Global categories
Liverpool wyeliminowany: Czapki z głów? Nie tylko!
Bramkarzem Widzewa w tym pasjonującym dwumeczu był Józef Młynarczyk. Legendarny golkiper z łodzianami dotarł do najlepszej czwórki Pucharu Mistrzów, osiągając historyczny dla polskiej piłki wynik, a kilka lat później pobił go indywidualnie z FC Porto, sięgając po najcenniejsze trofeum w Europie. Wcześniej zaś z reprezentacją Polski zdobył brąz mistrzostw świata. Rozegrał więc w swojej karierze wiele wyjątkowych spotkań. Po latach zbyt często jednak do nich nie wraca. Ale niektórych nie da się zapomnieć, czasem z powodów zupełnie niezwiązanych z wydarzeniami, które miały miejsce na boisku.
- Tamten mecz zapadł mi w pamięć przede wszystkim z uwagi na to, co działo się po jego zakończeniu. Spotkaliśmy się z dużym szacunkiem Anglików. Miejscowi kibice bili nam po spotkaniu brawa. Żegnali nas na stojąco, z piłkarskimi honorami. Rzadko spotyka się coś takiego - opowiada Józef Młynarczyk, który w Liverpoolu od samego początku miał ręce pełne roboty. - Po meczu dostaliśmy nawet nietypowy prezent od miejscowej policji. Jej przedstawiciele przekazali nam… dwa swoje hełmy, które, o ile się nie mylę, dostali Mirek Tłokiński i Włodek Smolarek. Nie wiem jak policjanci się potem z nich rozliczyli - śmieje się po 37 latach bramkarz wybrany do drużyny 100-lecia Polskiego Związku Piłki Nożnej.