Global categories
Grzegorz Nowiński: Współpraca z Widzewem daje wiele korzyści
Łączy nas Widzew: Proszę powiedzieć nam kilka słów o swojej firmie.
Grzegorz Nowiński: Firma nazywa się Wizard, zajmuje się transportem autokarowym. Wynajmujemu autokary na wszelkiego rodzaju imprezy. Działamy od 20 lat, więc mamy spore doświadczenie.
Skąd pomysł na wsparcie Widzewa w ten sposób, poprzez przewozy, użyczenie swojego autokaru?
- Jeździłem z Widzewem przez ostatnie pięć lat. Teraz też była taka potrzeba, a że są wolne moce przerobowe w firmie, to stąd taki pomysł.
Skoro wspiera pan Widzew, to zapewne jest pan jego sympatykiem?
- Jestem kibicem Widzewa odkąd praktycznie zacząłem mówic i chodzić. Od początku lat 70. chodziłem na mecze Widzewa. Pierwsze spotkanie, na którym byłem, to starcie w Pucharze Europy z Juventusem Turyn, na stadionie ŁKS, wygrane 3:1.
Najlepsze wspomnienia związane z Widzewem?
- Dużo takich chwil było. Najmilsze, to chyba pierwszy awans Widzewa do ekstraklasy, a później do Ligi Mistrzów.
Na jakiej trybunie najczęściej pan zasiadał?
- Wcześniej nie było miejsc siedzących, więc stałem na trybunie. Odkąd pojawiły się krzesełka na Widzewie, to siedziałem na trybunie C.
Jakie nadzieje wiąże pan z nowym stadionem Widzewa, który powstaje w tej chwili przy al. Piłsudskiego?
- Na pewno nowy stadion będzie wizytówką dla Łodzi. Widzew, jako firma, jest rozpoznawalny w kraju i poza jego granicami jako najjaśniejszy punkt Łodzi. Mówiąc: "Łódź", większość ludzi spoza miasta odpowie: "Widzew". Myślę, że jak tylko powrócimy do najwyższej klasy rozgrywkowej (oby jak najszybciej to się stało), będziemy grać na nowym stadionie, w ekstraklasie, to na pewno miasto na tym zyska, ludzie zyskają, no i sam klub odbuduje swoje miejsce w polskiej piłce nożnej.
Pomaga pan klubowi tylko z potrzeby serca, z sympatii, czy też liczy pan na wymierną promocję swojej firmy?
- Współpraca z Widzewem daje wiele korzyści. Logo firmy pojawia się na folderach, bandach wokół stadionu, jest w programach meczowych, natomiast pomagam przede wszystkim z serca, sympatii dla klubu. Jest taka potrzeba chwili, że trzeba pomóc. Nikt nam tutaj piłki nożnej w Łodzi nie zafunduje. Z zagranicy nie przyjedzie szejk i nie da nam pieniędzy. Sami musimy klub stworzyć. Jeżeli nie pomożemy Widzewowi, to nie ma szans, żeby klub przetrwał.
Można powiedzieć, że startuje pan z Widzewem od nowa. Mamy nadzieję, że zawiezie nas pan aż do ekstraklasy.
- Też mam taką nadzieję.
Na koniec porozmawiajmy jeszcze chwilę o piłce. Co obiecuje sobie pan po tym sezonie?
- Myślę, że w tym sezonie i włodarze Widzewa, i kibice, chcieliby, abyśmy awansowali to trzeciej ligi. Jest to realne. Strata nie jest tak duża. Można ją jeszcze odrobić. Meczów do rozegrania jest wciąż sporo. Nie z takich opresji Widzew w przeszłości wychodził. Dobra gra, zaangażowanie, pozostawienie serca i zdrowia na boisku na pewno przyniosą efekty. Przede wszystkim dla tych młodych chłopców, którzy w tej chwili grają, jest to niesamowita promocja. Granie w takiej firmie, jak Widzew, do czegoś zobowiązuje.