Maestro, który nie zlekceważył Widzewa
Ładowanie...

Global categories

06 April 2020 19:04

Maestro, który nie zlekceważył Widzewa

Gdy zabrzmiał ostatni gwizdek pierwszego meczu półfinałowego Pucharu Europy na Stadio Comunale w Turynie, Giovanni Trapattoni mógł odetchnąć z ulgą. Jego zespół wykonał zadanie i zdobył dwubramkową zaliczkę w starciu z Widzewem.

Widzew w trakcie swoich bojów w europejskich pucharach mierzył się z wieloma znakomitymi drużynami, na czele których stali słynni trenerzy, swoją charyzmą i warsztatem prowadzący podopiecznych na piłkarskie szczyty. W niedzielę przypomnieliśmy sobie sylwetkę Boba Paisleya, legendarnego szkoleniowca Liverpoolu, który pośmiertnie dołączył do Galerii Sław Angielskiego Futbolu. Teraz przychodzi czas na legendę włoskiego Juventusu i jednego z najbardziej utytułowanych trenerów w historii futbolu - Giovianniego Trapattoniego. 

Popularny "Trap" mierzył się z Widzewem trzykrotnie, w 1/8 finału Pucharu UEFA w 1980 roku, w półfinale Pucharu Europy z 1983 roku oraz po latach w 1999 roku, w eliminacjach Ligi Mistrzów jako trener Fiorentiny. Trapattoni już w latach 80. był ogromnie szanowany w świecie futbolu, mając na koncie zdobycie z drużyną "Bianconerich" Mistrzostwa Włoch, Pucharu Włoch czy Pucharu UEFA. Jeśli doliczyć do tego sukcesy z czasów kariery zawodniczej w czasie gry w Milanie, Trapattoni był już piłkarskim tytanem. 

Widzew, który w 1983 był na ustach całej Europy po wyrzuceniu za burtę słynnego Liverpoolu, czekał na losowanie rywala w półfinale. Zbigniew Boniek w gratulacyjnym telegramie napisał "Do zobaczenia w Atenach", licząc że łodzianie wylosują Hamburger SV lub Real Sociedad i z Juventusem spotkają się już w samym finale, który miał odbyć się stolicy Grecji. Stało się jednak inaczej. 

Nie wiadomo, jak szkoleniowiec "Starej Damy" zareagował na informację o wylosowaniu Widzewa, ale mógł czuć zaniepokojenie. To przecież widzewiacy wyeliminowali jego drużynę z Pucharu UEFA trzy lata wcześniej, a Trapattoniemu pozostało złapać się za głowę po przegranej serii rzutów karnych, co przypomniał Marek Wawrzynowski w książce ”Wielki Widzew”. Wtedy z sukcesu mogli cieszyć się łodzianie pod wodzą trenera Jacka Machcińskiego.

Włoch na pewno nie lekceważył mistrzów Polski i starał się odpowiednio rozpracować rywali. Trzeba pamiętać, że to on sprowadził do Turynu Zbigniewa Bońka i trenował go przez trzy lata. Ówczesna prasa plotkowała o tym, że z Widzewa chciałby wyciągnąć również Włodzimierza Smolarka i Józefa Młynarczyka. "Trap" przyjechał do Łodzi przed pierwszym meczem i obserwował drużynę Władysława Żmudy w derbowym starciu z ŁKS-em, wygranym przez widzewiaków 3:1 na własnym terenie. - To już jest półfinał Pucharu Europy i z każdym przeciwnikiem trzeba się liczyć, a w szczególności z takim, jak mistrz Polski. Pamiętamy również, że Widzew wyeliminował już Juventus z Pucharu UEFA. Dowiedziałem się ostatnio, że trener Żmuda jest zadowolony z faktu, że pierwszy mecz rozgrywa w Turynie. Mnie nie robi to zbytniej różnicy, trzeba grać dobrze w Turynie i w Łodzi. Dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, kto jest lepszy. Nie będzie to łatwa przeprawa dla Juventusu - mówił Trapattoni w rozmowie z Dziennikiem Łódzkim przed pierwszym meczem półfinałowym. 

