I Drużyna
LEGIA - WIDZEW
Ekstraklasa
Do nieba (nieba), do piekła
Sami powiedzcie, nawet na głos, jeśli tylko nie jedziecie akurat tramwajem i nie wyda się to komuś w pobliżu bardzo dziwne - od ilu dni siedzi w Was mecz z Legią przy Łazienkowskiej? Przecież ten tydzień to jakaś katorga, naprawdę trudno sobie wyobrazić, że Widzew miałby zagrać ze stołeczną ekipą, dajmy na to, w niedzielę wieczorem. Całe dwa dni później. Z tym wyczekiwaniem na wielki mecz jest trochę jak ze staniem w kolejce w urzędzie komunikacji - godzina zmienia się w dobę, minuta w godzinę, sekunda w minutę i nic to, że gdzieś w tej wyliczance gubią się proporcje i matematyczne prawidła, bo to właśnie pewna doza szaleństwa i porzucenie rozsądku definują kibicowskie emocje. Dziś będzie ich więcej niż zwykle, dziś Łódź i Warszawa będą żyły życiem zastępczym w kolejnym odcinku telenoweli znanej od lat, ale też na lata zawieszonej w emisji.
Czego możemy się spodziewać w drugiej tegorocznej odsłonie niezwykłej rywalizacji? Zdaje się, że Widzew jest na ten moment nieco lepszą drużyną niż pół roku temu. Wtedy w Sercu Łodzi podopieczni Janusza Niedźwiedzia mieli spory problem w postawieniu się Legii, choć presja spoczywała głównie na barkach gości. Trochę zbyt celny strzał Mattiasa Johanssona, trafienie do szatni Bartosza Kapustki i mecz pod kontrolą mimo straconego w samej końcówce gola. Z perspektywy Legionistów jesienne starcie z czerwono-biało-czerwonymi może nie było spacerkiem, ale nie zostało też zapamiętane jako jedno z trudniejszych wśród spotkań trwającego sezonu. Teraz powinno być inaczej, choć statystyka jest bezlitosna dla wszystkich przyjeżdżających do Warszawy - zdobycie stadionu przy Łazienkowskiej zakrawa ostatnio na cud.
Powiecie więc, że potrzebny jakiś cudotwóca, przyda się jakiś magik, czarodziej. No nie do końca. Siłą Widzewa jest w tym sezonie kolektyw, praca na konto kolegów, piłkarze pojmowani jako zespół, a nie jednostki. Jedni strzelają gole, inni podają tym strzelającym. Jedni zabierają piłkę rywalom, inni wybijają ją jak najdalej kiedy tylko zajdzie taka potrzeba. Jest też gość, co łapie piłkę w ręce, kolejny bardzo ważny element tej drużyny. Czasem gra łodzian pokazuje, że naprawdę praca każdego zawodnika odwiedzającego, nawet na chwilę, boisko składa się na ostateczny sukces drużyny. Chociaż dziś tej pracy będzie trochę więcej.
Warto zauważyć, że dzisiejszy mecz Widzewa z Legią to również starcie czołowych drużyn PKO BP Ekstraklasy. Drugiej z czwartą, gwoli ścisłości. Czerwono-biało-czerwoni to rewelacja rozgrywek, której już dawno nie uznaje się za niespodziankę, a niektórzy podkreślają nawet, że mimo ośmioletniej banicji Widzew nie może być postrzegany jak zwykły beniaminek.
Trzy punkty nie są poza zasięgiem Widzewa, który pokazuje od kilku miesięcy, że potrafi grać w piłkę i dawać swoim kibicom mnóstwo radości. Droga z piekła do nieba dziś jest wyjątkowo krótka, bo czymże jest dziewięćdziesiąt minut wobec lat oczekiwania na powrót do świata, w którym czterokrotny mistrz Polski ma swoje miejsce. Tak, miejsce Widzewa jest w czołówce polskiej piłki, a dziś... dziś miejscem Widzewa może być stadion przy Łazienkowskiej.
Czy za Widzewem pójdziemy tego wieczoru do nieba? Do piekła? Czy może po prostu tam, gdzie akurat będzie trzeba?
Legia Warszawa - Widzew Łódź / 24 lutego / piątek / 20:30 / transmisja radiowa i studio przedmeczowe: WidzewTV / transmisja telewizyjna: TVP Sport, Canal+ Sport, Canal+ Sport 3, Canal+ Family, Canal+ 4K Ultra HD.