Mam nadzieję, że dotrwamy razem aż do Ekstraklasy - rozmowa z Krzysztofem Marciniakiem
Ładowanie...

Global categories

09 February 2016 09:02

Mam nadzieję, że dotrwamy razem aż do Ekstraklasy - rozmowa z Krzysztofem Marciniakiem

Kontynuujemy cykl wywiadów ze sponsorami. Tym razem, pragniemy przedstawić sylwetkę Krzysztofa Marciniaka, właściciela klubu sportowego Jungle Gym.

Na początek poprosimy o opisanie swojej działalności.  Czym zajmuje się pana firma? Jak długo funkcjonuje na rynku?

Krzysztof Marciniak: Jestem nauczycielem wychowania fizycznego w jednym z łódzkich gimnazjów na śródmieściu. Sportem zajmuję się od wielu lat. Przewinąłem się przez wiele dyscyplin, grając także w piłkę nożną. Obecnie zajmuję się sportami walki. Nie są mi obce muay thai czy boks. Zajmuję się sportem pod każdym kątem. Jeżeli chodzi o klub, to funkcjonujemy od kwietnia 2015 roku. Nazywamy się Jungle Gym. Działamy przede wszystkim na Bałutach - zasadzie w samym sercu tego osiedla.

Jak to się stało, że droga pana firmy zbiegła się z drogą Widzewa?

- Był to przypadek, a może zrządzenie losu. Jestem związany z osobami, które działają w zarządzie czy też na rzecz Widzewa, dlatego też nasze drogi się zeszły i doszliśmy do porozumienia. Nawiązaliśmy współpracę, z której jesteśmy bardzo zadowoleni.

Czy pamięta pan swoje pierwsze wspomnienia z wizyty na stadionie? Kto po raz pierwszy zaprowadził pana na ten obiekt?

- Na stadion Widzewa po raz pierwszy trafiłem za pomocą Piotra Krakusa. Była to osoba, która mnie zaprosiła na trybunę krytą oraz później na lożę VIP, aby pokazać mi od środka, jak to wszystko wygląda. Mogłem dzięki temu poznać ludzi związanych z Widzewem. Udało mi się spotkać m.in ze Zbigniewem Bońkiem. Dla mnie było to nie lada wydarzenie i na pewno coś nowego.

Jaki mecz Widzewa, na którym pan był, wspomina pan najbardziej?

- Był to ostatni mecz na starym stadionie przy al. Piłsudskiego (z GKS Katowice - przyp. red.) połączony z pokazem sztucznych ogni oraz bardzo ciekawą oprawą kibiców. To było spotkanie, które pozostało w mojej pamięci.

Wspomniał pan o stadionie, który nie tak dawno żegnaliśmy. Za parę miesięcy będziemy mieć nowy obiekt. Jakie wiąże pan nadzieje w związku z tym faktem?

- Bardzo często przejeżdżam obok stadionu i mogę obserwować jak dynamicznie się zmienia. Mogę tylko powiedzieć, że wygląda z dnia na dzień coraz lepiej. Ja jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Wierzę, że będzie to stadion z prawdziwego zdarzenia na miarę europejską.

Czy wiąże pan dłuższą przyszłość ze Stowarzyszeniem Reaktywacja Tradycji Sportowych Widzew Łódź? Chciałby pan zajść z nami do Ekstraklasy?

- Jeżeli byłaby taka możliwość, to jak najbardziej. Na ten moment jesteśmy bardzo zadowoleni z tej współpracy. Zawodnicy do nas przychodzą i robią swoje treningi rozpisane przez trenera. My jesteśmy jak najbardziej na "tak".

Jak dokładnie wygląda współpraca klubu z drużyną Widzewa Łódź?

- Zawodnicy pojawiają się u nas w ciągu tygodnia. Są to z reguły godziny poranne. Piłkarze podzieleni są na dwie grupy, by też nie kolidowało to z innymi zajęciami, i korzystają ze sprzętu czy zajęć grupowych. Z tego co wiem, w rundzie wiosennej będą się u nas pojawiali tylko raz w tygodniu.

Co sądzi pan o obecnej drużynie Widzewa? Do zespołu trenera Marcina Płuski dołączyło zimą wielu nowych zawodników.

- Są to na pewno młodzi zawodnicy, którzy chcą się pokazać z jak najlepszej strony. Wiedzą, jak duże nadzieję są w nich pokładane. Mam nadzieję, że będą oni walczyć do samego końca i będzie to taki Widzew, jaki był przed laty, czyli drużyna z honorem i zasadami, grająca do ostatniego gwizdka. Nie pamiętam dokładnie konkretnych spotkań, ale w niektórych meczach szala na rzecz Widzewa przechylała się w ostatnich minutach gry. Miejmy nadzieję, że ten Widzew także będzie podążał tą ścieżką.

Jakie plany od strony biznesowej wiąże pan z Widzewem?

- Chcielibyśmy utrzymać tą formę reklamy, która w rundzie wiosennej pojawi się na stadionie. Jesteśmy również bardzo zadowoleni z reklamy na stronie, która z pewnością ma przełożenie na frekwencje w klubie. Co do przyszłości, to życie pokaże, co będzie dalej.

Widzi pan już pierwsze symptomy od momentu rozpoczęcia współpracy z klubem?

- Do końca jeszcze tego nie analizowaliśmy, natomiast mam świadomość jak wielką marką jest Widzew i jaką ma siłę przebicia. Przypuszczam, że wszystko okaże się już na wiosnę - wtedy myślę będziemy wiedzieć jak to się przekłada chociażby na naszych klientów. Frekwencja, jeśli chodzi o ilość sprzedanych karnetów, zwiększyła się.

Jest pan nauczycielem wychowania fizycznego oraz trenerem. Który zawodnik z pierwszego zespołu Widzewa, pana zdaniem, prezentuje najlepszą formę?

- Wydaje mi się, że osobą, która rzuca się w oczy jest Michał Czaplarski - nie tylko pod względem fizycznym, lecz również mentalnym. Jest zdeterminowany i myślę, że może "pociągnąć" zespół.

Będzie pan obecny wiosną na meczach Widzewa?

- Jak najbardziej. Będę od początku dostępny i będę kibicował. Mam nadzieję, że dotrwamy razem aż do Ekstraklasy!