Global categories
Cudotwórca z Cordoby
Jednocześnie chcemy przybliżyć sylwetki sław światowej piłki, które w minionych dziesięcioleciach gościły w Łodzi z okazji pucharowych meczów z widzewiakami.
Przypomnieliśmy już rywalizację łodzian w 1/8 finału Pucharu Mistrzów z Rapidem Wiedeń (WIĘCEJ). Jednym z liderów tej czołowej austriackiej drużyny był środkowy napastnik Hans Krankl (na zdjęciu z lewej), postać zapewne dobrze znana starszym kibicom Widzewa, bo w latach 70. i pierwszej połowie lat 80. był to naprawdę jeden z najlepszych napastników w europejskim futbolu.
Od początku lat 70., i zarazem początku swojej piłkarskiej kariery, Krankl był zawodnikiem wspomnianego Rapidu, w którym z każdym sezonem strzelał coraz więcej bramek. Ukoronowaniem jego wspaniałej skuteczności był rok 1978. Strzelając 41 goli w austriackiej Bundeslidze wywalczył trofeum Złotego Buta dla najskuteczniejszego piłkarza lig europejskich. W tym samym roku był jedną z gwiazd reprezentacji Austrii na mundialu w Argentynie.
W pierwszej fazie turnieju zdobył po jednej bramce w meczach ze Szwecją i Hiszpanią. W drugiej rundzie Austriacy trafili do bardzo mocnej grupy z broniącymi tytułu mistrzów świata Niemcami, oraz z Holendrami i Włochami. Dwa pierwsze spotkania, z Pomarańczowymi i Azzurri, austriacka kadra przegrała i pozostał jej tylko "mecz o honor" z Niemcami, którzy potrzebowali zwycięstwa, żeby dostać się do półfinałów MŚ. I właśnie wtedy w głównej roli wystąpił Hans Krankl. Strzelił sąsiadom dwa gole, Austria wygrała 3:2, a Niemcy mogli pakować walizki i wracać do domu.
"Cud w Cordobie" - tak austriackie media nazwały ten mecz, który był jednym z najlepszych widowisk mistrzostw w Argentynie. Po tym turnieju Krankl był już piłkarzem słynnej Barcelony. Pierwszy sezon (1978-79) miał w stolicy Katalonii wyśmienity. W hiszpańskiej lidze strzelił 29 goli i zdobył tytuł króla strzelców, a z drużyną Blaugrana wywalczył Puchar Hiszpanii oraz europejski Puchar Zdobywców Pucharów, w którego finale strzelił w dogrywce rozstrzygającego gola na 4:3 w meczu z niemiecką Fortuną Düsseldorf.
Jako piłkarz Krankl wydawał się na boisku pozornie ospały, jednak w korzystnej sytuacji potrafił zdobyć się na błyskawiczną reakcję i strzelić gola. Był obdarzony silnym, celnym uderzeniem, również z dalszej odległości. Z różnych powodów nie zagrzał jednak na dłużej miejsca w Barcelonie i już w 1981 roku ponownie był graczem Rapidu. Rok później wraz z kolegami z drużyny zielono-białych miał okazję zmierzyć się z zespołem Widzewa. W stolicy Austrii Rapid wygrał 2:1, ale w Łodzi przegrał 3:5 po dramatycznym i widowiskowym spotkaniu.
- Zdawaliśmy sobie sprawę, że Widzew to jedna z najmocniejszych drużyn, na które mogliśmy trafić, więc nie uznaliśmy tego za szczęśliwe losowanie. Byliśmy jednak przekonani, że jesteśmy w stanie przejść dalej. Mieliśmy bardzo mocny skład - wspominał po latach Krankl w książce "Wielki Widzew". Co ciekawe, ten skuteczny napastnik w dwumeczu z Widzewem nie strzelił ani jednego z pięciu goli Rapidu. W pierwszym spotkaniu miał kilka dobrych okazji, ale pudłował. Podobnie w rewanżu. Jedynie w 88. minucie swoją grą zmusił Andrzeja Grębosza do takiej interwencji, że po niefortunnym trafieniu widzewiaka piłka wpadła do bramki Józefa Młynarczyka. Jednak to trafienie ostatecznie nie przesądziło rywalizacji na korzyść Rapidu.
Krankl grał w tym klubie do 1986 roku. W 1985 razem z Rapidem dotarł do finału Pucharu Zdobywców Pucharów. Wiedeńczycy decydujący mecz jednak przegrali 1:3 z Evertonem. Jedyną bramkę dla Rapidu zdobył właśnie Hans Krankl.