Global categories
Kohei Kato: Najważniejsza jest głowa
Czwarty z kolei remis sprawił, że drużyna i kibice Widzewa wracali w niedzielę do Łodzi w nienajlepszych humorach. Przy przedłużającej się serii meczów bez zwycięstwa trudno szukać pozytywów, choć w Łęcznej był nim na pewno występ Kohei Kato, który pokazał, że może być ważnym punktem walczącej o awans drużyny.
- Staraliśmy się wygrać i walczyliśmy o to do końca, ale niestety zanotowaliśmy kolejny remis. Ten wynik stanowi dla wszystkich zawód. Chcemy za to przeprosić. Pamiętajmy jednak, że nie przegraliśmy. Zdobyliśmy jeden punkt i choć zależało nam na tym, żeby było ich więcej, w ostatecznym rozrachunku on też może być ważny. W kolejnym meczu musimy już sięgnąć po zwycięstwo - powiedział jeszcze w Łęcznej Kato.
Jego niedzielny występ został odebrany przez obserwatorów bardzo pozytywnie. Mimo kilku miesięcy bez regularnej gry, przeciwko Górnikowi Japończyk rozegrał pełne 90 minut. - Wcześniej, przed przyjściem do Widzewa, przez długi czas nie grałem, ale w niedzielę byłem gotów, żeby wystąpić od pierwszej minuty. Mogłem też liczyć na wsparcie kolegów, a wcześniej rozmawiał ze mną trener - zaznaczył 29-letni zawodnik.
Nowy zawodnik Widzewa zwrócił z resztą uwagę na fakt, że kondycja nie zawsze musi być kluczem do dobrej gry. Doświadczony pomocnik starał się wspierać zespół nie tylko bieganiem. - Najważniejsza jest głowa. Kondycja oczywiście też jest istotna, ale grając w piłkę trzeba myśleć - co zrobić, gdzie zagrać, jak pobiec czy stworzyć sobie przestrzeń. To, co dzieje się w głowie, jest kluczowe. Jeśli w tym jest się mocnym, wcale nie trzeba biegać bez przerwy, żeby dobrze grać i pomagać drużynie - zdradził.
Kato w barwach Widzewa zadebiutował tydzień wcześniej w meczu z Elaną Toruń. Wtedy na boisku przebywał niewiele ponad pół godziny. W niedzielnym starciu wyjazdowym z Górnikiem na placu gry znajdował się już od pierwszej do ostatniej minuty. Brak zgrania z zespołem nie stanowił dla niego problemu, a z każdym kolejnym meczem powinien coraz lepiej rozumieć się z nowymi kolegami.
- Widziałem kilka meczów Widzewa i wiedziałem jak gra. Miałem świadomość, że powinienem przejąć kontrolę nad tym, co dzieje się na boisku, zwłaszcza w kontekście defensywy, gdzie nie możemy, jak w poprzednich spotkaniach, tracić bramek jako pierwsi i potem gonić wynik. Rozmawialiśmy o tym przede wszystkim ze stoperami i bramkarzem. Wydaje mi się, że ta współpraca układała się w Łęcznej dobrze. W kolejnym meczu pozostaje nam dorzucić do tego bramki strzelone dla nas - zauważył.
W pierwszym swoim występie w wyjściowym składzie Kato często ustawiał się bardzo głęboko, nawet pomiędzy stoperami. Swoją grą przyczynił się więc do tego, że Widzew pierwszy raz w tym roku nie stracił w meczu ligowym gola. - Dużo zależy od ustawienia drużyny przeciwnej. Górnik zagrał tak jak my 4-4-2, więc starałem się wspierać środkowych obrońców i stwarzać w defensywie przewagę w przypadku szybkich wyjść rywala. Łatwiej wtedy odzyskać piłkę i rozpocząć akcję swojego zespołu - zakończył Japończyk.