Global categories
Eurowspomnienia. Juventus - Widzew, czyli rekordowy supermecz
To także jedno z największych osiągnięć polskiego klubu na arenie międzynarodowej. Dalej dotarł jedynie Górnik Zabrze, który zagrał w finale, tyle że mniej prestiżowego Pucharu Zdobywców Pucharów.
Początek drogi do półfinału był łatwy, bo w pierwszej rundzie łodzianie trafili na maltański Hibernians FC i bez problemów wygrali obydwa spotkania (3:1 oraz 4:1). Schody zaczęły się już od kolejnego rywala. Los przydzielił Rapid Wiedeń. Mistrz Austrii (dwa lata późnej zagrał w finale PZP) wygrał u siebie 2:1, ale w Łodzi Widzew szybko odrobił straty (po półgodzinie prowadził 3:0) i zwyciężył 5:3. W ćwierćfinale trafił się już przeciwnik z najwyższej półki - Liverpool FC. U siebie podopieczni trenera Władysława Żmudy wygrali 2:0, w rewanżu prowadzili 2:1, ale w końcówce Anglicy strzelili dwa gole. To było jednak za mało, by wyeliminować łodzian.
„Jesteście wspaniali. Do zobaczenia w Atenach. Zbyszek" - napisał wtedy do byłych kolegów z Widzewa Zbigniew Boniek, który był już piłkarzem Juventusu. Obecny prezes PZPN-u w ten sposób życzył, by te zespoły zagrały ze sobą w finale. Stało się inaczej i podczas losowania już w półfinale Widzew trafił na Włochów.
Pierwszy mecz - w Turynie - odbywał się tuż po Wielkanocy. Dlatego piłkarze trenowali w świąteczną niedzielę, a w Lany Poniedziałek polecieli do Włoch. Trener Żmuda jeszcze przed wylotem analizował na podstawie zapisu wideo mecz Juventusu z Torino. Podkreślał, że rywale dali sobie wbić trzy gole w pięć minut.
Paolo Rossi, napastnik Juventusu, stwierdził, że to będzie podobne spotkanie do tego z 1982 r. podczas mundialu w Hiszpanii, kiedy Włochy pokonały Polskę 2:0. Najwięcej miejsca włoska prasa poświęcała oczywiście Bońkowi. Ba, dziennikarze "La Gazetta Dello Sport" wcześniej odwiedzili Polskę, by napisać reportaż o Zibim.
"Niejednokrotnie mówiłem, że nastąpił dość nieszczęśliwy zbieg okoliczności, który sprawił, że musimy spotkać się z Widzewem już w półfinale. Dziś jestem piłkarzem Juventusu, kierują mną sportowe ambicje i chciałbym zdobyć ze swą drużyną Puchar Europy. Dlatego też dołożę wszelkich starań, by przyczynić się do zrealizowania tych marzeń" – cytował Bońka "Dziennik Łódzki".
"Dziś w Turynie supermecz" - zapowiadała polska prasa. Włosi podkreślali rekordowe zainteresowanie kibiców. Do kasy Juventusu ze sprzedanych biletów wpłynęło 1 mld 100 tys. lirów (wtedy około 800 tys. dolarów). To był nowy rekord Włoch pod względów wpływów z wejściówek.
"Jeżeli w pierwszych 15 minutach nie popełnimy błędów, wówczas osiągniemy bardzo korzystny rezultat. Jestem pewny, że sprawimy naszym sympatykom prezent" - twierdził Mirosław Tłokiński. Jak się okazało, rację miał Paolo Rossi. Tłokiński też nie minął się z prawdą, bo widzewiacy nie utrzymali bezbramkowego rezultatu przez kwadrans. Gola stracili już w ósmej minucie. Na oczach 70 tys. widzów Widzew przegrał 0:2, choć wcale tak nie musiało się skończyć. "Widzew nie do końca wykorzystał swoje szanse. Nie było widać zbyt wyraźnej przewagi mistrza Włoch, a nawet powiedziałbym więcej, że przez wiele fragmentów właśnie piłkarze Widzewa zamykali zespół gwiazd na ich połowie" - pisał korespondent DŁ.
"Gospodarze zaimponowali mi konsekwencją i mieli więcej sił. W pierwszej połowie byliśmy równorzędnym partnerem. Drugą część moi chłopcy rozpoczęli fatalnie, popełnili wiele błędów i straciliśmy drugiego gola. Wyróżniam Młynarczyka i Smolarka" - mówił trener Żmuda.
06.04.1983 r.
Juventus Turyn - Widzew Łódź 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Tardelli (8.), 2:0 Bettega (59.).
Widzew: Młynarczyk, Świątek, Grębosz, Wójcicki, Kamiński, Wraga (81. Myśliński), Romke, Rozborski, Surlit, Tłokiński, Smolarek.
Juventus: Zoff, Gentile, Scirea, Brio, Cabrini, Boniek, Bonini, Platini, Tardelli, Bettega, Rossi (78. Marocchino).