Global categories
Chcę udowodnić, że zasługuję na szansę - rozmowa z Michałem Czaplarskim
Bartosz Koczorowicz: O zeszłej rundzie powiedziano już w zasadzie wszystko. Jaka jednak jest twoja chłodna ocena poprzedniego półrocza z dłuższej perspektywy czasowej?
Michał Czaplarski: Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że nie wyglądało to dobrze. Nie jestem zadowolony ze swojej postawy w rundzie jesiennej. Nie dziwiło mnie też dlatego spotkanie z zarządem. Na szczęście dogadaliśmy się i dostałem drugą szansę. Mogę normalnie trenować i walczyć o skład. Mam nadzieję, że wszystko będzie zmierzało ku lepszemu. Profesjonalizm widać od samego początku przygotowań. Celem na najbliższą rundę jest zmazanie plamy z poprzedniej.
Czy ta słabsza, twoim zdaniem, postawa nie była efektem grania na wielu różnych pozycjach? Grałeś jako napastnik, pomocnik i obrońca. Jedyna pozycja, na jakiej nie wystąpiłeś, to bramkarz.
- To wynikało z potrzeby chwili - dochodziły do tego kartki, kontuzje. Tam, gdzie trener mnie potrzebował, tam mnie wystawiał. Nie wpływa to najlepiej na stabilizację formy, ale nie chcę się tłumaczyć, bo tak czy siak moja gra powinna była wyglądać lepiej.
Runda jesienna skończyła się w pierwszej połowie listopada, a więc ponad dwa miesiące temu. Jak przygotowywałeś się do rundy wiosennej przed pierwszym zgrupowaniem po Nowym Roku?
- Jeśli chodzi o pierwsze dwa, trzy tygodnie po zakończeniu jesieni, to w moim przypadku był to całkowity odpoczynek. Później powoli wdrażałem się poprzez ćwiczenia ruchowe, gierki na hali. Na trzy tygodnie przed zgromadzeniem się zespołu moje przygotowania nabrały już tempa. Dostałem rozpiskę od trenera, którą profesjonalnie realizowałem - bieganie, siłownia - głównie takie ćwiczenia, żeby nie zacząć od punktu zero na pierwszym treningu z zespołem.
W klubie doszło do wielu zmian kadrowych. Do zespołu dołączyło kilku obrońców, którzy mają wzmocnić pierwszy skład. Są oni dla ciebie bezpośrednią konkurencją. W poprzedniej rundzie grałeś dość regularnie na boisku. Walka o skład zaczyna się od nowa.
- Zgadza się. Skład personalnie wygląda bardzo dobrze. Będzie ogromna konkurencja na każdej pozycji. Ja jednak się nie chcę poddawać. Będę trenował na maksymalnych obrotach, żeby udowodnić trenerowi, że zasługuję na szansę. Bierzmy pod uwagę także fakt, że sezon jest stosunkowo długi. Po drodze przytrafią się kartki. Niestety, odpukać, mogą zdarzyć się także kontuzje. W żadnym wypadku nie liczę jednak na los - chcę wywalczyć miejsce w składzie poprzez pracę, a przynajmniej być na tyle blisko, żeby rozgrywać mecze.
Za wami już pierwsze spotkanie w ramach przygotowań rozegrane w zimowej aurze. Jak ocenisz to przetarcie?
- Warunki do gry nie były łatwe, ale były jednakowo trudne dla nas, jak i dla przeciwnika. Myślę, że bardziej w tym spotkaniu chodziło o sprawdzenie, jaki pomysł na grę mają poszczególni zawodnicy - zarówno ci nowi, jak i ci dotychczasowi. Wykonanie nie było najważniejszym aspektem, moim zdaniem, jeśli chodzi o ten sparing. Nie czas na wyciąganie konkretnych wniosków. Cieszymy się, że spotkanie zakończyło się bez kontuzji i że po raz pierwszy w tym roku pobiegaliśmy w rytmie meczowym.
W nadchodzącej rundzie wyjazdów będzie mniej niż w poprzedniej - 11 spotkań rozegracie w charakterze gospodarza. Taki terminarz daje trochę poczucie komfortu, czy wręcz przeciwnie? Margines błędu jest minimalny, patrząc na sytuację w tabeli.
- Najpierw musimy przejść przez zimowy okres, który jest dość długi. W naszym przypadku to akurat dobrze, ponieważ zespół się zmienia. Potrzeba czasu, żeby się zgrać i poukładać to wszystko taktycznie. Czasu jest więcej, niż w lecie. Mam nadzieję, że zdążymy z wypracowaniem optymalnej formy. Odpowiadając na pytanie, to nie gramy do końca u siebie, ale nawet gdyby tak było, to presja nie zmienia się w zależności od miejsca spotkania. Czy na własnym obiekcie, czy na wyjeździe - jest tak samo trudno. Jestem przekonany, że wszystko zadziała, wygramy pierwszych kilka meczów i pójdziemy z rozpędem. Bardzo ważny będzie początek, bo to zwłaszcza w tej fazie wspomniany margines błędu będzie najmniejszy.
W zeszłej rundzie duża część ligowych rywali walczyła o jakiekolwiek punkty z Widzewem, murując bramkę. Niektóre zespoły upatrywały dodatkowo szansy w rzadkich kontrach. Patrząc na wzmocnienia drużyny, nie ma obawy, że takich meczów w porównaniu z jesienią będzie jeszcze więcej?
- To prawda, spodziewam się jeszcze większych i częstszych "zasieków" przygotowanych przez rywali, biorąc pod uwagę, jakich wzmocnień dokonano. Myślę jednak, że z obecnym kapitałem ludzkim, będziemy w stanie stworzyć wystarczającą przewagę, dzięki której przełamiemy szyki obronne przeciwników, co przełoży się na wygrane spotkania.