Ostatecznie, zespół "Starej Damy" okazał wyższość nad widzewiakami, wygrywając 2:0 w Turynie i jadąc do Łodzi z obiecującą zaliczką. W rewanżu niespodzianki nie było. Na stadionie przy al. Unii padł remis 2:2 i to Włosi mogli rezerwować bilety do Aten. - Jesteśmy w finale Pucharu Europy i  to jest dla nas najważniejsze. Mimo zwycięstwa 2:0 w Turynie, obawiałem się meczu rewanżowego. Cały zespół zagrał bardzo dobrze. Kontrolował przebieg gry, zdobył pierwszą bramkę i nie dał się zaskoczyć gospodarzom w pierwszych minutach - ocenił legendarny trener po meczu rewanżowym.

Mio że Włosi w meczu finałowym zagrali w najsilniejszym składzie, musieli przełknąć gorycz porażki 0:1 z niemieckim HSV, po bramce Felixa Magatha. Ostatecznie Trapattoni cieszył się ze zwycięstwa w Pucharze Europy dwa lata później, kiedy prowadzony przez niego zespół ”Bianconerich” pokonał na stadionie Haysel Liverpool. Do historii przeszedł dialog pomiędzy trenerem a Zbigniewem Bońkiem, kiedy przed finałem miał powiedzieć do swojego zawodnika: ”Zibi, pamiętaj, że oni to bardzo silny zespół”, na co Boniek odpowiedział: ”Tak, oni są silni, ale my jeszcze mocniejsi”. Słowa okazały się prorocze, bo "Juve" sięgnęło po swój pierwszy w historii Puchar Europy. Niestety samo trofeum wręczono Włochom już w szatni, co było spowodowane tragedią, jaka wydarzyła się przed meczem na trybunach stadionu i śmiercią 39 kibiców Juventusu. 

Trapattoni, który słynął z tego, że zawsze miał przy sobie butelkę wody świeconej, jest drugim najbardziej utytułowanym trenerem w historii, zaraz po sir Alexie Fergusonie. Włoski szkoleniowiec sięgnął łącznie po 29 różnych trofeów, a najwięcej zdobył oczywiście podczas pracy w Juventusie. "Trap" w trakcie prowadzenia turyńskiego klubu dopisał na swoje konto zdobycie między innymi Pucharu Europy, dwukrotnie Pucharu UEFA, Pucharu Zdobywców Pucharu, 6 tytułów mistrza Włoch oraz dwóch Pucharów Włoch.

W swojej bogatej karierze 81-latek prowadził również Inter Mediolan, Bayern Monachium, Fiorentinę, VFB Stuttgart, Benficę oraz Red Bull Salzburg. Był też trenerem reprezentacji Włoch, co stanowi chyba największe rozczarowanie w jego całej trenerskiej przygodzie. "Maestro" poprowadził Squadra Azzurra na Mistrzostawach Świata 2002 w Korei i Japonii (odpadnięcie w 1/8 finału) oraz na Euro 2004 w Portugalii (Włochy nie wyszły z grupy). Ponowny sukcesy w międzynarodowym futbolu "Trap" osiągnął w 2012 roku wprowadzając Irlandię do finałowego turnieju Euro 2012. Po rozstaniu z kadrą Zielonej Wyspy, wiekowy szkoleniowiec znany ze swojej dużej religijności poprowadził reprezentację... Watykanu.

Przeglądając osiągnięcia legendarnego trenera, ciężko uwierzyć, że w przeszłości, któryś z jego zespołów mierzył się z polską drużyną. A Widzew Łódź nie tylko się z nim mierzył, ale również potrafił eliminować z gry w europejskich pucharach. W tym ważniejszym dwumeczu górą był włoski trener, ale jesteśmy pewni, że Trapattoni na długo zapamiętał starcia z nieobliczalną drużyną z "Miasta Włókniarzy".