Global categories
Dario Kristo: Trener nie pozwolił nam zwątpić
Marcin Olczyk: Po meczu w Ełku najważniejsze są punkty. Ale kolejny raz nie było o nie łatwo.
Dario Kristo: Zgadza się. To był trudny mecz. Na pewno nie pomogła nam zupełnie niepotrzebnie stracona bramka. Rywale mieli jedną centrę i dostaliśmy z niej gola. W przerwie trener zapewniał nas jednak, że wygramy ten mecz. Zabronił nam w to chociaż na chwilę zwątpić. I miał rację. Byliśmy w stanie odrobić stratę i wyjść na prowadzenie. Zasłużyliśmy na to zwycięstwo.
Czyli nie podłamała was bramka zdobyta przez rywala?
- Na pewno był to cios, ale w przerwie wiedzieliśmy, że jak szybko wyrównamy to będzie dobrze. Tak też się stało.
Wygląda na to, że musisz strzelać, bo jak trafiasz to Widzew wygrywa.
- Rzeczywiście, tak to na razie się układa. To bardzo dobrze! Cieszą mnie zdobycze bramkowe, ale przede wszystkim wydaje mi się, że po prostu coraz lepiej gram. Nie liczy się jednak kto strzela. Najważniejsze, żeby po każdym meczu zdobywać kolejne trzy punkty i umacniać się na pozycji lidera, jak teraz.
Skąd bierze się ta twoja ostatnia regularność? Tak dobrze umiesz odnaleźć się na boisku, a może trener zachęca cię do ofensywnych wypadów?
- Tak się akurat trafia. Czuję, że piłka może się w danym miejscu znaleźć i staram się jak najlepiej to wykorzystać. W Ełku dośrodkowanie Daniela Mąki było perfekcyjne. Pozostało mi tylko dostawić głowę.
Czujesz się w tym zespole z meczu na mecz coraz lepiej?
- Tak, na pewno, ale wiem też, że nadal jest nad czym pracować. Może, ale też powinno być z każdym kolejnym występem lepiej. Mamy w zespole młodych zawodników, wszystko musi się dotrzeć. Jestem pewien, że piłka będzie chodzić szybciej, a my grać lepiej. Mam nadzieję, że wkrótce kibice będą mogli być naprawdę zadowoleni z naszej postawy.
Młodsi koledzy powoli się przełamują. Bramki Marcina Pieńkowskiego i Karola Stanka pomogą im nabrać pewności siebie?
- Jasne. Ale my tak naprawdę młodych zawodników mamy dużo więcej. Nie chodzi tylko o tych tak zwanych młodzieżowców. Cenne doświadczenie cały czas zbierają chociażby "Cinek" czy "Zielu", przed którymi jeszcze wiele lat gry. Z drugiej strony, to jest Widzew. Presja oczekiwań jest olbrzymia, a my musimy w każdym meczu walczyć o zwycięstwo i bezwzględnie awansować. Liga naprawdę jest trudna, a każdy nastawia się na Widzew. Rozumiem to doskonale, bo jak grałem w Chorwacji to też "napinałem" się na mecze z Hajdukiem czy Dynamem. Musimy skupiać się przede wszystkim na tym, żeby wygrywać kolejne mecze. Zapewniam, że dajemy z siebie wszystko.
Trzy zwycięstwa z rzędu pomogą wam nabrać pewności siebie?
- Oczywiście, że tak. Po każdej kolejnej wygranej powinno być teoretycznie łatwiej.
W najbliższej kolejce gracie z rezerwami Legii Warszawa.
- To duży klub, a w drugiej drużynie grają utalentowani piłkarze, na których trzeba uważać. U nas w Chorwacji rezerwy Dynama Zagrzeb są bardzo silne i potrafią wygrywać swoją ligę. Legia II też wydaje się być groźnym zespołem. Ale gramy w domu. Nie ma innego wyjścia jak wygrać. To akurat proste.
Wracacie na wasz stadion, gdzie atmosfera jest wyjątkowa, ale i w Ełku mogliście liczyć na duże wsparcie swoich kibiców.
- Pod tym względem było bardzo dobrze. Czuliśmy się jak u siebie. Bardzo dziękuję kibicom, że przejechali te czterysta kilometrów, żeby być z nami i wspierać Widzew do końca.