Global categories
Kary za derby, wymiana ciosów i filmowy gol
Trener Bronisław Waligóra liczył na kolejny udany występ swoich piłkarzy, ale… srodze się rozczarował. Czerwono-biało-czerwoni rozegrali słaby mecz i ulegli ŁKS-owi 0:1. Jako że Waligóra był szkoleniowcem "w gorącej wodzie kąpanym", to od razu postanowił wstrząsnąć drużyną. Oto na kolejne spotkanie - z GKS-em Katowice - niespodziewanie posadził na ławce rezerwowych Wiesława Wragę i Jerzego Leszczyka, którzy w sześciu wcześniejszych meczach zdobyli razem 4 z 7 bramek strzelonych przez Widzew.
Jakby tego było mało, przed meczem z katowiczanami wypadł ze składu również podstawowy bramkarz - Henryk Bolesta. Ten z kolei usiadł na ławce obok Wragi i Leszczyka z gipsem na ręce. Był to efekt kontuzji odniesionej w jednym z wcześniejszych spotkań. Z tego powodu między słupki widzewskiej bramki po raz pierwszy od trzech lat wrócił Jerzy Klepczyński i szybko dane mu było wyciągać piłkę z siatki po strzale… Marka Koniarka.
"Koniar" był wtedy wschodzącą gwiazdą polskiej ligi wśród rodzimych snajperów, właśnie w barwach GieKSy, z którą wkrótce miał się pokazać w europejskim Pucharze Zdobywców Pucharów, gdzie w czterech meczach zdobył wtedy 5 bramek. Zresztą mecz rozegrany w piątek 12 września 1986 roku był pojedynkiem dwóch pucharowiczów, bo Widzew szykował się do spotkań z austriackim LASK Linz w Pucharze UEFA.
To spotkanie okazało się wymianą ciosów - efektowną dla kibiców, bo do przerwy łodzianie na gol Koniarka odpowiedzieli bramkami Marka Podsiadło (główka) i Kazimierza Putka (rzut karny). Po przerwie GKS pokazał swojego kolejnego asa w ataku - Jana Furtoka. Napastnik strzelił dwa gole, które przedzieliło trafienie Tadeusza Świątka na 3:2.
Gdy wspomniany Furtok w 80. minucie celnie przymierzył z karnego na 3:3 i taki wynik widniał na tablicy również w ostatniej minucie meczu, goście mogli już myśleć o cennym remisie na boisku w Łodzi. Jednak decydujący głos w tym emocjonującym spotkaniu należał do "widzewskiego Platiniego", jak Leszka Iwanickiego (na zdjęciu z lewej) nazwali dziennikarze. "Strzał Iwanickiego z rzutu wolnego, wykonany w stylu Platiniego niemal z końcowym gwizdkiem rozwiał marzenia szkoleniowca z Katowic. To był wspaniały gol, godny filmowej taśmy" - napisano po meczu w relacji w "Dzienniku Łódzkim".
Na stadionie przy ówczesnej ul. Armii Czerwonej zapanowała euforia, w której jednak nie uczestniczyli wszyscy kibice Widzewa. Jeszcze raz zacytujmy prasową relację: "Szkoda, że niektórzy spieszyli się zbytnio do domu. Wyszli wcześniej, nie oglądając owej filmowej, zwycięskiej bramki Iwanickiego. Niech tego żałują".
Po 35. latach ponownie Widzew zagra z GKS-em w piątkowy wrześniowy wieczór. Kto wie, może znowu będzie warto czekać na stadionie do końca spotkania z Katowicami...
Bilans meczów Widzew Łódź - GKS Katowice:
Ekstraklasa: 44 (19-13-12) 61-38*
I liga: 8 (3-3-2) 11-8
II liga: 2 (0-2-0) 2-2
Puchar Polski: 4 (0-2-2) 0-4
Ogółem: 58 (22-20-16) 74-52
*podano po kolei liczbę meczów, zwycięstw - remisów - porażek i bilans bramek.