Daniel Mąka: Warunki na pewno nie przeszkadzały
Ładowanie...

Global categories

12 August 2018 12:08

Daniel Mąka: Warunki na pewno nie przeszkadzały

Kapitan Widzewa przyznaje, że wynik mecze ze Stalą Stalowa Wola wyraźnie pokazuje, która drużyna była w sobotę lepsza. Żałuje przy tym, że jego wejście na boisko nie pomogło łodzianom.

Widzew, który po trzech kolejkach II ligi był liderem rozgrywek, w Boguchwale, gdzie jako gospodarz występuje tymczasowo Stal Stalowa Wola, mógł być stawiany w roli faworyta. Sobotni rywal łodzian w poprzednim sezonie do ostatniego meczu walczył o utrzymanie, ale po letniej przerwie jest czołowym zespołem w stawce. Potwierdził to w starciu z czerwono-biało-czerwonymi. Goście po przerwie stracili w krótkim czasie trzy bramki, a kolejne roszady personalne, w tym pojawienie się na placu gry kapitana zespołu, nie zdały się ostatecznie na nic.

- Od ocen indywidualnych jest trener. Zmiany są po to, żeby coś wniosły do gry, zwłaszcza przy niekorzystnym wyniku. Do przerwy, z tego co widziałem z perspektywy rozgrzewki, w klarownych sytuacjach było dwa do dwóch, więc mecz mógł się potoczyć w każdą stronę. Okazje miały obie drużyny. Szkoda, że nie udało się właśnie nam napocząć rywala, bo wtedy mogłoby to zupełnie inaczej wyglądać. Trener reagował, chciał zmienić obraz gry, ale niestety nie udało się - przyznał zawiedzony po bolesnej porażce Daniel Mąka.

Widzewiacy są pewni, że sobotni występ to tylko wypadek przy pracy. Nie ulega jednak wątpliwości, że tego dnia byli od rywala wyraźnie słabsi. Zdaje sobie z tego sprawę również 30-letni pomocnik, który wie, że nie pomógł kolegom.

- Wynik mówi sam za siebie. To on idzie w świat. Nikt nie chce rozgrywać takich meczów. Trudno powiedzieć o tym spotkaniu coś więcej na gorąco. Zresztą nie jestem od tego, żeby oceniać drużynę czy któregokolwiek z piłkarzy. Zaczynam zawsze od siebie. Dostałem szansę po dwóch absencjach. Wszedłem na boisko przy niekorzystnym wyniku i to się nie zmieniło, więc nie ma co więcej komentować. Widocznie tego dnia na więcej nie było nas po prostu stać - wyjaśnił kapitan drużyny.

Ostatni raz reaktywowany w 2015 roku Widzew tak dotkliwą porażkę zanotował w wyjazdowym starciu z Huraganem Morąg jesienią sezonu 2016/2017. Wtedy również nic nie szło po myśli łodzian, a do tego dalekie od idealnych były warunki do gry na nierównym boisku i przy okropnej ulewie. W Boguchwale długo padał deszcz, ale Izo Arena do meczu była przygotowana odpowiednio.

- Nie ma co porównywać tego meczu z porażką w Morągu. Boisko tam było kompletnie inne. Tu nie pozostawało nic innego, tylko grać. Pogoda piłkarska - nic nie przeszkadzało. Trzeba było się tylko dostosować. Plac gry dla obu drużyn był taki sam. Wynik 3:0 nie pozostawia więc złudzeń, kto tego dnia był lepszy. Warunki nie miały tu nic do rzeczy - zaznaczył Mąka.