Global categories
06 May 2016 17:05
Bartłomiej Gromek: W każdym spotkaniu musimy udowadniać swoją wyższość
Środowe spotkanie elektryzowało kibiców oraz piłkarzy obu ekip. Pojedynki Widzewa z GKS można śmiało nazwać "mały derbami" województwa łódzkiego. Mimo braku w składzie gospodarzy zawodników z pierwszego zespołu, gospodarze od początku postawili trudne warunki zawodnikom trenera Marcina Płuski. - Z pewnością przeciwnik był wymagający, starali się grać piłką, lecz to my pokazaliśmy wyższość. Bardzo dobre obie "połówki". Fajnie, że udało nam się stworzyć tyle sytuacji bramkowych oraz ponownie wysoko wygraliśmy. - ocenił na gorąco po meczu łódzki defensor
Początkowo gospodarze próbowali narzucić łódzkiej ekipie swój styl gry. W zespole Widzewa widać było trochę nerwowości i niedokładności. Szybko jednak udało się zdominować rywala i jeszcze przed przerwą zdobyć pierwszą bramkę, która zdecydowanie ułatwiła grę czerwono-biało-czerwonym. - Bełchatów postawił wysokie warunki. Był to jednak dla nas mecz jak każdy inny. W każdym spotkaniu musimy udowadniać swoją wyższość i myślę, że ponownie nam się to udało. Po pierwszej bramce, GKS lekko "siadł", lecz dalej próbowali nas kontrować i stwarzać sobie okazje. Dobrze, że strzeliliśmy drugą bramkę, tempo u rywali spadło. My dobiliśmy bełchatowian trzecią bramką i oby było tak dalej w kolejnych meczach. - skomentował
Podczas meczu nie obyło się bez ostrej gry. Łódzki obrońca nie raz został dość ostro potraktowany przez zawodników GKS i po końcowym gwizdku schodził z grymasem bólu na twarzy. - Mam nadzieję, że nic poważnego się nie stało. Dostałem dość porządnie w klatkę piersiową, lecz ucierpiała również stopa. Liczę na to, że do niedzielnego spotkania uda mi się wykurować. - odniósł się
Tym razem piłkarze Widzewa musieli radzić sobie bez swoich kibiców. Pojedynek w Bełchatowie mogło obejrzeć jedynie 999 osób. Na GIEKSA Arenie pojawili się zatem jedynie sympatycy "Brunatnych". Łódzcy fanatycy musieli obejść się smakiem, mimo to i tak stawili się pod stadionem, by wesprzeć swój zespół. - Trochę ciężej się gra bez kibiców. Ich doping i obecność z pewnością nas niesie. Nie mniej jednak, pokazaliśmy klasę i cieszymy się z trzech punktów.
Początkowo gospodarze próbowali narzucić łódzkiej ekipie swój styl gry. W zespole Widzewa widać było trochę nerwowości i niedokładności. Szybko jednak udało się zdominować rywala i jeszcze przed przerwą zdobyć pierwszą bramkę, która zdecydowanie ułatwiła grę czerwono-biało-czerwonym. - Bełchatów postawił wysokie warunki. Był to jednak dla nas mecz jak każdy inny. W każdym spotkaniu musimy udowadniać swoją wyższość i myślę, że ponownie nam się to udało. Po pierwszej bramce, GKS lekko "siadł", lecz dalej próbowali nas kontrować i stwarzać sobie okazje. Dobrze, że strzeliliśmy drugą bramkę, tempo u rywali spadło. My dobiliśmy bełchatowian trzecią bramką i oby było tak dalej w kolejnych meczach. - skomentował
Podczas meczu nie obyło się bez ostrej gry. Łódzki obrońca nie raz został dość ostro potraktowany przez zawodników GKS i po końcowym gwizdku schodził z grymasem bólu na twarzy. - Mam nadzieję, że nic poważnego się nie stało. Dostałem dość porządnie w klatkę piersiową, lecz ucierpiała również stopa. Liczę na to, że do niedzielnego spotkania uda mi się wykurować. - odniósł się
Tym razem piłkarze Widzewa musieli radzić sobie bez swoich kibiców. Pojedynek w Bełchatowie mogło obejrzeć jedynie 999 osób. Na GIEKSA Arenie pojawili się zatem jedynie sympatycy "Brunatnych". Łódzcy fanatycy musieli obejść się smakiem, mimo to i tak stawili się pod stadionem, by wesprzeć swój zespół. - Trochę ciężej się gra bez kibiców. Ich doping i obecność z pewnością nas niesie. Nie mniej jednak, pokazaliśmy klasę i cieszymy się z trzech punktów.