Global categories
Kamil Tlaga stoperem? "Dobry zawodnik poradzi sobie wszędzie"
Środkowy obrońca w środowym meczu z LKS-em Termami Nerem Poddębice rozegrał pełne spotkanie po raz pierwszy od czerwca bieżącego roku, kiedy to Widzew pokonał w ostatnim meczu ligowym sezonu 2016/2017 Sokoła KONSPORT Aleksandrów Łódzki 4:1. Dotychczas Kamil Tlaga występował głównie w okręgowych rezerwach. - Cieszę się z tego, że mogłem zagrać. Wystąpiłem wprawdzie nie na swojej pozycji, ale myślę, że wyglądało to pozytywnie. Gramy dalej i walczymy o "osiemnastkę". Grałem już na stoperze w juniorach. Dobry piłkarz wszędzie sobie poradzi, a ja w ciągu swojej kariery byłem ustawiony już prawie wszędzie - na bokach obrony, w środku, w pomocy, a nawet w ataku - powiedział tuż po spotkaniu łódzki defensor.
Dla wszechstronnego Tlagi, który także w Widzewie zmieniał pozycje, kolejne przetasowania nie stanowią problemu. Dla (aktualnie) środkowego obrońcy czerwno-biało-czerwonych najważniejsze jest zbieranie minut w spotkaniach o stawkę. - Taki mecz, jak ten z Nerem, to na pewno okazja do wysłania sygnału trenerowi. Jestem zadowolony z tego, że otrzymałem szansę. W drużynie jest konkurencja. Co prawda, do tej pory myślałem, że rywalizuję na boku obrony z "Cinkiem", ale trener najwidoczniej widzi mnie gdzie indziej. W drugiej drużynie z kolei gram w pomocy, ale nie przeszkadza mi to. Najlepsze są dla mnie pierwsze spotkania w nowej roli - wtedy wszystko praktycznie wychodzi. Z czasem zaczyna się kombinowanie, ale jestem doświadczonym zawodnikiem. "Bajaderki" żadnej z mojej strony nie będzie, tylko proste granie, czyli to co trener wymaga od nas na treningu i skutkuje wymiernymi efektami. Jeżeli trener będzie we mnie dalej widział stopera, to zaciskam zęby i walczę o miejsce w składzie na tej pozycji - zapowiedział piłkarz Widzewa.
Środowe zwycięstwo 2:1 w Byczynie nie przyszło łatwo. W drugiej połowie gospodarze przejęli inicjatywę, konsekwentnie dążąc do złapania kontaktu z przeciwnikiem. Cel osiągnęli dopiero w 90. minucie, ale przez to w doliczonym czasie gry wkradła się nerwowość w poczynania łódzkiego zespołu - szczęśliwie dla widzewiaków, bez konsekwencji. - Nie ma co ukrywać, że w drugiej połowie stanęliśmy. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy 2:1. Mamy kolejną rundę i będziemy walczyć o następną - przyznał Tlaga.
W szeregach poddębickiej drużyny ujrzeć można było piłkarzy z przeszłością w łódzkim klubie. Mowa o Kamilu Bartosie, Mikołaju Zwolińskim oraz Joachimie Pabjańczyku. Pierwszy z wymienionych stoczył wiele indywidualnych starć z obrońcą Widzewa. Mimo gry w różnych klubach, obaj gracze podtrzymują swoją znajomość z poprzednich sezonów. - Z Kamilem mam kontakt do tej pory. Widujemy się, rozmawiamy ze sobą. Cieszę się, że przyjechałem grać do Łodzi, że jestem w tym klubie. Poznałem wielu fajnych ludzi. Jestem pewien, że sporo z tych znajomości przetrwa, jak chociażby ta z Kamilem czy innymi ludźmi, którzy tu wcześniej grali - zakończył piłkarz trenera Franciszka Smudy.