Global categories
Daniel Mąka: Czasem decydują detale
W czerwono-biało-czerwonych barwach występuje kilku zawodników, którzy w przeszłości byli zawodnikami Czarnych Koszul. Oprócz wspomnianego Daniela Mąki, trykot Polonii Warszawa w przeszłości zakładali Daniel Gołębiewski oraz Mateusz Michalski. Pomocnik Widzewa po meczu skupił się w swoich wypowiedziach głównie na aspekcie sportowym sobotniego starcia. - Przyjechaliśmy i zremisowaliśmy. Oczywiście moglibyśmy wracać w lepszych nastrojach, ale sytuacji stu procentowych po obu stronach było jak na lekarstwo. Szkoda, że remisujemy. Może to nie jest strata dwóch punktów, bo w przeciwieństwie do poprzednich remisów, tutaj nie mieliśmy zbyt dużo szans na kolejne trafienia. Sami też rywalowi na dużo nie pozwoliliśmy, dlatego trzeba też szanować ten punkt. Oczywiście przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo, więc zadania nie zrealizowaliśmy - powiedział tuż po końcowym gwizdku pomocnik Widzewa.
Pomocnik Widzewa Łódź przyznał, że ten mecz nie ułożył się po myśli gości. Zupełnie inaczej wyobrażali sobie przebieg tego spotkania. - Polonia zaskoczyła nas przede wszystkim tym, że pierwsza zdobyła bramkę. Musimy być bardziej czujni przy stałych fragmentach gry. Ten mecz na pewno nie ułożył się tak jak chcieliśmy. Bez względu na to kto lepiej odrobił lekcję, mecz wyglądał jak wyglądał. Ja bardzo żałuję, że nie osiągnęliśmy swojego celu i nie wywozimy trzech punktów.
Mimo remisu łodzianie zajęli fotel lidera. Wszystko za sprawą porażki Sokoła Aleksandrów Łódzki z Ursusem Warszaw na własnym stadionie 0:2. Piłkarze trenera Piotra Kupki zagrali jednak o jeden mecz mniej - aleksandrowian czeka w listopadzie rozegranie zaległego meczu z imiennikiem z Ostródy. - Wyniki mówią same za siebie, nie wygląda to tak jak powinno być. Ale pamiętajmy, że punktujemy. Za kadencji trenera Smudy nie przegraliśmy ani razu. Zawsze wychodzimy z wolą zwycięstwa, dajemy z siebie sto procent, ale przeciwnicy również. Czasem decydują detale, szczęście czy dyspozycja dnia. Wszystko weryfikuje boisko. Dzisiaj też nie mógłbym powiedzieć, że przeważaliśmy - podkreślił.
Mąka przyznał, że dla łodzian nowym doświadczeniem była konieczność gonienia wyniku. Podopieczni Franciszka Smudy po raz pierwszy pod wodzą byłego selekcjonera reprezentacji stracili bramkę jako pierwsi. - Pierwszy raz przy pracy z trenerem Smudą przegrywaliśmy do przerwy (w lidze - przyp. red.), więc myślę, że odpowiedzieliśmy pozytywnie na tę sytuację. To pokazuje, że walczymy pełne dziewięćdziesiąt minut i nie odpuszczamy. Tutaj udało nam się w drugiej połowie strzelić bramkę kontaktową, wcześniej również strzelaliśmy bramki na wagę trzech punktów, także trudno odmówić nam determinacji i woli walki - podsumował.