Marcin Krzywicki może wrócić już na derby!
Ładowanie...

Global categories

08 May 2017 10:05

Marcin Krzywicki może wrócić już na derby!

Napastnik Widzewa Łódź jest zdeterminowany, by mimo poważnej kontuzji wznowić treningi i być do dyspozycji trenera Cecherza na kluczowe mecze obecnego sezonu. Wiemy już, czy przynajmniej w teorii będzie to możliwe.

W minioną środę Marcin Krzywicki wreszcie mógł cieszyć się z oficjalnego gola w meczu ligowym w barwach Widzewa Łódź. Mało tego, bramka rosłego napastnika zapewniła czerwono-biało-czerwonym zwycięstwo w trudnym meczu z Huraganem Wołomin, więc 30-latka śmiało określić można mianem bohatera tego spotkania. Niestety, występ z 3. maja miał dla Krzywickiego słodko-gorzki smak. Jeszcze przed zdobyciem bramki, piłkarz w jednym ze starć z rywalem nabawił się poważnego urazu kolana.

Pierwsze diagnozy nie pozostawiały nadziei. Fani piłki nożnej doskonale wiedzą, że gdy wyrok brzmi: "zerwanie więzadła krzyżowego", karą jest zazwyczaj minimum kilka miesięcy rozbratu z piłką, a potem mozolne odzyskiwanie sprawności. - Teoretycznie już w miniony piątek profesor Domżalski mógł wykonać zabieg zszycia więzadła krzyżowego przedniego. Rezonans wykazał bowiem duże prawdopodobieństwo jego zerwania, choć staw kolanowy wciąż jest stabilny - przyznał dr Konrad Walczak, członek zarządu Stowarzyszenia RTS Widzew Łódź, dyrektor ds. medycznych Szpitala im. WAM.

Sam zainteresowany po pierwszych badaniach nie tracił jednak nadziei i ogłosił, że chce wrócić do gry jeszcze w maju. Wbrew pozorom, nie jest to niewykonalne. - Bardzo dobrze rozwinięte u Marcina mięśnie czworogłowe trzymają kolano na tyle, że faktycznie możliwe jest w tej sytuacji dalsze trenowanie. Zawodnik, konsultując sprawę z nami i z trenerem, podjął decyzję trochę ryzykowną, ale na pewno bardzo budującą, że chce spróbować wrócić do gry bez operacji i pomóc zespołowi w tym najważniejszym okresie w sezonie. Z medycznego punktu widzenia jest to rzeczywiście możliwe, gdy tylko minie ból, który jeszcze Marcinowi Krzywickiemu doskwiera - wyjaśnił Walczak.

Obecnie napastnik Widzewa nie może jeszcze wznowić zajęć, ale nie jest wykluczone, że wróci do treningów tuż przed derbami Łodzi. Jego ewentualna obecność w meczu z lokalnym rywalem na pewno dałaby większe pole manewru trenerowi Przemysławowi Cecherzowi, który od początku bardzo wierzy w Krzywickiego, a w ostatnich meczach doczekał się jego strzeleckiego przełamania.

- Nie czuję się źle i jak ktoś zacząłby mnie gonić, to pewnie dałbym radę uciekać, natomiast nie mam w zasadzie zgięcia w kolanie i nie mogę zrobić przysiadu. Wtedy pojawia się duży ból, wynikający z ograniczenia zakresu ruchu. Optymistyczne jest jednak to, że kolano nie spuchło i mam praktycznie wyprost. Ale uważam, że jak pojadę do Krakowa i ominę na razie operację, to jestem w stanie wrócić do gry dużo szybciej niż wszystkim się wydaje. Mądrzejszy będę jednak w następnym tygodniu - zdradził nam "Krzywy".

- Po wynikach rezonansu miałem tego samego dnia kłaść się na stół operacyjny, ale poprosiłem profesora Domżalskiego o dodatkowy tydzień. Jadę na zabiegi, które już kiedyś przechodziłem. Do tej pory czyniły one cuda. Chcę pomóc Widzewowi, dosyć już się nasiedziałem. Nie mam oczywiście żadnych gwarancji. W poniedziałek mam pierwszą sesję. Po każdej takiej sesji odbywają się testy, które sprawdzają, czy jest poprawa i czy ja czuję się lepiej. Za tydzień będę mógł podjąć decyzję, czy mogę wejść w trening. Jeśli ból nie przejdzie, to wtedy będzie problem - zaznaczył nasz rozmówca.

Na czym polegać będą zabiegi, którym podda się zawodnik w Grodzie Kraka? - Jest to metoda przyspieszonej rehabilitacji, która będzie miała na celu wzmocnienie całej obudowy kolana, żeby noga mogła sprawnie funkcjonować. Jeśli zabiegi te będą później kontynuowane, to mogą mi one pozwolić na razie zupełnie uniknąć operacji. Nie chodzi tu tylko o dogranie rundy. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to niewiarygodnie, ale staram się dojść do takiej dyspozycji, w której już wkrótce będę w stanie pomóc drużynie. Wiadomo, jaka jest sytuacja w tabeli. Wszyscy są teraz potrzebni do gry - podkreślił napastnik. - Stymulacja prądami, która zastępuje ileś tam setek treningów, ma wzmocnić mięśnie na tyle, żeby to zerwanie nie było w stanie uniemożliwić mi gry. Na pewno nie da się tego wyleczyć, ale kolano musi się dobrze trzymać - dodał.

Kontuzja przytrafiła się Marcinowi Krzywickiemu w najgorszym możliwym momencie. Doświadczony snajper, który miał od początku rundy sporo okazji do zdobycia bramek, ale brał też udział w wielu kluczowych akcjach swojego zespołu, przełamał się w końcu strzelecko. - Sytuacja rzeczywiście jest o tyle dołująca, że zaczęło mi ostatnio iść coraz lepiej i za chwilę zrobiło się źle. Po cichu liczę, że będę mógł wrócić. Nie ma spuchniętej nogi, nie ma tragedii. Pozostaje czekać i mieć nadzieję - zaznaczył.

Pierwszą sesję "uzdrawiających" zabiegów napastnik Widzewa ma już za sobą. Wszystko odbyło się zgodnie z planem, ale to dopiero początek ciężkiej pracy. - Sesja przebiegła płynnie i po mojej myśli. Nie krzyczałem na całe osiedle z bólu, jak pacjent przede mną (śmiech). Od jutra zabiegi będę wykonywał dwa razy dziennie. Potrzeba między nimi 4-5 godzin przerwy ze względu na ogromne obciążenia nóg. Jestem przygotowany na to, że skurcze będą mnie łapać nawet podczas oglądania środowego meczu Widzewa w Sieradzu - zakończył w swoim stylu zawodnik.