Marcin Kozłowski: Nie wszystkie sprawy potoczyły się po mojej myśli
Ładowanie...

Global categories

11 October 2019 08:10

Marcin Kozłowski: Nie wszystkie sprawy potoczyły się po mojej myśli

25-letni obrońca w Widzewie stawiał pierwsze piłkarskie kroki. Miał również swój udział w wywalczeniu przez łodzian awansu do II ligi półtora roku temu. Teraz jednak, pierwszy raz w karierze, zagra przeciwko byłemu klubowi.

Marcin Olczyk: Jak odnalazłeś się w nowym miejscu? Trudno było zmienić otoczenie, odchodząc po trzech kolejnych sezonach z Widzewa, którego jesteś przecież wychowankiem?

Marcin Kozłowski: To było bardzo ciężkie przeżycie. Praktycznie cały czas byłem związany z Łodzią i z Widzewem, więc było mi trudno i nadal nie jest tak, żebym w stu procentach miał to rozstanie już za sobą. Staram się, gdy tylko mam trochę wolnego, wracać po meczach do Łodzi, bo mam dość blisko, ale to oczywiście nie to samo. Muszę się dostosować do innego życia, jednak daję radę. Mam wsparcie bliskich mi osób, więc na wszystko patrzę pozytywnie. Poza tym mamy naprawdę fajną ekipę w szatni w Siedlcach i zawsze możemy na siebie liczyć. Takie jest życie piłkarza. Jeszcze niedawno byłem przekonany, że będę grał już tylko w Widzewie, ale pewne sprawy potoczyły się nie do końca po mojej myśli. To też jest ciekawe i ważne dla mnie doświadczenie. Życie ciągle uczy mnie czegoś nowego.

W sobotę pierwszy raz zagrasz przeciwko Widzewowi. Czujesz dodatkowe emocje związane z tym meczem?

- Jasne, to chyba naturalne, zwłaszcza że cały czas czuję się z tym klubem mocno związany i trzymam za niego kciuki. Ale nie zamierzam się jakoś specjalnie nakręcać, bo to zawsze działa w drugą stronę.

Myślisz, jak to będzie wyjść na ten stadion w koszulce innej drużyny i walczyć z byłymi kolegami o ligowe punkty?

- Na pewno będzie ciekawie. Spotkamy się przed meczem, porozmawiamy, a potem powalczymy na serio na boisko. Już nie mogę się doczekać. 

Nie pomylą ci się w Sercu Łodzi bramki? 

- Samobójczego gola strzelić nie planuję (śmiech).

Kibice Widzewa powinni miło przywitać cię w Łodzi. Cieszysz się na spotkanie z nimi?

- Bardzo! Mam wśród nich dużo znajomych, szczególnie po tej fanatycznej stronie. Mam nadzieję, że będzie chwila, żeby przybić z nimi piątkę i pogadać. Z wieloma cały czas utrzymuję kontakt. To jest bardzo miłe. Widziałem, że na jednym z meczów wywiesili nawet transparent dla mnie i Maćka Humerskiego. Odbieram to jako ogromne wyróżnienie, za które kibicom należy szacunek. Wspaniale będzie zagrać ponownie w atmosferze, która panuje na stadionie Widzewa.

Pogoń Siedlce w zeszłym sezonie grała już w Łodzi, więc wie jak wygląda tu doping. Czy jednak mimo wszystko koledzy pytają cię przed tym meczem jak to jest grać dla takiej publiczności?

- Personalnie dużo się w Pogoni zmieniło i większość zawodników obecnej kadry nie grała przy takiej publiczności. Jednak jestem pewien, że każdy da radę. To naprawdę jest tak, że każda drużyna, która gra przeciwko Widzewowi, chce się pokazać jak najlepiej i wygrać. Nie ma mowy o tremie, wręcz przeciwnie. Panuje wtedy olbrzymia mobilizacja.

Jak pamiętasz swoje występy w czerwono-biało-czerwonych barwach? Czy to był udany dla ciebie czas?

- Dobrze wspominam wszystkie rozegrane dla Widzewa mecze, szczególnie wyjazd do Ostródy i awans do II ligi po zwycięstwie z Sokołem. Miałem to szczęście, że większość spotkań grałem w podstawowym składzie i szło mi dobrze. Przebyłem długą drogę od młodzika do seniora, przez wszystkie możliwe grupy w Widzewie, co chyba nie jest tak często spotykane w jakimkolwiek klubie. Dlatego nie może być nic dziwnego w tym, że jestem tak emocjonalnie związany z tym klubem i z kibicami.

Śledzisz to, co dzieje się z Widzewem i w Widzewie?

- Tak, trudno jest nie śledzić. Po każdym meczu, gdy wejdę na Facebooka czy Instagram, od razu pojawia się milion postów związanych z Widzewem. W końcu większość moich znajomych to widzewiacy. Temat Widzewa przewija się zresztą również w niemal wszystkich moich rozmowach prywatnych. Muszę przyznać, że ostatnie oprawy w wykonaniu fanów Widzewa są niesamowite.

Z kim z klubu i drużyny utrzymujesz kontakt?

- Jest na pewno kilka takich osób, np. "Dixon", "Wolo" czy "Mąsia", są też trenerzy i byli oraz obecni pracownicy klubu. Nawet jeśli nie utrzymuję z kimś bliskich relacji to i tak wszystkich wspominam bardzo miło.

Szybko wywalczyłeś sobie miejsce w podstawowym składzie Pogoni. Czujesz, że dobrze wkomponowałeś się w nowy zespół?

- W ostatnim czasie rzucany byłem co prawda po różnych pozycjach, na bokach obrony i pomocy, ale daję sobie radę. Najważniejsze, że gram. Miałem przez moment poważny problem ze stawem skokowym i wtedy musiałem walczyć z bólem, co było dodatkowym utrudnieniem w nowym miejscu. Mogłem jednak liczyć na bezcenną pomoc doktora Radosława Grabowskiego, który uratował mi rundę jesienną. Jestem mu za to bardzo wdzięczny.

W Pogoni macie dość mocną kolonię widzewską. W zespole jest oprócz ciebie Kacper Falon, a w sztabie trener Marcin Płuska. Trzymacie się razem?

- Tak, z Kacprem jesteśmy blisko i mamy pewność, że możemy na siebie liczyć. Marcin Płuska jest trenerem więc wiadomo, że ten kontakt musi być ograniczony, ale gdy przechodziłem do Pogoni bardzo pomógł mi chociażby w kwestiach organizacyjnych.

Jakiego meczu spodziewasz się w sobotę na Widzewie?

- Odważnego i dobrego. Mam nadzieję, że obie drużyny stworzą widowisko na wysokim poziomie. Należy się to tym wspaniałym kibicom, którzy zasiądą na trybunach stadionu Widzewa.

***

Widzew Łódź - Pogoń Siedlce / sobota 12 października 2019 roku, godz. 19:10 (BILETY / TRANSMISJA)