mam duży szacunek do całej polskiej piłki, do tego kraju i mojego nowego klubu. Wiem, jaki jest cel Widzewa na ten sezon. Jestem zawodnikiem, który zawsze stara się grać dla drużyny i zrobię wszystko, by dołożyć swoją cegiełkę do sukcesu. To wszystko, co mogę teraz powiedzieć, a więcej chciałbym pokazać na boisku. Z doświadczenia wiem, że lepiej jest nie opowiadać o tym, co się zrobi, a po prostu to zrobić.

W trakcie kariery nie omijały cię poważne kontuzje.

- Niestety, przydarzyły mi się trzy kontuzje, które wykluczały mnie z gry na dłuższy czas. Dwa razy - cztery lata temu i dziewięć lat temu - zerwałem więzadła, ale to już przeszłość i teraz nie mam z tym żadnych problemów. Jestem w 100% gotowy do gry. Nie patrzę na to, co było i nie rozpamiętuję tego, czy kontuzje wpłynęły na moją karierę. Co było, to było, a życie toczy się dalej.

Co możesz dać Widzewowi jako zawodnik środka pola?

- Lubię futbol kombinacyjny, mieć piłkę przy nodze, kreować wydarzenia i przede wszystkim podawać. To właśnie podania i napędzanie gry są czymś, co mogę dać drużynie. Dużo poruszam się na boisku, nie mam problemów z intensywnym bieganiem.

Czyli dobry wynik beep testu pewnie jest dla ciebie czymś normalnym?

- Tak, najczęściej jestem wśród trzech najlepszych zawodników w drużynie, ale to oczywiście nie jest w piłce najważniejsze.

Jesteś zawodnikiem, który gra na pianinie czy nosi je dla kogoś?

- Myślę, że jestem kimś pomiędzy.

Jak to się w ogóle stało, że zacząłeś grać w piłkę jako młody chłopak w Dolnich Kralovicach?

- To były piękne czasy bez smartfonów. Po szkole wychodziliśmy na cały dzień na boisko. Zimą graliśmy w hokeja, a latem z tatą w tenisa. Uprawialiśmy różne sporty - to było dla nas naturalne. Gdy miałem 8 lat mogłem już trenować w Slavii Praga - piłka okazała się moim wyborem na całe życie.

Chciałbyś przekazać kibicom Widzewa coś od siebie?

- Jestem w Widzewie, bo jest tu do osiągnięcia konkretny cel. Dam z siebie maksimum.