Krzysztof Surlit - widzewski trop w Zelowie
Ładowanie...

Global categories

18 August 2015 22:08

Krzysztof Surlit - widzewski trop w Zelowie

W środę Widzew Łódź rozegra swój drugi mecz sezonu 2015/2016, tym razem w leżącym w powiecie bełchatowskim Zelowie. Na widzewskiej mapie miejscowość ta powinna być wyjątkowym, sentymentalnym przystankiem.

To właśnie w Zelowie na świat przyszedł Krzysztof Surlit, jeden z bohaterów Wielkiego Widzewa, który na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych minionego wieku zapisał piękne karty w historii polskiej piłki klubowej.

Krzysztof był drugim synem Antoniego i Zofii. Urodził się 13 października 1955. Jego brat Wiesław, w przyszłości również widzewiak, miał wtedy już 6 lat. Pierwsze futbolowe kroki najmłodszy wówczas Surlit stawiał właśnie we Włókniarzu Zelów, z którym w środę 19 sierpnia 2015 roku zmierzy się odradzający się Widzew Łódź. RTS był zresztą tym klubem, który wyciągnął Krzysztofa na głębokie piłkarskie wody, ściągając go do siebie (przy sporym udziale starszego brata, ówczesnego bramkarza łodzian) w 1973 roku, wtedy jeszcze do II ligi. Nowy nabytek Widzewa premierową bramkę w czerwono-biao-czerwonych barwach zdobył już w swoim drugim występie. Po burzliwych latach 1975-1977, z koniecznością odbycia służby wojskowej i grą w związku z tym w Zawiszy Bydgoszcz w tle, na dobre w zespole zadomowił się w latach 1977-1983.

Przez trzy kolejne sezony tego okresu zdobywał dla łodzian na szczeblu ekstraklasy po cztery bramki rocznie, ale w następnych rozgrywkach (1980/1981) golkiperów rywali pokonał aż dziewięciokrotnie (zanotował dwa hat-tricki), zostając najlepszym strzelcem zespołu. Jego wkład w historyczny tytuł mistrzowski Czerwono-Biało-Czerwonych był więc olbrzymi. W kolejnym roku Widzew ponownie nie miał sobie w kraju równych, ale ambitny klub, którego cechą rozpoznawczą były charakter i wola walki odniósł olbrzymi sukces również w Europie, odpadając z rozgrywek Pucharu Mistrzów dopiero w półfinale po przegranym dwumeczu z potężnym Juventusem Turyn. Po porażce 0:2 na wyjeździe w Łodzi bohaterem został właśnie Surlit, którego dwie bramki dały widzewiakom remis ze światowym potentatem. Pierwszy z tych goli padł po strzale wolnym, czyli stałym fragmencie, będącym przez całą karierę piłkarską wizytówką Krzysztofa Surlita.

Po obronie tytułu mistrzowskiego w 1983 roku pomocnik z Zelowa ruszył na podbój Francji. Na zachodzie Europy występował w Nîmes Olympique i US Dunkerque. Następnie wrócił na jeszcze jeden sezon do Widzewa, skąd trafił do GKS-u Bełchatów. Karierę piłkarską zakończył w fińskim OTP Oulu. Swoich sił, bez większych sukcesów, próbował w pracy trenerskiej, między innymi jako asystent w Widzewie.

O ile w piłce klubowej osiągnięć młodszemu Surlitowi pozazdrościć mogłaby większość byłych i obecnych piłkarzy, o tyle w reprezentacji nigdy nie poznano się na jego umiejętnościach. Co prawda, mierzący 180 cm zawodnik znalazł się w 1978 w szerokiej kadrze, ale ostatecznie na odbywający się w tamtym roku mundial w Argentynie nie pojechał.

Z piłką nożną Krzysztof Surlit nigdy nie mógł się rozstać. Tak było do samego końca. Legenda Widzewa zmarła bowiem 23 września 2007 w Szczecinie, broniąc barw zespołu Gwiazd Polskiej Piłki Nożnej w pokazowej potyczce przeciw drużynie Oldboyów tamtejszej Pogoni. Surlit zasłabł na boisku. Próby reanimacji w szpitalu nie przyniosły skutku. Teraz bohater pamiętnego meczu ze Starą Damą spoczywa na łódzkim cmentarzu na Zarzewie. W środę duchem na pewno obecny będzie jednak na stadionie, na którym się wychował, i który był dla niego przepustką do wielkiej kariery. Znamienne, że to właśnie na „jego podwórku” Widzew stawia pierwsze kroki w trudnej i wyboistej drodze na szczyt. Za kim tego dnia będzie Surlit?

fot. Prywatne zbiory Wiesława Surlita