Global categories
Daniel Gołębiewski: Jest potencjał, ale czeka nas dużo pracy
Dla doświadczonego zawodnika, który w drugiej połowie zmienił innego expolonistę, Daniela Mąkę, sobotnie starcie było powrotem na Konwiktorską. Daniel Gołębiewski reprezentował Polonię Warszawa w zeszłym sezonie, kiedy to Czarne Koszule spadły z II ligi. - Skupiałem się przede wszystkim na tym, żeby wygrać mecz. Nie w głowie mi były sentymentalne powroty. Interesowało mnie wyłącznie boisko. Wywozimy jeden punkt z Warszawy - chciałoby się trzy. Myślę, że w czerwcu, po ostatnim meczu, będziemy mogli odpowiedzieć, czy daliśmy radę. Pracujemy na to, żeby spełnić ten cel. Chciałoby się, żeby Widzew zebrał taką liczbę punktów, żeby awansować już na jesieni, ale tak się nie da. Krok po kroku się rozwijamy. Musimy dalej pracować i tyle - powiedział po zakończeniu spotkania zdobywca jedynego gola dla Widzewa.
Zdaniem Gołębiewskiego, wyniki łódzkiego zespołu pozwalają optymistycznie patrzeć w przyszłość w kontekście walki o awans do II ligi. - Wierzę, że to jest aż punkt, który da nam coś. Trzeba pamiętać o tym, że odkąd do Widzewa przyszedł trener Smuda, nie przegraliśmy żadnego meczu. To pokazuje, że idziemy w dobrym kierunku. Potrafimy też wyciągnąć niekorzystny wynik - choćby na remis. Jest duży potencjał, ale czeka nas dużo pracy. W trakcie sezonu różne drużyny mają różne miejsca w tabeli, ale liczy się to, co jest na końcu - kontynuował.
W sobotę łodzianie nie wykorzystali możliwości pójścia za ciosem po wyrównaniu stanu meczu. Czerwono-biało-czerwoni wypracowali sobie w całym spotkaniu mnóstwo stałych fragmentów, ale rzut karny był jedynym, który zamienili na gola. "Dyzio" zapewnił, że w drużynie nie ma problemu z nastawieniem przed i w trakcie meczu. - W tygodniu solidnie pracujemy, więc nie mamy obaw. Bardziej nakręca nas myśl, żeby dalej przeć. Udało nam się wyrównać i gdzieś w głowie dalej tliła się nadzieja, żeby nawet w ostatniej sekundzie przechylić szansę na naszą korzyść - stwierdził napastnik Widzewa.
Dzięki porażce Sokoła Aleksandrów Łódzki u siebie z Ursusem Warszawa 0:2, remis w Warszawie pozwolił łodzianom awansować na fotel lidera. Widzewiacy śledziili przebieg meczu na stadionie im. Włodzimierza Smolarka w drodze na Konwiktorską. - Część chłopaków oglądała mecz w drodze, rozmawialiśmy o nim. Wiadzieliśmy jednak, że interesować powinien nas tylko nasz mecz. Na resztę nie mamy wpływu - powiedział Gołębiewski.
Czwartą żółtą kartkę w sobotnim spotkaniu ujrzał konkurent "Dyzia" do gry w ataku, Michał Miller. W najbliższym tygodniu zapowiada się walka o miejsce w składzie Gołębiewskiego z innym napastnikiem, Danielem Świderskim. - Graliśmy mecze, w których nie mieliśmy na boisku klasycznego napastnika. Przed nami tydzień pracy i to trener podejmie decyzję, czy od pierwszej minuty wyjdę ja albo "Świder". Co możemy zrobić? Ciężko pracować, nic więcej - zakończył.