Global categories
Jak trener Grzeszczakowski wywinął Widzewowi Orła [AKTUALIZACJA]
AKTUALIZACJA
Poniższy artykuł napisaliśmy z okazji 1 kwietnia, czyli Prima Aprilis. Sytuacja jest zmyślona, a trener Grzeszczakowski nigdzie nie ma zamiaru odchodzić. Przynajmniej nam się do tego nie przyznał. Dużo uśmiechu na co dzień Wam życzymy.
***
Jakie wielki było zdziwienie zarządu Widzewa i pracowników klubu, kiedy trener Jakub Grzeszczakowski nie pojawił się w poniedziałek na al. Piłsudskiego 138. Zachodziliśmy w głowę, bo zawsze pierwszy przychodził do biura i też zwykle pierwszy wychodził spiesząc do bazy treningowej w parku 3 Maja, by ćwiczyć rezerwy.
Czy to efekt sobotniego meczu w Parzęczewie? I tu się nie myliliśmy. Jak się okazało widziano go jak w czarnym peugeocie 207 mknął w poniedziałek przez Aleksandrów Łódzki w stronę właśnie Parzęczewa. Prezes Orła niechętnie potwierdził te rewelacje. Był pod wrażeniem jak szkoleniowiec pokierował zespołem w sobotnim spotkaniu. Mimo że dysponował bardzo młody składem, to uległ faworyzowanemu Orłowi zaledwie 1:2.
- Rzeczywiście zaproponowaliśmy Kubie pracę i nie odmówił. Wierzymy, że razem z nim Orzeł szybko wzleci wysoko – podkreśla Kazimierz Kurtasiński, prezes szóstej drużyny łódzkiej okręgówki.
Już teraz możemy zapewnić, że trener Grzeszczakowski karierę w Orle rozpocznie od zwycięstwa. W najbliższej kolejce powinien zmierzyć się bowiem na wyjeździe z Włókniarzem Konstantynów Łódzki, który wycofał się z rozgrywek. Punkty Orzeł dostanie walkowerem.
Gratulujemy Kubie, życzymy kolejnych zwycięstw i powodzenia w dalszej karierze.