Global categories
Gol z rzutu rożnego i transfer w oryginalnej "walucie"
Jedną z takich symbolicznych postaci jest Tadeusz Gapiński, obchodzący we wtorek 7 stycznia 72. urodziny. Popularny "Gapek", bo tak był nazywany przez kolegów z drużyny, to bohater wielu interesujących historii i anegdot, bo przecież najpierw był piłkarzem Widzewa w latach 60. ubiegłego roku, gdy zespół RTS grał w niższych ligach, następnie zaliczył z drużyną awans do ekstraklasy oraz pierwsze sukcesy (dwa wicemistrzostwa Polski), a po zakończeniu sportowej kariery był przez wiele lat niezastąpionym kierownikiem drużyny.
Mało kto pamięta dzisiaj o jednym z najciekawszych boiskowych wyczynów Tadeusza Gapińskiego, który w Widzewie grał na pozycjach lewoskrzydłowego i napastnika. Podczas 105 meczów w barwach RTS w ekstraklasie strzelił 12 goli, ale jeden z nich był szczególny. W listopadzie 1977 roku widzewiacy grali na wyjeździe z Wisłą Kraków i już w 6. minucie zdobyli bramkę po strzale Gapińskiego bezpośrednio z... rzutu rożnego! Był to pierwszy "rogal" strzelony przez drużynę Widzewa w historii jej występów w ekstraklasie.
Ponad rok wcześniej, na zakończenie sezonu 1975/1976, Gapiński strzelił 2 gole w ligowym meczu z Legią, który widzewiacy wygrali 2:1. "Gapek" zapisał się też w historii Pucharu Danii, gdy już jako zawodnik klubu Hvidovre IF zdobył dla niego jedną z bramek w finale w 1980 roku i miał swój udział w triumfie swojej drużyny. Był to pierwszy piłkarz z Polski, który wywalczył trofeum w duńskiej piłce.
Ciekawe były kulisy transferu Gapińskiego z Widzewa do Hvidovre, o których kilka lat temu wspominał w wywiadzie dla portalu onet.pl. - Najpierw byłem tam dwa tygodnie na testach, potem Duńczycy przyjechali do Polski, żeby dostać zgodę z Centralnego Ośrodka Sportu, a potem mu zapłacić. Widzew dostał w rozliczeniu m.in. sprzęt sportowy i... papier do ksero, bo przecież w Polsce wtedy był problem z takimi rzeczami - opowiadał główny bohater tamtych wydarzeń.
Potem był powrót do Widzewa już w nowej roli, jako asystenta trenera, a przede wszystkim kierownika drużyny, którym przez wiele lat był Tadeusz Gapiński. Dlatego nikt nie widział na żywo tylu meczów widzewiaków w lidze oraz europejskich pucharach co właśnie on. Najpierw uczestniczył w nich jako zawodnik, a potem już obserwował mecze łodzian jako jedna z najważniejszych osób w sztabie szkoleniowym. Żartowano wtedy, że mógłby zamieszkać w klubie, skoro spędza w nim całe dnie, załatwiając różne sprawy dla Widzewa.
Z rolą kierownika drużyny RTS wiązały się różne wesołe historie. Jak na przykład ta, gdy za czasów mistrzowskiej drużyny Franciszka Smudy z lat 90. XX wieku po jednym z meczów, gdy widzewiacy odnieśli kolejne wysokie zwycięstwo różnicą kilku bramek, Gapiński powiedział, że w następnym spotkaniu po trzecim golu dla Widzewa schodzi z ławki, ale potem zapomniał o tej deklaracji. - W następnym spotkaniu, kiedy mieliśmy już trzy bramki na koncie, Franek powiedział do mnie: "Co ty tu jeszcze robisz?". No to wstałem, oddałem papiery, żeby można było przeprowadzić zmiany i usiadłem na trybunach. Później ta sytuacja powtarzała się wielokrotnie, a kibice za każdym razem bili mi brawo, kiedy widzieli, że szykuję się do zejścia z ławki - wspominał w wywiadzie do magazynu "Widzew Gol".
Jako kierownik drużyny Widzewa Tadeusz Gapiński pracował do 2008 roku, a potem doradzał klubowi przez rok w sprawach infrastruktury. W ostatnich latach odwiedza Serce Łodzi przy okazji meczów obecnej drużyny, której kibicuje w walce o awans do I ligi.
W imieniu całego klubu składamy Panu Tadeuszowi najserdeczniejsze życzenia urodzinowe. Wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia i do zobaczenia przy Piłsudskiego 138!