Maciej Kazimierowicz po zakończonych bezbramkowym remisem 64. derbach Łodzi bardzo żałował, że drużynie RTS-u nie udało się przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. - W przebiegu całego spotkania byliśmy zespołem lepszym. ŁKS nie stworzył sobie żadnej klarownej sytuacji, poza stałymi fragmentami gry. My oddaliśmy więcej strzałów na bramkę, bliski szczęścia był w drugiej połowie Adam Radwański, moje uderzenie w samej końcówce też minimalnie minęło bramkę. Czujemy duży niedosyt, bo wierzyliśmy w wygraną, ale piłka nie chciała wczoraj znaleźć drogi do bramki rywali - mówił od razu po meczu pomocnik Widzewa.

Jednocześnie Maciej Kazimierowicz podkreślił, że cała drużyna pokazała wczoraj na boisku mnóstwo zaangażowania i woli walki. - Zabrakło tylko i aż zwycięskiego gola. Oddaliśmy sporo strzałów z dystansu, mieliśmy sytuacje po stałych fragmentach gry, ale to dziś nie wystarczyło. Na pewno jednak dopóki będą istniały choćby matematyczne szanse na awans, to nie złożymy broni - dodał.