Global categories
Liga belgijska nauczyła mnie pokory - rozmowa z Robertem Demjanem
Dariusz Cieślak: Król strzelców ekstraklasy podpisuje umowę z trzecioligowym klubem. Nie traktujesz tego jako krok w tył?
Robert Demjan: Jeśli nawet, to taki, po którym następują od razu dwa-trzy kroki w przód. Widzew to wielki klub, który ma jasny cel. W tym sezonie chcemy wywalczyć awans do II ligi, a później systematycznie dążyć do powrotu do ekstraklasy. Tam jest miejsce Widzewa i myślę, że nie trzeba o tym mówić, to po prostu widać.
Czyli możemy założyć, że chcesz poprowadzić Widzew prosto do ekstraklasy.
- Oczywiście, chociaż w pewnym sensie nie wszystko zależy tylko ode mnie. Chcę pomóc Widzewowi w odzyskaniu dawnego blasku. Jeśli będę zdrowy i będę zdobywał bramki, to niech ta współpraca trwa jak najdłużej.
Miałeś okazję spotkać już kolegów z drużyny i porozmawiać z trenerem o swojej roli?
- Niestety nie. Wszystko działo się dosyć szybko i nie miałem jeszcze okazji poznać dobrze moich kolegów z drużyny. Z czasów ekstraklasy znam Olka Kwieka, ale z nim również nie miałem okazji dłużej porozmawiać. Co do trenera, to sytuacja ma się podobnie. Liczę na to, że taką rozmowę przeprowadzimy tuż po powrocie do treningów. Właśnie dlatego już wyglądam końca tej przerwy urlopowej.
Czy przed podjęciem ostatecznej decyzji radziłeś się Aleksandra Kwieka na temat warunków oferowanych przez klub?
- Nie, to była moja indywidualna decyzja. Nie zasięgałem u nikogo informacji. Obserwowałem przez dłuższy czas, jak funkcjonuje klub. Oglądałem mecze w internecie i wyciągałem wnioski, zarówno organizacyjne, jak i czysto sportowe. Wszystko to, co dzieje się wokół Widzewa zrobiło dla mnie ogromne wrażenie. Ten klub funkcjonuje na najwyższym poziomie, a to, co dzieje się na trybunach, to po prostu coś pięknego.
Cieszysz się ze współpracy z trenerem Smudą?
- Oczywiście, że tak. Trener Franciszek Smuda ma duże uznanie w środowisku piłkarskim. To nie tylko mistrz Polski, ale i selekcjoner reprezentacji Polski. Chciałbym czerpać z jego doświadczenia i jeszcze bardziej rozwinąć się piłkarsko pod jego okiem.
Po podpisaniu umowy z Widzewem trafiłeś prosto na… urlop. Jak z twoją formą? Potrzebujesz trochę regeneracji czy wolałbyś już przystąpić do przygotowań?
- Rundę jesienną spędziłem na Słowacji, tam regularnie grałem i zdobywałem bramki, więc o swoją formę się nie martwię. Moment mojego przejścia do Widzewa też jest korzystny. Teraz mam czas na aklimatyzację, na poznanie miasta, a w styczniu wspólnie z całą drużyną przystąpię do okresu przygotowawczego. Będę ciężko pracował, żeby dołożyć swoją cegiełkę do końcowego sukcesu. Mam nadzieję, że na koniec sezonu wspólnie będziemy cieszyć się z awansu.
W twoim życiorysie znajdziemy też roczną przygodę w lidze belgijskiej. Czego nauczyły cię występy w tamtych rozgrywkach?
- Z pewnością przygoda w lidze belgijskiej nauczyła mnie przede wszystkim pokory. Zobaczyłem trochę inne rozgrywki, inny poziom sportowy, ale też organizacyjny. Poznałem nową kulturę. Myślę, że to ciekawe doświadczenie, z którego staram się również wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Miałeś już okazję poznać Łódź?
- Podczas ostatniego pobytu znaleźliśmy z żoną tylko chwilę na zwiedzanie. Póki co, szybko oobejrzeliśmy miasto, byliśmy m.in. w Manufakturze. Z pewnością wkrótce będziemy więcej czasu na poznanie wszystkich zakątków Łodzi.