Aleksander Majerz: Nie udało się i głupio tracimy punkty
Ładowanie...

Global categories

13 November 2015 14:11

Aleksander Majerz: Nie udało się i głupio tracimy punkty

W środowym spotkaniu od pierwszej minuty wystąpił jeden z bohaterów poprzedniego spotkania ze Zjednoczonymi Stryków - Aleksander Majerz. Łodzianie zremisowali w środę z Borutą Zgierz 1:1.

Łodzianie wywieźli ze Zgierza tylko jeden punkt, remisując 1:1. Zdaniem Aleksandra Majerza, do zwycięstwa nie brakowało wiele, aczkolwiek nie było łatwo sforsować szyków obronnych przeciwnika. - Nie powiedziałbym, że rywal nas rozgryzł. Boruta grał futbol jak większość przeciwników - cofnął się i czekał na jakieś kontry, nasze błędy i stałe fragmenty. Tak wyglądał cały mecz - powiedział tuż po końcowym gwizdku piłkarz trenera Marcina Płuski. - Był straszny kocioł. Nie potrafiliśmy stworzyć konstruktywnych akcji. Rywale zagęścili środek pola, skracali pole i nie potrafiliśmy się przebić przez tą obronę. Mieliśmy kilka sytuacji nawet stykowych, gdzie można było dołożyć nogę, bądź mocniej uderzyć. Nie udało się i tracimy głupio punkty - dodał.

Łodzianie wyszli na prowadzenie w 33. minucie po bramce Michała Polita. Radość z prowadzenia nie trwała jednak długo. Tuż przed przerwą gospodarze wyrównali stan meczu. Wydaje się, że w tej sytuacji lepiej mógł zachować się bramkarz Widzewa, Michał Sokołowicz. Pomocnik łodzian nie uważa jednak podstawowego golkipera naszego zespołu za winowajcę straconego gola. - Nie winiłbym Michała za tą bramkę. Po prostu źle obliczył tor lotu piłki. Musiałbym zobaczyć tą bramkę na spokojnie. Wszystko działo się bardzo szybko. Faktycznie, napastnik był przed nim, musnął piłkę. Nie wiem czy już wtedy wpadła piłka do siaki, czy dopiero po tej dobitce. Zdobyli bramkę podobną do naszej, straszne zamieszanie i futbolówka wylądowała w bramce - skomentował Majerz.

W drugiej połowie piłkarze trenera Tomasza Kmiecika głęboko cofnęli się na swoją połowę, oczekując na kontry. To spowodowało, że przez większość meczu oglądaliśmy napór gości z nielicznymi wypadami zgierzan pod pole karne Widzewa. - Przeciwnicy nie rozgrywali piłki jakoś efektownie. Próbowali najprostszymi środkami przedostać się pod nasze pole karne. Przez większość meczu skupili się na obronie. Nawet niekoniecznie na tyle by przerywać nasze akcje, ale żebyśmy grali sobie piłką na połowie i nie wchodzili w ich pole karne. Nie wiem czy to było zamierzone czy po prostu postawili autobus, ale nie potrafiliśmy sobie z tym poradzić. Nawet jak centrowaliśmy piłki ze skrzydeł, to albo te dośrodkowania były złe, albo kogoś brakowało. Niestety takie mecze też się zdarzają. Szkoda, że w takim momencie - żałował po meczu zawodnik trenera Płuski.

Majerz wystąpił w środowym meczu od pierwszej minuty. Czyżby był to nowy pomysł naszego szkoleniowca na wyjściowy skład w następnych spotkaniach? - To nie jest pytanie do mnie, o takie kwestie należy spytać trenera. Ja ze swojej strony postaram się zrobić wszystko, aby grać w każdym spotkaniu - zakończył pomocnik Widzewa.