Global categories
Jest awans do kolejnej rundy! - relacja z meczu ze Startem Brzeziny
Wynik spotkania otworzył się już w czwartej minucie. Lewym skrzydłem pognał Damian Gilarski. Napastnik Widzewa próbował centrować piłkę do środka, tymczasem wyszedł z tego wyśmienity lob, który zaskoczył Mariusza Jatczaka. Chwilę później Gilarski miał kolejną okazję do zdobycia bramki, bo niespełna 7 minut później. Piłka po jego strzale z woleja trafiła jednak w słupek. Kolejne minuty to zdecydowana dominacja łódzkiej drużyny. Łodzianie raz za razem rozpoczynali z narożnika boiska. Czerwono-biało-czerwoni kontrolowali przebieg gry, a gracze Startu nie byli w żaden sposób zdolni zagrozić bramce Michała Chachuły. W 38. minucie, fani Widzewa doczekali się drugiej bramki. Gilarski dośrodkował piłkę z rzutu rożnego na głowę Damiana Dudały. Ten zgrał futbolówkę do Nikodema Kasperczaka, który wpakował ją z kilku metrów do siatki. Do końca pierwszej gry wynik nie uległ już zmianie i to gracze trenera Witolda Obarka mogli cieszyć się z dwubramkowego prowadzenia.
Początek drugiej odsłony przypomniał łodzianom, że mecz nie kończy się po czterdziestu pięciu minutach. Trzy minuty po przerwie, po dośrodkowaniu w pole karne Widzewa, piłkę w bramce umieścił Kamil Walczak i gospodarze złapali kontakt. Kilka minut później czerwono-biało-czerwoni mogli jednak ponownie wyjść na dwubramkowe prowadzenie. Po długim zagraniu w pole karne gospodarzy z obrońcami nie porozumiał się Jatczak i, o mały włos, piłka wylądowałaby w siatce Startu. Mimo straty gola, to Widzew przeważał na boisku. W 62. minucie łodzianie po raz kolejny mogli cieszyć się ze zdobyczy bramkowej, wychodząc we trzech przeciwko jednemu zawodnikowi Startu. Igor Świątkiewicz, zamiast podać do lepiej ustawionego partnera, zdecydował się jednak na indywidualne zakończenie tej akcji, ale bez wymiernego efektu.
Napór nie ustawał i w 67. minucie Gilarski po raz drugi mógł wpisać się na listę strzelców. Z dziesięciu metrów piłka trafiła jednak w poprzeczkę i kolejny raz pozostało obejść się smakiem. Pięć minut później przed szansą na zdobycie gola stanął również Kamil Wielgus. Jego strzał z ostrego kąta wylądował jednak w bocznej siatce. Ekipa trenera Obarka, pomimo prowadzenia, wykazywała głód zdobywania kolejnych bramek. Brakowało jednak dokładności w decydujących momentach, która pozwoliłaby umieścić piłkę w bramce przeciwnika.
Końcówka spotkania nadal należała do gości. W 80. minucie w pole karne wpadł Adrian Kralkowski. Nasz napastnik zdecydował się oddać strzał, lecz nie trafił w bramkę. Czym bliżej jednak końcowego gwizdka, tym na boisku pojawiała się coraz większa nerwowość po obu stronach. Trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry przed stuprocentową okazją stanęli gospodarze. Piłka minimalnie jednak minęła bramkę Chachuły. Gdyby jednak wpadł gol i tak nie zostałby uznany, gdyż gracz Startu był na spalonym. Po chwili szybko odpowiedział Widzew, ale Kralkowski strzelił tylko w słupek.
Mimo szybkiej riposty łodzian, brzezinianie zaczęli grać pod koniec spotkania coraz śmielej i ostatnie minuty zapowiadały się bardzo emocjonująco. W 90. minucie świetną okazję ponownie zmarnował Kralkowski, który minął zwodem "na zamach" w polu karnym obrońcę Startu i z kilku metrów uderzył obok słupka. Niewykorzystane sytuacje mogły się zemścić w sposób brutalny. W doliczonym czasie gry brzezinianie umieścili piłkę w widzewskiej bramce. Łodzianie mogli jednak odetchnąć z ulgą, gdyż sędzia zawodów, Paweł Pskit, nie uznał gola ze względu na spalonego. Do końca wynik nie uległ już zmianie. Widzew po kolejnym nerwowym spotkaniu pokonał miejscowy Start 2:1 i zameldował się w kolejnej rundzie Pucharu Polski!
Start Brzeziny - Widzew Łódź 1:2 (0:2)
0:1 - Gilarski 4',
0:2 - Kasperczak 38',
1:2 - Walczak 48'
Składy:
Start: Jatczak - Poździej, Grzywacz (84' Żurek), Janowski, Smuga - Lindner (62' Miazek), Olejniczak, Swaszyna, Pabiniak - Walczak (73' Koperniak), Jedynak (57' Skwarka)
Widzew: Chachuła - Pietras, Dudała, Gradecki, Milczarek (74' Majerz) - Marcioch (46' Bartos), Czaplarski, Wielgus, Świątkiewicz - Gilarski, Kasperczak (46' Kralkowski)
Żółte kartki: Smuga, Skwarka (obaj Start) - Świątkiewicz (Widzew)
Sędzia: Paweł Pskit (Łódź)