Damian Dudała: Bardzo chcieliśmy wygrać to spotkanie
Ładowanie...

Global categories

12 November 2015 10:11

Damian Dudała: Bardzo chcieliśmy wygrać to spotkanie

Łodzianie jedynie zremisowali przedostatnie ligowe spotkanie w rundzie jesiennej. Mecz odbywał się na trudnym terenie, z równie zdeterminowany rywalem. Co do powiedzenia po meczu miał Damian Dudała?

Po spotkaniu udało nam się porozmawiać z jednym ze stoperów Widzewa Łódź, Damianem Dudałą. Młody podopieczny trenera Marcina Płuski rozegrał dobre zawody, przerywał wiele groźnych akcji przeciwnika. Niestety kontuzja, której doświadczył podczas spotkania w Kutnie nie pozwoliła mu dokończyć spotkania i sam poprosił o zmianę, aby nie powiększać urazu. 

Mateusz Makowski: Na gorąco, jak oceniasz  to spotkanie? 

Damian Dudała: W drugiej połowie było już po prostu ciężej, przestaliśmy biegać, nie wiadomo dlaczego. Pierwsza część była udana, w drugiej mieliśmy okazje, których nie wykorzystaliśmy i tak to się kończy. Przeciwnik ma stały fragment gry, wykorzystuje to i tracimy punkty. Nie wygrywamy przedostatniego meczu, teraz musimy się przygotować na ostatnie spotkanie z Radomskiem i wtedy zgarnąć trzy punkty.

Jak Twoja noga? Przed spotkaniem widziałem, że potrzebowałeś drobnego wsparcia lekarza, w drugiej połowie poprosiłeś o zmianę.

- Poprosiłem o zmianę, gdyż poczułem ukłucie już mniej więcej w 50. minucie meczu. W przerwie już coś mnie niepokoiło, ale myślałem, że się nie dogrzałem i uda się to rozbiegać. Jednak tak się nie stało stąd poprosiłem o zmianę, aby nie ryzykować i nie powiększyć urazu. Chciałbym móc przygotowywać się z chłopakami na mecz z Radomskiem i dołożyć swoją cegiełkę do wygranej.

Warunki do gry nie były dziś najlepsze...

- Boisko było naprawdę grząskie, szerokie i duże. Piłka przez powstałe nierówności często odbijała się w mało kontrolowany sposób. Były to trudne warunki do gry. Musieliśmy się przemęczyć.

Pierwsza bramka była stosunkowo szczęśliwa, strzelana na kilka razy. Jak z Waszej perspektywy to wyglądało?

- Zgadza się, było w tym dużo przypadku. Nie mniej jednak liczy się zdobyta bramka, a nie w jaki sposób padła. Bramka padła po stałym fragmencie gry, na trzy razy ją dobijaliśmy i zaczęliśmy kontrolować przebieg spotkania.

Jak podsumujesz środową kolejkę, w której oprócz Was, punkty potracili także główni rywale w walce o fotel lidera?

- Bardzo chcieliśmy wygrać, niestety się nie udało. Szkoda, bo rywale - KS Paradyż i GKS II Bełchatów - stracili punkty w ostatnich pojedynkach. Na nasze nieszczęście również nam te punkty urwano. Stracona bramka uskrzydliła drużynę gospodarzy, którzy uwierzyli w zdobycie jednego oczka czy nawet zwycięstwo przez co my musieliśmy się otworzyć. Dzięki temu Boruta miał okazję nas kontrować. Skończyło się 1:1.