Bartek Pawłowski
Wywiady i konferencje
Piłkarze
Bartłomiej Pawłowski: Czuję, że jestem stąd
Jakub Dyktyński: Gdy spacerowaliśmy po stadionie, widać było u ciebie uśmiech. Czujesz radość, że kolejny etap twojej kariery to Widzew Łódź?
Bartłomiej Pawłowski: Na pewno wiedziałem, że ten dzień nastąpi, bo deklarowałem wiele lat temu, że chcę tutaj wrócić. Dziś jest to inny Widzew, ale czuję ten sam dreszczyk emocji, gdy przychodziłem tutaj po raz pierwszy.
Z twojej perspektywy dużo zmieniło się w Klubie od czasu, gdy grałeś tu ostatni raz?
- Byłem w Klubie, który występował wtedy na poziomie ekstraklasy. Struktury wyglądały inaczej. Dziś jest to Klub, który musiał budować się od zera, ale dzięki kibicom tradycje przetrwały i możemy powiedzieć, że dziś Widzew to połączenie starego z nowym.
Przyjeżdżasz do Łodzi po półtorarocznym pobycie w Śląsku Wrocław. Jak podsumujesz ten okres?
- Moim głównym celem jest podnoszenie mojej ambicji sportowej. Widzew obecnie gra w pierwszej lidze i pojawią się głosy, że robię krok w tył, ale ufam ludziom zarządzającym tym Klubem. Wierzę, że Widzew wróci na swoje miejsce, czyli do ekstraklasy. Jeśli chodzi o Śląsk, to wziąłem udział w budowie zespołu, którego byłem ważnym punktem i grałem na swojej pozycji. W międzyczasie doszło do zmian i jako piłkarz mający inklinacje ofensywne, zacząłem grać na obronie. Czuję się lepiej z przodu, więc nasze drogi ze Śląskiem powoli zaczęły się rozchodzić. Nie miałem z tego powodu żalu i grałem na wyznaczonej pozycji, ale chciałbym dalej występować tam, gdzie czuję się najlepiej. A gdzie miałoby to być, jak nie w Łodzi?
Jakie stawiasz sobie cele w nowym-starym Klubie?
- W pierwszej fazie chciałbym pomóc awansować do ekstraklasy, a następnie chciałbym rozwijać się z Widzewem i sprawić, że Klub będzie bił się o czołowe miejsca w polskim futbolu.
Twój poprzedni epizod w Widzewie nie był długi, ale mocno zapisałeś się w pamięci kibiców. Przez te wszystkie lata miałeś okazję odczuć, że fani życzyliby sobie twojego powrotu?
- Miałem bardzo dobry kontakt z Klubem i miałem okazję brać udział w akcjach charytatywnych organizowanych przez kibiców. Przekazywałem koszulki, a także karnety dla domów dziecka i nie ukrywałem nigdy, że jestem chłopakiem z regionu i od dziecka jeździłem na Widzew. Czuję, że jestem stąd.
Nie da się nie wracać w rozmowie do czasów "starego" Widzewa, w którym miałeś okazję grać m.in. z Patrykiem Stępińskim i Krystianem Nowakiem. Wtedy byliście nastolatkami, młodymi ludźmi. Dziś jesteście dorośli, z dużym bagażem piłkarskich doświadczeń.
- Takie są piłkarskie losy, że zdarzają się rozstania i powroty. Mam nadzieję, że wspólnie uda nam się ponieść zespół do ekstraklasy.
Czego przez te lata się nauczyłeś? Co przez lata gry w innych klubach zmieniło się w Bartku Pawłowskim?
- Na pewno wydoroślałem. Mam swój bagaż doświadczeń, zarówno życiowych, jak i sportowych. Pracowałem z różnymi trenerami w wielu miejscach i po tym czasie mogę docenić powiedzenie, że "wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma". Uważam, że Widzew jest miejscem, w którym można grać bardzo dobrze w piłkę nożną. Klub jest w stanie wiele zaoferować ludziom, ale ludzie mogą się też odwdzięczyć. Jeśli będziemy szli tym torem, to wszyscy możemy osiągnąć sukces.
Czy na koniec naszej rozmowy chciałbyś zwrócić się do kibiców?
- Przychodzę tutaj, by podnieść poziom sportowy. Nie jest to dla mnie krok wstecz, bo uważam, że gra w Widzewie to wyróżnienie. Wielu ludzi żyje sentymentem "Wielkiego Widzewa". Obecnie Klub jest na etapie budowy, ale wszyscy chcemy, by sukcesy sportowe wróciły do Łodzi. Jako człowiek z regionu również tego chcę i zrobię wszystko, by tak się stało.