Global categories
Każdy z nas jest kowalem własnego losu - rozmowa z Danielem Mąką
Dariusz Cieślak: Okres przygotowawczy dobiegł końca. Mówiąc wprost, czas odkryć karty. Jak czujecie się tuż przed pierwszym meczem ligowym?
Daniel Mąka: Jestem przekonany, że solidnie przepracowaliśmy ten czas i jesteśmy bardzo dobrze przygotowani do sezonu. Co bym jednak nie powiedział, to prawdziwa weryfikacja będzie miała miejsce na boisku. Najpierw w sobotę Sulejówku, a później w każdych kolejnych meczach. Te pierwsze spotkania dadzą nam prawdziwą odpowiedź, jak to wszystko wygląda. Z mojej perspektywy wszystko wskazuje na to, że jest dobrze i wszyscy powinniśmy być dobrej myśli.
Wasze przygotowania zakończył zremisowany sparing z Elaną Toruń. W tamtym meczu prowadziliście już 2:0. Wydawało się, że kolejne bramki dla Widzewa są kwestią czasu, ale coś się zacięło. Ostatecznie, to gospodarze trafiali do siatki. Co się wtedy stało ?
- Ciężko mi powiedzieć, ponieważ w trakcie półrocznej pracy trenera Cecherza jeszcze nam się chyba nie zdarzyło, żebyśmy roztrwonili dwubramkową przewagę. Nie przypominam sobie takiej sytuacji nawet w meczach sparingowych. Myślę, że powinniśmy to przyjąć jako nowe doświadczenie i alarm ostrzegawczy przed pierwszym meczem ligowym. Nie możemy pozwalać sobie na takie sytuacje. Oczywiście Elana w drugiej połowie może i wyszła ustawiona wyżej, trochę trudniej było nam rozgrywać piłkę, ale strzeliliśmy drugą bramkę i mieliśmy kolejne szanse na podwyższenie rezultatu. Nie możemy sobie na coś takiego pozwolić w lidze.
Pierwszym przeciwnikiem Widzewa Łódź będzie beniaminek rozgrywek Victoria Sulejówek. Jak oceniacie tego przeciwnika?
- Dla nas nie ma większego znaczenia, z kim gramy. Do każdego przeciwnika podchodzimy z szacunkiem. Na nas ciąży oczywiście ogromna presja, z którą musimy się szybko oswoić. Kibice zawsze będą oczekiwali wysokich zwycięstw w naszym wykonaniu. Musimy temu sprostać, ale mamy świadomość, że nie zawsze wszystko będzie wyglądało tak, jak sobie to zaplanujemy. Po pierwszych czterdziestu pięciu minutach w Toruniu nie przypuszczałbym, że druga część będzie tak wyglądać. W tamtym meczu przeciwnik pierwszy groźny strzał oddał chyba dopiero w czterdziestej minucie. Właśnie tak będziemy chcieli grać w lidze. Nie możemy oddawać pola przeciwnikowi nawet na pięć czy dziesięć minut, bo wtedy mogą dziać się różne rzeczy. My o tym wiemy, mamy tego świadomość, ale czasem mamy małe problemy z reakcją na daną sytuację. To my jesteśmy skazani na sukces i musimy reagować i znajdować recepty na to, żeby takie sytuacje, jak w meczu z Elaną się nie powtórzyły.
Kręgosłup drużyny pozostał z poprzedniego sezonu, a do kadry dołączyło dziewięciu nowych, wartościowych zawodników. Czy można powiedzieć, że jesteście już dobrze zgrani? Rozumiecie się na boisku bez słów?
- Ten proces będzie jeszcze trwał, głównie dlatego, że jest on bardzo złożony. Jedni aklimatyzują się szybciej, inni wolniej. Jednemu zawodnikowi może do tego wystarczyć jeden sparing, a drugi potrzebuje dwóch, trzech meczów o stawkę, żeby złapać ten wspólny język na boisku. Ale to już jest rola sztabu szkoleniowego, żeby tak wkomponować te nowe osoby, żeby dawały drużynie nową jakość.
Rola Daniela Mąki w Widzewie była i jest bardzo ważna, czasem nawet niepodważalna. W przerwie letniej dołączyło do drużyny sporo zawodników występujących w środku polu. Nie boisz się sytuacji, że na przykład zamiast w pierwszej jedenastce, rozpoczniesz mecz na ławce?
- Jeśli ta rola, tak jak powiedziałeś, w pewnych momentach była niepodważalna, to nie oznacza to, że zawsze taka będzie. Ja staram się w każdym meczu i na każdym treningu udowadniać swoją wartość i przydatność dla drużyny. Daję z siebie maksimum. My musimy mieć świadomość, że nawet jeśli ktoś w okresie przygotowawczym wywalczy sobie miejsce w pierwszym składzie, to nie może spać spokojnie i spocząć na laurach. Liga jest jednocześnie długa i krótka. Dlatego każdy z nas musi na bieżąco ciężko pracować i potwierdzać swoją przydatność. Nawet jeśli ktoś chwilowo przegra rywalizację, to musi być gotowy do gry w każdym momencie, bo w trakcie sezonu dzieją się różne rzeczy, które otwierają ponownie szanse: kartki, kontuzje czy jakaś gorsza dyspozycja rywala do składu w danym momencie. To są czynniki naturalne dla piłki nożnej. Każdy z nas jest kowalem własnego losu. To tylko od nas zależy, czy wykorzystamy szansę w danym momencie, czy nie. Trudno znaleźć w naszej kadrze zawodnika, który nie musiał oswoić się kiedyś w trakcie swojej kariery zarówno z rolą pewniaka do składu, jak i rolą rezerwowego.
Pierwszy mecz gracie na wyjeździe. Drugi już u siebie. Tęskniliście za Sercem Łodzi?
- Najpierw czeka nas ciężka robota w Sulejówku. Jeśli podejdziemy do tego skoncentrowani, wykorzystamy swoją determinację i umiejętności, to o wynik będziemy spokojni. Wtedy pierwszy mecz przed własną publicznością rozpoczniemy w jeszcze lepszych nastrojach. Oczywiście trudno tutaj być oryginalnym. Tak ja, jak i każdy inny zawodnik z naszej drużyny już nie może się doczekać tego pierwszego meczu przy alei Piłsudskiego 138. Ale tak jak mówiłem - najpierw mamy do wykonania zadanie w Sulejówku.