Marcin Płuska: Przytrafiło nam się za dużo błędów
Ładowanie...

Global categories

08 February 2016 14:02

Marcin Płuska: Przytrafiło nam się za dużo błędów

Szkoleniowiec Widzewa podkreśla, że dopiero druga połowa sparingu z Lechią Tomaszów Mazowiecki pokazała, w jakim miejscu jest obecnie zespół.

W minioną sobotę RTS Widzew Łódź rozegrał na obiektach Chojeńskiego Klubu Sportowego mecz kontrolny z wiceliderem grupy łódzko-mazowieckiej III ligi. Mocny rywal od początku spotkania z impetem ruszył na łodzian i do przerwy zdołał strzelić cztery gole. Padały one przede wszystkim po indywidualnych pomyłkach znajdujących się w ciężkim treningu widzewiaków.

- Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo słaba. Widać było, że jesteśmy po tygodniu ciężkiej pracy, co przełożyło się na bieganie w meczu z Lechią Tomaszów Mazowiecki w tempie jednostajnym. W tej pierwszej części przytrafiło nam się bardzo dużo wręcz karygodnych błędów indywidualnych. Po dwóch z nich rywale zdobyli bramki. Coś takiego nie powinno mieć miejsca nawet na niższych poziomach. Każdy w sobotę dał jednak z siebie tyle, ile mógł - przyznał po meczu Marcin Płuska.

Po przerwie piłkarze z Tomaszowa Mazowieckiego tak wielkiego pola do popisu już nie mieli, przede wszystkich dlatego, że opiekun Widzewa wysłał do boju zdecydowanie mocniejszy skład. W efekcie rywale do końca spotkania nie byli w stanie poważniej zagrozić bramce strzeżonej przez Michała Sokołowicza, dla RTS gola zdobył z kolei Przemysła Rodak. - Drugie 45 minut w naszym wykonaniu było już dużo lepsze. Byliśmy wtedy stroną dominują i zasłużenie tę część meczu wygraliśmy - zaznaczył w rozmowie z oficjalną stroną klubu szkoleniowiec.

Spotkanie z Lechą rozpoczął eksperymentalny skład, w którym dodatkowo nie wszyscy zawodnicy wystąpili na swoich nominalnych pozycjach. Stąd do wyniku tej części gry nie należy przywiązywać większej wagi. W drugiej połowie gra Widzewa wyglądała już zupełnie inaczej i to właśnie ten fragment gry pokazuje, w jakim miejscu jest obecnie zespół.

- Wyjściowa jedenastka była faktycznie zestawieniem eksperymentalnym, ale już skład, który wyszedł po przerwie, prezentował się zupełnie inaczej i potrafił zamknąć rywala na jego połowie. Na pewno druga część spotkania w naszym wykonaniu wyglądała już tak, jak powinna wyglądać na tym etapie przygotowań - wyjaśnił Marcin Płuska.